Posty

Emocje i pamięć

Obraz
Za oknami dzisiaj słońce, choć czasami się chowa. Ja siedzę w kafejce, po tym, jak coś tam poćwiczyłem. Mało co się wspinam, ale robię parę ćwiczeń, co mnie jakoś uspakaja. Poza tym wychodzę z założenia, że dobrze jest się poruszać. Wskazuje na to wiele badań. Wracam do trybu pisania bardziej spontanicznego, bo inaczej, to za dużo się zastanawiam nad zawartością bloga, czasami tygodniami ;) Co z tego, że mam to potem w głowie poukładane -- albo tak mi się wydaje -- jak tego nigdy nie zapiszę. Często analizuję to, co czuję i myślę. To dlatego, że widzę pewne rzeczy z perspektywy przeszłości. Nie zawsze pasuję one do tego, co dzieje się teraz. Wiem o tym, jak i wiem, że mam objawy CPTSD (objawy traumy złożonej). Te odchylenia postrzegania wynikają z przeżytych wydarzeń. Co to znaczy, widzieć czy odczuwać coś z perspektywy przeszłości? To nic skomplikowanego -- można to porównać do nauki jazdy rowerem, samochodem, czy gry na instrumencie. Albo jeszcze prościej -- do umiejętności używania ...

Dzień z ACL

Obraz
Ten tydzień mnie jakoś wykończył – głównie mentalnie, a przez to także fizycznie, bo miałem problemy ze snem. Wszystko zaczęło się od tego, że zdecydowałem się w końcu pójść do ortopedy z moimi kolanami. Po krótkim namyśle – trwającym ponad rok. Moje kolano, szczególnie lewe, było mało stabilne, czasami też trzeszczało i obrzmiewało. „Ani chybi, znowu ACL i artroza” – myślałem. „Nie mam ochoty usłyszeć, że potrzebuję operacji i w ogóle, trzeba mi wymienić kolana” – chodziło mi po głowie. Lekki wpływ na moją decyzję – o wizycie u specjalisty – miała psychoterapeutka. Regularnie mnie o te kolana pytała. To po tym, jak jej niechcący powiedziałem, że mam to na liście rzeczy do zrobienia. Zadawała mi poza tym bezsensowne pytania w stylu: „Czemu boisz się iść do ortopedy, co takiego może się wydarzyć?”. Moje odpowiedzi brzmiały w głowie bardzo racjonalnie, ale gdy je wypowiedziałem na głos, przestawały być tak mocne. Robiły się jakieś płaskie – jakby same mówiły – „no tak, niby masz rację, ...

„Leczące Dźwięki” (Healing Sounds)

Obraz
Moja książka Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców powędrowała wczoraj aż do Hamburga — na koncert „Healing Sounds” („Leczące Dźwięki”), zorganizowany w Instituto Cervantes w historycznym Chilehaus. W prezentowanych utworach chodziło nie tylko o estetykę brzmienia, ale też o jego potencjał leczniczy. Nawiązywały one do tradycji szamańskich różnych części świata: Ameryki Południowej (Peru), Europy oraz Azji (Chiny). Artyści z brawurą przekazywali muzyczne pejzaże, przenosząc słuchaczy w magiczny świat dźwięków akordeonu, gitary i skrzypiec. Mimo że nie zawsze jest to łatwe zadanie, gdy chodzi o współczesną muzykę klasyczną, z punktu widzenia książki wyszło to bardzo dobrze. Lux Nova Duo (Jorge Paz i Lydia Schmidl) Dodatkową atrakcją była obecność kompozytorów – to oni sami przedstawiali ideę swoich utworów. Dla nich koncert również miał szczególne znaczenie, ponieważ były to prawykonania , czyli pierwsze publiczne prezentacje tych dzieł.  Daniel Molina i Helena Kna...

Nate The Lawyer i postępy neurochirurgii

Obraz
W zeszłym tygodniu oglądałem jak zwykle parę rzeczy na YT. Jest wiele kanałów, które mnie interesują, od sportu przez wiadomości, po opowieści młodej baletnicy. To ostatnie może dlatego, że ona ma niesamowitą kontrolę ciała i zmysł równowagi. To znaczy, jak na baletnicę może normalną, ale we mnie zawsze wzbudza podziw, gdy ktoś stoi na jednej nodze i drugą potrafi podnieść nad głowę, z lekkością. Ale nie o tym dzisiaj -- bo chcę powiedzieć, że w zeszłym tygodniu zobaczyłem, że jest nowe wideo Nata-Prawnika ( Nate The Lawyer ). To prawnik z USA, taki prawdziwy, który skończył studia, a nie udawany, jak to się może zdarzyć na YT. Oglądam go dosyć regularnie, od paru lat, bo ciekawie opowiada o różnych wydarzeniach z USA, podając przy tym ich prawną interpretację. Jest republikaninem, z tego co rozumiem, ale krytykuje też Trumpa. Opowiada on między innymi o problemach powodowanych korupcją - a że jest ciemnoskóry, to nie posądzają go od razu o rasizm, jak powie coś mało pasującego do pop...

Przekraczanie granic

Obraz
Dziś chcę powiedzieć o tym, że przekraczanie własnych granic – zarówno mentalnych, związanych z lękiem, jak i fizycznych – może mieć sens. Jest możliwe, choć wymaga zaangażowania i odpowiedniego podejścia. Pokażę to na przykładzie ćwiczenia fizycznego, a potem odniosę do lęku wysokości. Kiedy warto przekraczać granice? Jeśli wszystko działa dobrze, człowiek czuje się stabilnie i nie chce nic zmieniać – nie ma potrzeby ich przesuwać. Inaczej, gdy lęki zaczynają ograniczać codzienne funkcjonowanie i zawężać świat, na przykład utrudniając wyjście z domu. Albo, kiedy stres wywołuje rozmowa po angielsku, gdy zaczęło się pracować w międzynarodowej korporacji. Podobnie, gdy marzy się górska wędrówka z nowo poznanym partnerem lub partnerką, a tu kondycja nie pozwala. Czy takie zmiany są realne? Nauka języka obcego wydaje się możliwa – zrobiły to miliony ludzi. Poprawa kondycji również: można zacząć od spacerów. Przesunięcie granic lęku bywa trudniejsze, ale niektóre fobie – np. lęk wysoko...

Ćwiczenie ducha i ciała

Obraz
Regularnie zaglądam do hali boulderingowej, gdzie ćwiczę podnoszenie ciężaru jedną ręką. Ten prosty, powtarzalny ruch działa na mnie relaksująco: wymaga skupienia, wysiłku, a po wszystkim daje przyjemne poczucie, że zrobiłem coś dobrego także dla swojej psychiki. No i zawsze można z kimś zamienić parę zdań — ludzie w takim miejscu mają wspólne hobby i swoje powody, by walczyć z grawitacją. A kontakt z innymi, jak wiadomo, to ważny element równowagi mentalnej.   Ale są dni, kiedy nie mam siły nigdzie iść. Deszcz, niska energia, chaos w głowie. Wtedy wracam do własnych notatek i… czasem to działa. Pomyślałem więc, że może ten fragment pomoże też komuś innemu: „Zarówno trening fizyczny, jak i mentalny wymagają wysiłku, bo bez niego nie ma adaptacji. Jeśli poddam moje mięśnie zbyt małemu obciążeniu, to jedynie utrzymam ich kondycję. Jeśli moje ćwiczenia umysłowe są zbyt łatwe, nie wymagają skupienia – jak przeglądanie mediów społecznościowych – to mój mózg nie będzie musiał się zmienić...

Książka w Queensland (Australia)

Obraz
Wyobraźnia potrafi przenosić nas daleko, ale czasem to książki odbywają podróż za nas. Tym razem „Dobre i złe dni” trafiła aż do Queensland w Australii.     Na tarasie, wśród słońca i zieleni, przyciągnęła uwagę… papugi. Może kolorem okładki, może czymś więcej — nie wiem, ale jest w tym coś pozytywnego: historia o traumie i powrocie do siebie trafia w miejsca, których nie sposób przewidzieć.   Dziękuję Uli C. za zdjęcie i ten pozytywny filmik z drugiego końca globu.      A jeśli chcesz tę podróż odbyć razem ze mną — „Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców” jest już dostępna w sprzedaży. Wystarczy jedno kliknięcie, by wyruszyć w drogę. https://lubimyczytac.pl/.../dobre-i-zle-dni-o-traumie-dla...