Byłem na wernisażu. Stwierdziłem, że pójdę, to może poznam kogoś, taki wygłodniały ciepła i seksu. Jedna z tych artystek wydawała się być miła, a przynajmniej miała duży dekolt. Niestety też chłopaka, który siedział dwa metry obok. Ale ja, jak kaczka Darwina, zafiskowałem się na pierwszy dojrzany objekt, który nie był moją kumpelką i przegadałem z nią pół wieczoru. Tematyka, od sztuki, do fizyki kwantowej ;o) No i co dalej? Ona wyjeżdża we wtorek i już jej może nigdy nie zobaczę ;o) Czekam na odpowiedź od NB. Nie mam ochoty do niej pisać, bo to ona powiedziała, że do mnie maila napisze. Chodzi ciągle o tą nieszczęsną przesyłkę, które wróciła do niej. Jakiś zmęczony jestem. Może to długei rozmowy na blogu, które też mnie trochę wysiłku kosztują, może to pogoda, bo leje. Coś dzisiaj cappucciono nawet nie pomaga. Miła była ta Francuzka. ---- PTSD Co się zmieniło? Może to, że nie czuję takich gwałtownych uderzeń uczuć, gdy widzę ładną dziewczynę. Nie czuję takiego gwałtownego smutku, że on...
Coś nie znalazłem jeszcze terapeuty, ale też długo nie szukałem, jeden dzień. Póki co, to uczę się pisać bez stresu. Zastanawiam się też nad życiem, bo trzeba znaleźć robotę, albo zdecydować, co dalej. Dalej się bawię zagadkami szachowymi. Interesujący jest proces uczenia się tych schematów, ruchów. Trzeba skończyć tę książkę, bo czas zająć się może sztuczną inteligencją, czy sieciami neuronowymi, albo po prostu zarabianiem pieniędzy.
Ale ten czas leci. Jutro muszę do dentysty. Ma mi zakładać korony na dwa zęby. Masakra. Najpierw je musi zeszlifować. W ogóle mi się ten pomysł nie podoba, ale takie życie. Byłem nawet u innego dentysty, po drugą opinię. Tak bywa, człowiek się trochę sypie. To tym bardziej że zgrzytam zębami w nocy. Jestem na ściance. Mam coś lekko z plecami, więc na ostrożnie. Coś sobie lekko nadwyrężyłem tydzień temu. Oddałem książkę redaktorce w poniedziałek. Dlatego większy luz, bo już nie mogę jej poprawiać. Wziąłem się za to za czyszczenie mailowej skrzynki pocztowej. Muszę zrobić nadpłatę za podatek, za rok 2021, bo mój księgowy zapomniał zrobić zlecenie za mnie. Takie życie. Nie mam ochoty, bo kto miałby, ale zapłacę i będzie spokój. Powoli zaczynam się rozglądać za pracą, zleceniem. Czas kończyć artystyczny okres życia. Byłem na koncercie muzyki klasycznej. Wrzucę może zdjęcie, jak będę w domu. Fajne to było, bo pomagałem muzykom, więc miałem dostęp na zaplecze. Też się jak artysta poczuł...
Komentarze
Prześlij komentarz