Posty

Męczę się, czy nie?

W sumie, to przyzwyczaiłem się do tego, że się duszę, że mam jakieś blokady, ataki zmęczenia czy senności. Czy zawsze tak było? Jak było w dzieciństwie? Wtedy nie zastanawiałem się nad tym co czuję, po prostu czułem, tęsknotę, lęk, nienawiść. Myślę, że bardziej uciekałem w świat marzeń i nienawiści. No właśnie, nie zdawałem sobie z tego sprawy, że jestem pospinany. Po prostu byłem jaki byłem. Chciałem się zabić, byłem zawsze zakochany, grałem na gitarze. Czym to się różni od tego teraz? Teraz wiem lepiej, co się ze mną dzieje, czuję lęki, to znaczy, gdy zaczynam się dusić. Kiedyś, to wiedziałem, że się pocę, w stresującej sytuacji, ale nie wiedziałem dlaczego. Gdy mi myśli uciekały z głowy, to po prostu uważałem, że coś ze mną nie tak, jestem źle podrutowany pod czaszką. Coś mnie serce, czy coś akurat przez moment zabolało. Za dużo kawy, herbaty, za mało sportu przez ostatnie dwa dni. Kostka u nogi ciągle jeszcze spuchnięta. Mieszkanie w Niemczech ciągle nie wynajęte, choć dzisiaj coś

Dzień we mgle.

Dzisiaj nie ruszyłem się z domu. Otaczała mnie jakaś mgła zmęczenia. Teraz, pod wieczór coś się budzę, nie wiadomo dlaczego, może dlatego, że mogę iść spać? Jutro się może ruszę, muszę choćby kwiatki u znajomych podlać, bo opiekuję się ich mieszkaniem.

Poranek i popołudnie, jak noc i dzień.

Poranek był bez sensu,  ale to zupełnie bez sensu. Nie dość, że mam trochę skręconą kostkę w nodze, spuchniętą i trochę bolącą, to jeszcze wczoraj przegrałem w półfinale. Fakt, lepiej mi poszło niż ostatnim razem, bo wygrałem z trzema, przegrałem dopiero z kumplem z klubu. Kostka mi poszła trochę od razu w pierwszej grze, ale, nie bolała aż tak bardzo. - Po co trenuję, i tak nic nie wygrywam, nie jestem w stanie, to bezsens. Podobnie jak pisanie książki -- chodziło mi po głowie. - Już nie wspomnę o chińskim, na przykład, czy o braku dziewczyny - myślałem oczywiście. Nawet nie poszedłem do kafejki, bo miałem też może trochę dosyć ludzi i byłem zmęczony. Wczoraj spędziłem cały dzień, od 8 rano, do 9 wieczorem w hali sportowej. Skończyłem już wcześniej, ale nie chciało mi się wracać do domu, więc gadałem z jedną młodą Japonką i innymi. Po południu musiałem do roboty, czyli trenować w szkole. Tam jakoś zapomniałem o tych wszystkich myślach, a może wcześniej, przed wyjściem, przy kawie. Trz

Wolna chata i pustka w głowie, albo za dużo myśli.

"Gdy jest mi źle, coś mnie zrani, to wiem, że mam parę niewidocznych skrzydeł,na których mogę odlecieć Wreszcie zobaczę jak moje marzenia rozkwitają" Coś mój dzień do kitu. Zobaczymy, czy uda mi się wybrać do kafejki, potem dorabiam jako trener. Jak nie pójdę do kafejki, to nic raczej nie napiszę, nie, żebym tak dużo napisał. Zjadłem sporo czekolady z orzechami, napiłem się kawy, drugiej, jakoś próbuję się poderwać do lotu. Widzę jak bardzo mnie z rytmu wybijają niektóre proste rzeczy. Parę może się złożyło, muszę załatwiać z wynajmowaniem mieszkania, a poza tym, to wstałem rano o 6, żeby odwieźć współmieszkańca na lotnisko. Chata wolna, ale co z tego. -- Wczoraj, czy przedwczoraj miałeś dobre momenty, pamiętasz -- mówię sobie. -- Tęsknię jakoś, za kimś bliskim -- odpowiada mi jakiś głos -- za NB (narkotyk-B). -- Ano, tak bywa -- mówię sobie -- co zrobisz. Po raz pierwszy patrzę przez okno, po raz pierwszy może od paru godzin realizuję, że niebo jest niebieskie. Nie idę na si

Mój masochizm ma granice

Wczoraj wieczorem, po tych grach, czułem się dobrze. Stałem w przebieralni, przed lustrem i mówiłem sobie -- Akurat czujesz się dobrze, zapamiętaj to uczucie, przyda Ci się na jutro. No właśnie, dzisiaj rano byłem znowu trochę bez energii, ale świadomość tego, że raz mi lepiej, raz gorzej, jest wzmacniana przez takie wspomnienie, jak to z wczoraj. -- Jak tu utrzymać taki stan samopoczucia -- zastanawiam się. Obserwuję swoje emocje, starając się, by lęki mną za bardzo nie kierowały, nie podstawiały i tak nogi. Gdy jestem w domu, to po prostu trochę się duszę, czuję lekki niepokój, dreszczyki na przedramionach. Chyba przez przypadkowe obejrzenie tych zdjęć z NB (narkotyk-B) znowu zacząłem się zastanawiać, jak by to było. Czy może powinienem był tam jednak do niej pojechać, być blisko niej. Z drugiej strony, to po co się kopać z koniem, nie wspomnę już o tym, że jestem na drugiej półkuli ziemskiej. Niby nie tak daleko jak na Marsa, ale jednak, nie da się spontanicznie to niej wpaść, podró

Wiatr rozwiewający myśli

-- Jakiś szary dzień dzisiaj, zmęczony trochę. Zacząłem to chyba wczoraj pisać. Dzisiaj udało mi się nawet napisać ogłoszenie o podwynajem mieszkania. Wiem, takie proste rzeczy, a ja mam z nimi kłopot, tak bywa. Zacząłem coś pisać, dalej, książkę. Nawet nie tyle o sobie, przypomniał mi się jeden znajomy, Hindus. Czasami myślę, że nie chcę pewnych wspomnień, trudno mi do nich wracać. Jak na łańcuszku przywołują one potem inne, przed którymi muszę się bronić. Ten Hindus, to fajny facet, ale opowiadał, jak był u prostytutki. -- Młoda była, chyba niedoświadczona, pozwalała ze sobą wszystko robić -- powiedział. Teraz takie obrazy chodzą mi po głowie. Wychodzą te szare kawałki świata, o których wcale nie chcę myśleć. Siedzę na balkonie, silny wiatr  może wywieje mi parę myśli z głowy. Piję kawę, idę zaraz do kafejki. W domu się duszę, od rana. Czasami o tym zapominam, a czasami mnie to jakoś blokuje. - Jak tu się nauczyć z tym obchodzić? - myślę sobie. Szukając zdjęć na ogłoszenie natknąłem

Kawa jak alkohol

Siedzę na balkonie. Chciałem wyjść z mieszkania wcześniej, ale jakoś się nie zebrałem. W sobotę koło południa podchodzę do mojego samochodu, który zaparkowałem trochę gdzie indziej niż normalnie. Był ustawiony pod górkę, tym razem. Widzę pod nim jakąś kałużę, ciągnącą się aż po trawnik. Domyślam się co to jest. Przejeżdżam po tym palcem i wącham. Dobrze, że nie poliżę. Zaglądam pod samochód i widzę, jak kapie, benzyna. Co miałem zrobić, chciałem iść sobie pograć, więc zapakowałem się do samochodu i tylko się zastanawiałem, czy się zapali, czy nie. Raz się żyje. Już od paru tygodni czuć było benzyną. Zręcznie to zignorowałem. Po drodze zastanawiałem się co zrobić, jak się samochód zapali. Widziałem parę tygodni temu na tej drodze palący się samochód. Zastanawiałem się, jak to się dzieje. Teraz już mniej więcej wiem, jakby się to mogło stać. Trudno, duszę się, moja głowa ucieka od zrobienia ogłoszenia o mieszkaniu. Ale popytałem się o mechaników samochodowych. Sam bym to zrobił, ale dost