Posty

Głosy w głowie

Na zawodach było tak sobie, w sumie, w dwóch dyscyplinach 3 mecze wygrane, 3 przegrane. Okazało się, że mój partner, o którym myślałem, że się nie denerwuje, też się nieźle denerwuje. Widać to było po tym ile błędów robił, choć normalnie, to gra bardzo precyzyjnie. Mój współmieszkaniec sobie poszedł z pokoju mieszkalnego, czy stołowego, czy jak to nazwał, bo to połączenie kuchni z pokojem. Coś mnie jego obecność denerwowała, a może to po prostu fakt, że kawę wypiłem. Dobry pomysł, o 18. W sumie, to mogłem grać lepiej, ale mogłem grać gorzej, to znaczy, bardziej się denerwować. Bywało gorzej. Tak gdzieś ostatnio przeczytałem, to znaczy, chyba wczoraj, że widać po wewnętrznych rozmowach, że człowiek nie jest jednym spójnym JA. Jest wiele wewnętrznych głosów, jeden opieprza, drugi chwali, trzeci narzeka, że wszystko do niczego. To chyba dobry przykład na to, jak schematy działają, takie, które mówią - Do niczego się nie nadajesz, nic nie potrafisz zrobić. Inne głosy muszą mnie przekonywać

Dylematy i skoki nastroju

Jestem jakiś dziwny dzisiaj. Za dużo kawy i czekolady z orzechami? Ona ma tylko 45% kakao. Poza tym, to za dużo bułki z masłem, co mi się tak często nie zdarza. Może to po prostu późna kawa w kafejce, bo koło 17 skończyłem ją pić, nie dopijając oczywiście, bo mam ochotę się wyspać. W sobotę i niedzielę zawody. Ciekawe jak będzie. Potem znowu są, za jakieś 3 tygodnie, tym razem też pojedyncza, ale jeszcze się nie zgłosiłem. Widzę, że moje podejście się zmieniło, trochę. Może jutro się zacznę tymi zawodami przejmować, ale w tym momencie jakoś je na luzie biorę. Parę miesięcy temu było inaczej. Wiadomo, zawody dla zabawy, ale stres stresem. Nie takimi rzeczami ja się potrafię zestresować :P Mimo wszystko, rano czułem się źle, a teraz po kawie i czekoladzie, albo może dlatego, że wieczór, jakoś inaczej. Co nie oznacza, żebym był specjalnie produktywny. Co mnie ciekawi, to właśnie, zmiana podejścia. Bo niby zawody, powinienem się stresować, a ja nic, nawet się cieszę. To interesujące. Poprz

Zmiany humoru

Tu oczywiście nic o piłce nożnej. Za to fajnie było na tym treningu. Zawsze coś tam z innymi grupami potrenuję, choć im tylko pomagam. Znowu przydało mi się coś z TaiChi. Nagrałem sobie ten mój trening, temu widzę lepiej jak to wygląda. Ciekawe na ile się poprawiłem, w porównaniu do tego jak grałem dwa lata temu. W sumie, to nie jest może aż takie ważne. Lubię tego trenera. Dzisiaj szedł na randkę, powiedział nam, bo zauważyłem, że miał nową fryzurę. żeby nie było, to on zauważył, jak ja miałem nową :) To znaczy, nową, jak nową, włosy trochę podcięte, czy coś. Ciekawy jest ten trening, bo czasami robię coś i czuję, że coś jest nie tak, a on mi tłumaczy, dlaczego tak jest. Zmieni się jakiś drobiazg i wychodzi inaczej. Nie napisałem dzisiaj nic, po powrocie, a byłem tam 5 godzin, musiałem się zdrzemnąć. Były nawet dwie fajne dziewczyny, czy nawet kobiety, tam, przynajmniej jedna w wieku już nie pierwszego roku studiów, zawsze coś. Po jakimś czasie człowiek zna wszystkich, z zawodów, czy

Obuchem w głowę

Śmiać mi się trochę w tym momencie chce, choć przed chwilą miałem zły humor. Może to wpływ kawy. W każdym razie wczoraj przyszedł rachunek za remont łazienki. W sumie, to tyle ile się spodziewałem, czyli dwa razy więcej niż było planowane. Nie było nikogo, żeby tego przypilnował. Kumpel, który miał to robić dał d..., zniknął na ten czas z radaru. On też ma coś z głową. W dodatku przyszedł protokół, co się tam nie zgadza z instalacją elektryczną. Niezależnie od tego, że ściana jest mokra. Muszą coś z tym robić, ale to chyba spółdzielnia. Do tego piecyk coś nie działa za dobrze od dwóch lat. Zapomniałem o czymś? Rano sobie leżę, czy siedzę, staram się skoncentrować na oddechu, czasami słucham trochę bicia serca, ale rzadko. Staram się uwolnić od myśli, krążących jak sępy w mojej głowie, albo po prostu powracających cały czas, mówiących mi -- I znowu zawaliłeś. Myślę, że ta medytacja mi pomaga. Staram się to robić codziennie, ustawiam sobie stoper, tak, żeby ileś tam minut wytrzymać, bo c

Łączenie wątków

Dzisiaj jakoś lepiej się wyspałem. Wczoraj trening, nawet spoko było. Byłem potem na obiedzie z Am i Vi, plus D, którym się Am opiekuje. D ma coś w rodzaju aspergera, czy coś. Am się nim czasami opiekuje. D ma coś koło 14 lat i ponad 1.80 wzrostu. Trudno wyczuć co łapie, a czego nie, ale Am pogrywa z nim w paletki, w czasie treningu. Chyba mu się to podoba. Odwiozłem Vi pod dom, było zresztą po drodze. Wyskoczyła tak szybko z samochodu, że zapomniała torby. :P I tak nic od niej nie chciałem, bo chyba nie używa nitki do zębów, że tak powiem. Lepiej mi się biega na korcie, poprzez zmianę techniki biegania, na bardziej wyluzowaną. Czy mi to pomaga w grze, nie wiem, ale lepiej mi się biega. Parę rzeczy, które mi trener powiedział, chyba działa. To daje mi do myślenia. Trochę jak to, że postanowiłem sobie zdjąć bagażnik z samochodu, bo użyłem go w ciągu dwóch lat raptem dwa razy. Miałem to na liście do zrobienia i dzisiaj zrobiłem. Nawet nie miałem tego uczucia duszenia się, czy fal gorąca.

Dwa ręczniki

Coś się ostatnio pocę w nocy, już i tak śpię na ręczniku, ale dzisiaj położyłem w środku nocy duży ręcznik na sobie, bo poszewka pod którą śpię też się zrobiła mokra. Możliwe, że za dużo curry wczoraj na kolację zjadłem, bo byliśmy z ludźmi z paletek tradycyjnie w sobotę po paletkach coś zjeść. W każdym razie, to ściskam chyba też szczęki, czy może zgrzytam zębami, ale od lat zakładam już plastiki na noc, na zęby, temu sobie nic tak nie niszczę, jak kiedyś. Zaraz znowu paletki. Próbuję grać na ludzie, to znaczy, nie spinać tak mojego ciała. Myślę, że coś z tego wychodzi. Pracuję więcej nad mentalnym podejściem. Jak nad całym moim życiem. Staram się uczyć i wyciągać wnioski. Jak z pisaniem książki. Inni siądą, napiszą, a ja się męczę. Ale tak mam z innymi rzeczami też, więc nie jest to nic nowego. W pracy też tak czasami miałem. Oczywiście, niektórzy mówią -- weź sobie na luz, co się tak wysilasz, czemu tak pracujesz nad tym, zajmij się swoim życiem. Ta, tyle, że Ci ludzie mają pewnie i

Herbata z termosu

Wczoraj znowu przegrałem z Z, mimo moich dwóch prywatnych treningów :P Z tym, że uczę się grać na luzie, to znaczy, nie spinać tak. Bycie pospinanym, to stare przyzwyczajenie. Uprawiałem kiedyś TaiChi, między innymi. W nim poruszam się płynnie, ale na boisku, jakbym był zrobiony z cementu. Przesadzam, ale poruszam się kwadratowo. Nigdy bym się tak na TaiChi nie poruszał. Przynajmniej już wiem, dlaczego to tak dziwnie wygląda, gdy sam siebie widzę grającego.Wpadłem na to chyba w poniedziałek. Takie poruszanie się powoduje też, że ruchy są mało ekonomiczne, więc teraz postaram się to zmienić. Trener powiedział - Zamknij oczy i porób te Twoje ruchy z TaiChi. Zrobiłem parą ruchów. - A teraz otwórz oczy i spróbuj jeszcze raz pobiec do tego rogu -- rogu z którym mam problem, powiedzmy sobie, nad którym pracowaliśmy, bo z każdym rogiem mam problem :P I od razu wyglądało to jakoś lepiej. Oczywiście, zastanawiam się jak to przełożyć na inne zakresy mojego życia. Gdzie jeszcze robię dziwne rzecz