Posty

Wyświetlam posty z etykietą CPTSD

Stres z okładką i psychoterapia

 Męczyła mnie myśl o okładce, że jest ponura i w ogóle. Napisałem do grafika, żeby przerobił ją na bardziej pozytywną. Komunikacja z nim nie jest prosta, bo odpowiada on przeważnie jednym zdaniem, w stylu: "Tu zrobione poprawki", "Albo czekam na tekst". Nie wiedziałem poza tym, ile poprawek mogę zażądać i czy on się na koniec nie obrazi i nie rzuci wszystkim, mimo że mu płacę. Fakt, płacę przez agencję wydawniczą, więc nie wiadomo, ile on z tego ma. Grafik projekt okładki trochę zmieniła, na pozytywniejszą. Z tym że ta wersja nie do końca mi się podobała. Znowu męczyła mnie myśl, jakby to dać zmienić. Wpadłem wreszcie na pomysł, żeby samemu pewne rzeczy dopasować i posłać mu tę wersję tak, żeby to uwzględnił. Myślałem, że potrwa to parę dni, ale o dziwo, przysłał mi już za parę godzin poprawioną wersję. Nie jest ona idealna, ale da się z nią żyć. Taka więc pozostanie. Była jeszcze kwestia zdjęcia, na ostatnią stronę okładki. Dałem sobie zrobić zdjęcia do profili, kt...

Znowu na ściance, koncert i dach

Obraz
Chyba z tydzień nie byłem na ściance. W sobotę mi się nie chciało, bo zimno było i w ogóle. Poza tym to miałem jakieś urzędowe sprawy do załatwienia, nad którymi musiałem się zastanowić. Nie wspomnę już o dentyście. Ogólnie, to zimno mi nie przeszkadza, jak mam jechać na ściankę, ale jak mi się nie chce, to powoduje, że mi się jeszcze bardziej nie chce. Dzisiaj było powyżej zera, więc w rękawicach do snowboardu dało się wytrzymać. Jak będę w domu, to wstawię te zdjęcia. Wreszcie sobie jakiś program zainstalowałem, za pomocą którego łatwiej mi kopiować i przesuwać zdjęcia, także usuwać te meta-dane. Mam małe mieszkanie, w którym sam nie mieszkam, ale co nieistotne tutaj. Lokatorka jest Polką i strasznie gadatliwa. Dałem to mieszkanie wyremontować, bo był grzyb. Nie wiadomo w sumie, skąd się brał. W zeszłą środę wróciłem wymęczony od dentysty, czyli z obolałą i na wpół znieczuloną gębą. Telefon dzwoni. "Grzyb jest znowu" - mówi ta Lokatorka. Myślałem, że się poskładam. Pojechał...

Przerwa od pisania i amygdala.

 Nie byłem na sporcie cały tydzień, to znaczy, byłem w zeszły czwartek. Chciałem oszczędzać palec serdeczny, który mnie dosyć boli, więc robiłem wykroki, z dodatkowym obciążeniem 20 kg. To nie jest dużo, ale wystarczyło, żeby mi kolano spuchło. Robiłem te wykroki już w zeszły poniedziałek, ale z mniejszym obciążeniem. Temu nawet na jogę nie poszedłem, bo tam się dużo klęczy, czy coś w tym rodzaju. Wczoraj byłem na paletkach, ale też bez zapału. Odpisał mi jeden z beta-czytelników, który jest też redaktorem. Napisał, że moja książka to taka trochę mieszanka, bo powinienem się zdecydować na autobiografię, żeby wzbudzić zainteresowanie czytelnika, a te naukowe rzeczy sobie podarować.  Dla mnie nie ma w tej książce nic naukowego, jest tylko popularnonaukowe. Nie miałem siły już argumentować, bo on mi tam jeszcze coś pisał, bo byłem po paletkach. Dzisiaj też mentalnie zmęczony jestem, pozbywałem się za to zbędnych papierów. Temu beta-czytelnikowi coś tam odpiszę jeszcze, ale na raz...

Bez boulderingu i wydawcy.

 Jestem na ściance, to znaczy, w tej kafejce. Póki co, to robię sobie przerwę z boulderingiem, bo mój palec serdeczny coś się nie goi. Nie boli mnie tak na co dzień, ale jak go obciążam, to ostro go czuję. Temu chodzę na małą siłownię tutaj. Wysłałem propozycję mojej książki do dwudziestu wydawców. Nie dlatego, żebym uważał, że ją ktoś wyda, choć miło by było, oczywiście. Myślę, że książka jest jak ten blog, tematycznie pomieszana. Nie pasuje do żadnej rubryczki, bo jest autobiograficznie, popularnonaukowa. Z tym że umieściłem w niej mniej więcej to, co sam chciałbym kiedyś wiedzieć. Myślę, że nie uda mi się doprowadzić tej książki do takiego stanu, żeby ktoś ją chciał wydać, to znaczy, żeby wydawcy się spodobała, to znaczy, istniała dobra szansa, żeby kliencie chcieli ją kupić. Z tym że nie to było celem mojego pisania. Uważam, że jeśli znajdzie się pięć osób, którym ona się spodoba, to znaczy, coś pozytywnego wniesie, to jeden z moich celów będzie spełniony. Posłałem też do tylu ...

Koniec pisania

 Stwierdziłem, że doczytam do końca to co napisałem i zakończę na tym proces twórczy. Nie, żebym uważał, że książka jest dobra, ale po prostu nie mam już więcej siły, ani ochoty.  Prawdopodobnie dam to wydać w Novae Res, czy innym wydawnictwie, któremu się płaci kasą za to, żeby to wydali. Nie chce mi się szukać jakichś tradycyjnych wydawnictw, bo nie wydaje mi się, że któreś z nich się moją książką zainteresuje.  W sumie, to napisałem to, co sam chciałem, żebym mógł kiedyś przeczytać, w przeszłości. Nie wydaje mi się, żeby to wiele osób zainteresowało, choć oczywiście, trudno powiedzieć. Ta książka jest taka, popularno-naukowa, autobiograficzna, lekko jakby filozoficzna może. W każdym razie, dam ją wydać, bo na tym mój projekt, mój eksperyment polega. Teraz padam na twarz, bo tak to jest, że jak się coś skończy, to potem człowiek wpada w lekki dołek.

Perspektywy

 Coś mnie przystopowało przy poprawianiu książki. Akurat jestem przy "granicach" i coś mnie zablokowało. Może to też zmęczenie, bo od czwartej nad ranem nie śpię.  Idę wieczorem na koncert, kumpel ma grać. Mam nadzieję, że nie zasnę. Nie wiem, jak się ubrać, ale nie chce mi się stroić, to w jakiejś galerii. Wyszalałem się trochę na ściance, na tej nowej zabawce. Póki mi się nie znudzi, to na niej dużo ćwiczę. Martwię się, że mi się kasa powoli zaczyna kończyć, a tu nie widać końca książki, choć w sumie, to i tak już poprawiam tylko, choć niektóre kawałki muszę sporo zmienić, jak to o granicach. W sumie to książka jest raczej dla mnie, bo nie wiem, czy dużo osób ją w ogóle przeczyta. Mnie ona pomaga zrozumieć samego siebie. To dziwne uczucie, gdy spojrzy się na swoje życie jakby z oddali, albo innej perspektywy. Dzisiaj chyba idealna pogoda na rower. W sumie to przyjechałem na ściankę głównie po to, żeby się na rowerze przejechać i zmienić trochę tok myśli.

Zęby i zasypany

 Dowiedziałem się, do dentystki, że potrzebuję korony na zęby, bo moje plomby puściły. Poszedłem nawet do innego dentysty, żeby się dowiedzieć, czy naprawdę. Nie podoba mi się ten pomysł, ale dentysta potwierdził, że zwykła plomba nie wystarczy. W takich reakcjach reaguję jak zwykle, mentalnym załamaniem. Mam wrażenie, że zaczynam się zupełnie sypać, tak, jak moje zęby. Obudziłem się już dwie noce pod rząd i przejmowałem się tym wszystkim. Wiem, że tak samo było, jak mi biodro wymieniali. To znaczy, szok był dużo większy. Zastanawiam się, czy nie dać sobie tych zębów u dentysty zrobić, który mi to wczoraj jeszcze raz obejrzał. Jestem u dentystki, ale ona jakaś trudna w komunikacji, tak mi się wydaje. To znaczy, wie wszystko i ma rację, takie odnoszę wrażenie. Ciekawe. Piszę o tych koronach, bo interesujące jest dla mnie, jak coś takiego wpływa na mój stan psychiczny, który okazuje się być labilny. Wczoraj przeczytałem o gościu, który spędził 16 dni przysypany na kopalni. To znaczy,...

Powoli

 Powoli łatwiej mi się czyta to, co napisałem. Jadę teraz od początku do końca i poprawiam. Chcę dojść do takiego momentu, żebym już nie poprawiał. Wiadomo, perfekcyjnie nie będzie nigdy, ale chodzi o to, żebym sam był w stanie to przeczytać i rozumiał, o co chodzi. Dzisiaj na ściance na luzie, bo mam coś słabe palce, czy jakoś tak i skóra trochę podrapana. Spadam, bo chyba zaraz deszcz ma padać. Samochód by się przydał.

Poprawianie książki

 Ja znowu na ściance. Stwierdziłem, że będę powoli tę książkę poprawiał, choć już dawno temu chciałem skończyć. Z tym że jak za długo nad tekstem siedzę, to nie umiem poskładać myśli w głowie. Takie życie. Nie ma więc chyba sensu siedzieć nad nią godzinami, bo się zapętlam. Jak na razie, to jestem przy trzech godzinach dziennie, z tego część w kafejce na ściance, bo tu dobra kawa.

Kokaina dobra na wszystko?

 Ale ten czas leci. Może pójdą na paletki do hali, gdzie już dawno nie byłem. Idę tam, bo sąsiadka się tam wybiera. Ona nie może grać, bo bierze udział w teście kremu. Tak sobie dorabia czasami. Powiedziała, że może trenować, ale nie może grać. Pewnie jej chodzi o to, że nie może się spocić, czy jakoś tak, ze względu na ten krem. Mnie to wsio ryba, chciałem do tej hali, żeby zobaczyć trochę dawno nie widzianych twarzy. Sąsiadka to i tak cienki Bolek, więc dużo z nią nie będę trenował. Mam poza tym trochę zjechaną skórę na palcach, od boulderingu. Opowiadałem dzisiaj kumplom o helikopterze na marsie. Lata sobie tam, oni o tym nawet nie wiedzieli. To pierwszy helikopter, to znaczy, zrobiony przez człowieka, który lata na obcej planecie. Z drugiej strony, ludzie rozwalają sobie głowy, ze względu na fundamentalistyczne podejście do religii. Poza tym to ze względu na inne rzeczy. Z punktu widzenia neurobiologii lepiej rozumiem takie ludzkie zachowanie, lepiej niż kiedyś. Sam dostrzegam ...

Porządkowanie w głowie

 Stwierdziłem, że muszę sobie trochę odpuścić, to znaczy, mniej się stresować. W sumie to stresuje mnie brak pracy, ale chcę skończyć pisanie książki. Jestem na etapie poprawiania. Myślę, że będę musiał po prostu zapłacić jakiemuś wydawnictwu, żeby ją wydali. Wątpię, żeby któreś się zainteresowało, choć na wszelki wypadek poślę do paru. Głównie, to chodzi mi o to, żebym ja mógł przeczytać to, co sam napisałem. Zawsze tak miałem, że trudno było mi czytać własne teksty. Podobnie może jak z tym, co kiedyś grałem, jak chodziłem do szkoły muzycznej. Teraz już nie wyćwiczę palców do takiego poziomu jak kiedyś, więc nie mogę pracować nad tym, to znaczy, mogę, ale jakoś mi się nie chce. Paznokcie łamię regularnie na ściance, więc to też utrudnia sprawę. Mimo wszystko może coś kiedyś poćwiczę. W głowie mam spory bałagan, który staram się uporządkować. Myślę, że na tym też polega jeden z problemów pisania. Za dużo myśli mam na myśli, te są w dodatku nieuporządkowane. Jestem na ściance. Jest ...

Struktura myśli

 To dziwne uczucie, gdy przekroczy się pewną granicę postrzegania pewnych spraw. Jak wspomniałem kiedyś, to jak w tym filmie, o gościu, który żył w udawanym świecie. Takich filmów jest więcej. Wiem, że wiele ludzi tak czuje, że rzeczywistość jest czymś w rodzaju gry. Każdy z nas żyje w jakiejś tam bańce wyobrażeń o sobie samym i świecie. Nie jest to moje stwierdzenie, K.G. Jung też tak twierdził, inni zresztą też. Z punktu widzenia logiki jest to oczywiste stwierdzenie, bo w głowie mamy tylko jakąś reprezentację tego, co nas otacza, jakiś model świata. Jak każdy model, jest on tylko pewnym uproszczeniem, przedstawianych przez niego zjawisk. Dlatego nie jest bezbłędny.  Z jednej strony rozumujemy logicznie, z innej odczuwamy coś, albo mamy motywację, by coś zrobić. Obawiamy się pewnych rzeczy, mniej lub bardziej. Dążymy do przyjemności i staramy się unikać tego, co odczuwamy jako nieprzyjemne. Jestem jeszcze w kafejce na ściance. Jadę zaraz do domu, mam nadzieję, że mnie jakiś ...

Po ściance, lepszy humor

 Na ściance lepiej mi idzie, bo mnie ramię już tak nie boli. Wygląda na to, że rozciąganie, a także codzienne ćwiczenia z gumą dają rezultaty. Mogę się bardziej wyszaleć na kondycję, na łatwych drogach w dachu, czy temu podobnych. Rano miałem taki sobie humor, poprzez pobyt na ściance, może też widok ładnych dziewczyn, uległ on poprawie. Myślę, że to jednak w dużej mierze fakt, że mniej mnie to ramię boli.

Taki sobie humor

Możliwe, że spotkanie z Blondi, a także problemy z zębami, gdzie trzeba wymienić plomby, wywołały u mnie taki sobie humor. W sumie to odechciało mi się trochę żyć. To taki refleks, bo nie mam zamiaru się zabić. Interesujące, jak coś takiego działa. Teraz mogę poczytać w tym, co napisałem, co mam robić w takiej sytuacji, czyli po prostu robić swoje. Myślę, że przydałoby mi się towarzystwo, jakaś dziewczyna. Jestem na ściance. Spoko, bo pogadam trochę z ludźmi. Ramię ma się lepiej, co też się liczy. Nie umiem zrobić prostej zagadki szachowej, takiej na 1300. Dochodzę czasami do 2500 w zagadkach, ale niektóre jest trudno ugryźć, bo albo czegoś nie widzę, albo nie wiem, co jest oczekiwane. Mam ostro namieszane w głowie. Poprawiam dalej książkę, ale bardziej na luzie. Nie chcę już nic dodawać, ale skorygować tekst, przykłady tak, żeby były bardziej czytelne i zrozumiałe. Pisarz ze mnie raczej nie będzie, ale udało i się jakoś to poskładać, z czego się cieszę. Parę godzin później: zrobiłem t...

Poprawianie myśli i demony

 Jestem znowu na ściance, moje prawe ramię ma się trochę lepiej, więc próbuję trudniejszych dróg bez obawy, że zaraz mnie coś sieknie. Powoli kończę tę książkę, poprawiam, choć coraz mniej może. Ogólnie, to staram się część rzeczy powyrzucać, albo uprościć pewne opisy.  Ciepło tu dzisiaj, prawdziwe lato. Ludziom trauma kojarzy się z czymś strasznym. Fakt, samo przeżycie było przeważnie straszne, inaczej nie byłaby to trauma. Niektórzy ludzie boją się jednak wracać do przeszłości, tego, co tam się wydarzyło. Interesujące jest, gdy spojrzeć na to bardziej neurobiologicznie. Wracając do tego co było, przywołuje się pewne emocje. Mogą być one radosne, jak z urlopu, ale też związane z lękami, jak na przykład po wypadku samochodowym. W praktyce jakaś sytuacja, czy obiekt, aktywuje określony zbiór emocji. Nie ma w głowie żadnych "demonów przeszłości", choć czasami ma się wrażenie, że coś takiego siedzi w głowie.