Posty

Wyświetlam posty z etykietą książka

Co dalej z książką i koncert.

Zastanawiam się cały czas, czy zmienić coś w książce, czy nie. W sumie, to ile zmienić. Póki co, to dałem sobie spokój z jej poprawianiem, czy nawet czytaniem. Muszę odpocząć. Byłem w czwartek na koncercie muzyki klasycznej, można by powiedzieć, współczesnej. Tematem była Guernica, w sumie, chodziło po części o ten obraz Picasso, który przedstawia zniszczenie miasta o tej samej nazwie. To była muzyka eksperymentalna, czyli współczesna. Tak mi się to z moją książką skojarzyło, która też jest po części eksperymentalna. W sumie to napisałem ją dla kogoś takiego jak ja, więc czego mogę się spodziewać, ludzie się na nią nie rzucają, podobnie jak na ten rodzaj muzyki. Co interesujące, wiele dzieł artystycznych nie było uznane na początku przez szeroką publikę, choć teraz należą do głównego nurtu. Albo ktoś umiał się dobrze sprzedać, albo nie był lubiany. Każdy zna przykład z Van Goghiem, choć Kafka też nie był popularny w swoim czasie. Nawet działa Strawińskiego i chyba Satie, były uznawane ...

Odpowiedź fachowca.

 Fachowiec przeczytał na koniec moją książkę, albo przynajmniej jej kawałki, zrobił coś w rodzaju recenzji. Jego zdaniem, to wymaga ona głębokiej redakcji i korektury językowej. Poza tym do wspomniał o paru konkretnych punktach. Jego zdaniem powinienem pozostać przy tej części autobiograficznej, a w miarę usunąć te informacje co do budowy i działania mózgu. Rozumiem, że jego zdaniem lepiej byłoby, ciekawiej dla czytelnika, jakby to była książka autobiograficzna, o tym, jak komuś udało się wyjść z problemów mentalnych. Moim zdaniem, takich opowieści, jak ktoś wyszedł z alkoholizmu, czy problemów psychicznych, albo i nie, jest mnóstwo. Przeczytałem ich trochę i niespecjalnie mi one pomogły. Mnie pomogła w dużym stopniu wiedza o tym, co dzieje się w mojej głowie i dlaczego. To było powodem, że te informacje umieściłem. Wiem, że mój styl pisania pozostawia wiele do życzenia, z tym że nie mam już siły, czy ochoty, żeby dużo zmieniać. Ja bym swoją książkę przeczytał. Wygląda na to, że ni...

Przerwa od pisania i amygdala.

 Nie byłem na sporcie cały tydzień, to znaczy, byłem w zeszły czwartek. Chciałem oszczędzać palec serdeczny, który mnie dosyć boli, więc robiłem wykroki, z dodatkowym obciążeniem 20 kg. To nie jest dużo, ale wystarczyło, żeby mi kolano spuchło. Robiłem te wykroki już w zeszły poniedziałek, ale z mniejszym obciążeniem. Temu nawet na jogę nie poszedłem, bo tam się dużo klęczy, czy coś w tym rodzaju. Wczoraj byłem na paletkach, ale też bez zapału. Odpisał mi jeden z beta-czytelników, który jest też redaktorem. Napisał, że moja książka to taka trochę mieszanka, bo powinienem się zdecydować na autobiografię, żeby wzbudzić zainteresowanie czytelnika, a te naukowe rzeczy sobie podarować.  Dla mnie nie ma w tej książce nic naukowego, jest tylko popularnonaukowe. Nie miałem siły już argumentować, bo on mi tam jeszcze coś pisał, bo byłem po paletkach. Dzisiaj też mentalnie zmęczony jestem, pozbywałem się za to zbędnych papierów. Temu beta-czytelnikowi coś tam odpiszę jeszcze, ale na raz...

Perspektywy

 Coś mnie przystopowało przy poprawianiu książki. Akurat jestem przy "granicach" i coś mnie zablokowało. Może to też zmęczenie, bo od czwartej nad ranem nie śpię.  Idę wieczorem na koncert, kumpel ma grać. Mam nadzieję, że nie zasnę. Nie wiem, jak się ubrać, ale nie chce mi się stroić, to w jakiejś galerii. Wyszalałem się trochę na ściance, na tej nowej zabawce. Póki mi się nie znudzi, to na niej dużo ćwiczę. Martwię się, że mi się kasa powoli zaczyna kończyć, a tu nie widać końca książki, choć w sumie, to i tak już poprawiam tylko, choć niektóre kawałki muszę sporo zmienić, jak to o granicach. W sumie to książka jest raczej dla mnie, bo nie wiem, czy dużo osób ją w ogóle przeczyta. Mnie ona pomaga zrozumieć samego siebie. To dziwne uczucie, gdy spojrzy się na swoje życie jakby z oddali, albo innej perspektywy. Dzisiaj chyba idealna pogoda na rower. W sumie to przyjechałem na ściankę głównie po to, żeby się na rowerze przejechać i zmienić trochę tok myśli.

Powoli

 Powoli łatwiej mi się czyta to, co napisałem. Jadę teraz od początku do końca i poprawiam. Chcę dojść do takiego momentu, żebym już nie poprawiał. Wiadomo, perfekcyjnie nie będzie nigdy, ale chodzi o to, żebym sam był w stanie to przeczytać i rozumiał, o co chodzi. Dzisiaj na ściance na luzie, bo mam coś słabe palce, czy jakoś tak i skóra trochę podrapana. Spadam, bo chyba zaraz deszcz ma padać. Samochód by się przydał.

Poprawianie książki

 Ja znowu na ściance. Stwierdziłem, że będę powoli tę książkę poprawiał, choć już dawno temu chciałem skończyć. Z tym że jak za długo nad tekstem siedzę, to nie umiem poskładać myśli w głowie. Takie życie. Nie ma więc chyba sensu siedzieć nad nią godzinami, bo się zapętlam. Jak na razie, to jestem przy trzech godzinach dziennie, z tego część w kafejce na ściance, bo tu dobra kawa.