Posty

Poprawki i szyfrowanie

 Czytam to co napisałem w tej mojej książce, to znaczy, poprawiam. Stwierdzam przy tym, że rozumiem moje myśli, ale tekst jest niepoukładany. Jestem dzisiaj na ściance, chociażby po to, żeby się na rowerze przejechać. Przedtem siedziałem tutaj próbując się zmusić do pisania, teraz nie muszę, bo łatwiej jest mi robić coś w domu. Nie piszę już tyle, ale mierzę się z myślą, żeby zacząć szukać pracy, to znaczy, aktywnie. Staram się też realizować punkty, które mam na liście do zrobienia. Jednym z nich było zakodowanie notebooka, przynajmniej tego, który mam ze sobą w kafejce. Jakby mi go kto ukradł, to szkoda by było, jakby sobie mógł moje dane odczytać. Wczoraj siadłem i włączyłem to szyfrowanie. Jak kiedyś stwierdzę, że książka nadaje się do czytania, to wyślę ją do większej ilości wydawców. Jestem w jakiejś grupie na FB, ale tam są głównie kobiety i tematy są przeważnie emocjonalne, kryminały, albo fantasy. Chodzi mi tu o treść ich książek.

Na wattpadzie i van Gogh

 Założyłem sobie konto na wattpadzie. Uważam, że to dobry pomysł, bo będę mógł się tam wyżyć trochę, gdy chodzi o pisanie. Oglądałem dalszą część wywiadu z magikiem. Co ciekawe, to powiedział on, że zaczął malować i dzięki temu inaczej patrzy na malarstwo teraz. Poza tym to czytał on listy van Gogha do brata i to mu też umożliwiło inne spojrzenie na jego malarstwo. Ja też czytałem część tych listów, już chyba z rok temu i uważam, że są super interesujące. Widać w nich trochę świat emocjonalny tego malarze, niedocenionego za jego życia.

Znów na ściance

 Znowu na ściance, mimo że deszcze padał po drodze. Wypróbowałem moje ochraniacze na buty, bardzo praktyczne. Teraz chyba przestało padać, to może będę spadał. Siedzę sobie tu przy kawie, zawsze się ktoś zjawi, żeby sobie pogadać. W sumie to nie robię ciężkich dróg, ale jest to raczej coś w rodzaju mindfulness, czyli treningu mentalnego, w czasie którego można się skupić na tym co się czuje, czy jak się utrzymuje balans. Ramię boli mnie mimo wszystko.

Neurobiologia i iluzjonista

 Nic mi się nie chce. Nie zaglądam do książki, chcę jej dać odpocząć, to znaczy, mojej głowie dać odpocząć. Powoli dochodzę do siebie.  Wczoraj oglądałem wywiad A.Hubermana (prof. neurobiologii) z iluzjonistą. Ten ostatni powiedział, że na początku był rozczarowany tym, że triki magiczne to po prostu sztuczki. To po tym, jak mu ktoś wyjaśnił jeden z trików. Wiadomo, każdy wie, że to tylko zręczność rąk i odwrócenia uwagi, ale jakaś część umysłu chce wierzyć w tą magię. To jak oglądanie jakiegoś filmu, człowiek się wczuwa w atmosferę, nawet jeśli to film fantasy. Ten magik powiedział, że nie da się "odwidzieć" tego, jak jakiś trik działa, dlatego on nie może się tym już tak cieszyć. Odkrył za to wiele innych elementów magii, czyli tego, co robią iluzjoniści. To go wciągnęło na koniec, tak, że robi to profesjonalnie. Trochę mi to przypomina spojrzenie na działanie umysłu z punktu widzenia neurobiologii. Traci się trochę magii, ale zyskuje wiele innych rzeczy, budzi się ciekawoś

Wesołych świąt!

Życzę wszystkim wesołych, spokojnych i słonecznych świąt!  Znowu jestem na ściance, ramię ma się powoli lepiej, choć jeszcze uważam. Jednym z powodów, że tu się zjawiam, to jazda na rowerze, bo mi to dobrze robi. Poza tym to zawsze się tu z ludźmi pośmieję. Nad książką muszę jeszcze popracować, ale póki co, to zostawię ją przynajmniej na tydzień, żeby móc na spokojnie na nią spojrzeć, z innej perspektywy, bo mi się niektóre teksty nie podobają. Zobaczymy, czy mi coś beta-czytelnicy powiedzą. Powoli dochodzę też psychicznie do siebie, bo mnie to pisanie wykończyło. Tu wiosna, ma być koło 20 stopni.

Beta czytelnicy

 Posłałem moją książkę do czytelników beta, czyli takich, którzy to mają przetestować. W sumie, to odczekam chyba z miesiąc i wezmę się jeszcze raz za poprawianie. Tak się podobno powinno robić, żeby nabrać dystansu. Wiem o tym, ale jakoś nie zrobiłem tego. Jutro znowu na ściankę, bo to i człowiek się rowerem przejedzie i trochę pogada i pośmieje się z ludźmi tam. Tu dzisiaj wolne, jutro ma być ładna pogoda, to może będzie mało osób na ściance.

Zakończony pierwszy etap pisania książki

 W sumie to napisałem już to, co chciałem, gdy chodzi o książkę, mniej więcej. Tematyką jest zaburzenie stresowo pourazowe, widziane przez własne doświadczenia. Mógłbym tak jeszcze latami pisać, ale na dzisiaj wystarczy, to znaczy, wysłałem do chyba trzech wydawnictw i próbuję się zorientować, o co w tym wszystkim chodzi. W sumie to jest to interesujący proces. Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałem, ale teraz rozumiem lepiej, na czym to polega.  Człowiek myślał, znaczy ja, że ktoś napisze książkę, a wydawnictwo ją potem wyda, tak jeden do jednego, tyle że sformatuje tekst. Wygląda na to, że redaktorzy mają coś do powiedzenia, więc w zależności od redaktora tekst może ulec zmianie.   Ogólnie mówiąc, to czeka się na odpowiedź wydawnictwa od dwóch miesięcy do roku. Jak im się nie podoba, to nic nie powiedzą, to znaczy, nie odpowiedzą. Istnieją też wydawnictwa "vanity", czyli "próżność". Tym płaci się za korekturę i druk, więc nie jest się uzależnionym od nikog