Posty

Raz bez drutów w głowie

Dzisiaj rano było spotkanie trenerów szkolnych paletek. Jeden to nawet jest graczem narodowym, czy jak się to nazywa. Ale są też uczennice, które w zeszłym roku same do tej szkoły chodziły. Ja, to tak po środku z moimi umiejętnościami. W każdym razie była tam Je, z pochodzenia, to chyba z HongKongu. Jak ją widzę, to trochę rozmiękam, choć mogła by być moją córką. Już razem prowadziliśmy treningi w zeszłym roku. Am nie przyszła, bo miała okropne sny i budziła się parę razy w nocy, nie mogąc się rano obudzić, nawet jak do niej dzwoniłem. - Ty też byłeś w moim śnie - napisała mi. - Pięknie - pomyślałem sobie - jeszcze mnie tylko w czyimś koszmarze nocnym nie było. Poszliśmy po godzinnym spotkaniu w czwórkę, z Je, na kawę. Pod koniec kawy, alarm. Wypędzili nas z kafejki, która jest zresztą częścią szkoły. Pasowało by pod sen Am. Tyle, że podjechały dwa wozy strażackie, nic nie było widać, żeby się coś paliło. Je, która mieszkała kiedyś na kampusie tej szkoły, powiedziała -- Pewnie znowu kt

Emocje, zamiast prefrontal cortex

Wczoraj mnie coś zmęczenie dopadło, może dlatego, że z kumplem ćwiczyliśmy przez 3 godziny, wprawdzie nie specjalnie intensywnie, ale coś tam. Nie wspomnę już o sobocie. Z rana czytam wiadomości, żeby nie musieć się zabrać za robienie rzeczy, które sobie postanowiłem. Dzisiaj wiadomość, że jakiś oszołom zabił 50 osób w Stanach, w klubie gayów. Tak niedawno mówiłem mojemu współmieszkańcowi, że rakieta naukowa odkryła na małym satelicie, czy komecie, jakieś aminokwasy, z których mogło by teoretycznie powstać życie. Z drugiej stron ludzie wierzą w przedpotopowe zapiski i kierując się własną, czy czyjąś interpretacją, uznają to za powód, żeby kogoś mordować, czy zgwałcić, czy choćby wykorzystać jako niewolnika. O podejściu do zwierząt to już to w ogóle nie wspomnę. Mówi się, że religia to opium dla mas. Pewnie jak inne takie, używki. I jak to bywa, gdy się przesadzi, to dzieją się różne dziwne rzeczy. Wiem, że niektórym ludziom religia pomaga w niektórych sprawach, ale niektórzy używają je

Nie mam ochoty się poddawać

Zamiast socjalizacji, to grałem cały czas, jak głupi, na tym spotkaniu paletkowym. Przy czym połowa ludzi grała w kosza. A szkoda, bo była tam jedna śliczna dziewczyna. Młoda oczywiście, w dodatku z chłopakiem, choć do końca to nie wiem. Takie to szczególnie moja głowa chyba lubi, wtedy wpadam w falę smutku, frustracji, bezradności i samotności. Zastanawiałem się ciężko, czy nie powinienem był zostać z grupą, bo część chciała na obiad, to dobra okazja na socjalizację, ale na koniec, to wróciłem do domu, bo chciałem na inną sesję paletek. Teraz może mam czego żałować, ale pewnie nie. Czemu o tym piszę. Może dlatego, że czułem, jak moje myśli zaczynają się miotać, no właśnie, samotność, smutek. Włączył się program szukania kogoś bliskiego, wiadomo, bez niego to ludzkość by wyginęła. Oczywiście, z drugiej strony moje lęki. I tak moja głowa wpada w normalny stan zamieszania. Bo chce, ale się boi, a że racjonalizuję, to widzę, że moje argumenty mi się mieszają, gdy emocje zbyt silne. Podobn

Na wiosce

Świat paletek jest mały, przynajmniej w tym dzikim mieście. Zgadałem się wczoraj w kafejce, z jednym, M, który się najwidoczniej nudził, bo jego dziewczyna się uczyła. Weszło na temat sportu, aha, też gra w paletki, na koniec, że mamy nawet wspólnych znajomych. Zaprosił mnie na jakąś sesję dzisiaj rano, bo tam podobno ciekawi ludzie. Pojadę, zobaczę, choć to o 9 rano, a o 13 chcę iść na moje normalne pogrywanie. Ci ludzie, to podobno tacy, którzy też lubią rozmawiać o neurobiologii, czy psychologii, studiowali to, czy studiują i takie tam. Idę tam też w ramach mojej autoterapii, żeby trochę powiększać krąg kontaktów socjalnych, ale chcieć, to mi się za bardzo nie chce. Trudno. Potem poszedłem na pogrywanie treningowe, tak sobie szło. Była Vi, którą dobrze znam, było nas tylko 4 osoby. Po tym pogrywaniu inny klub tam gra, okazało się,  że M też tam pogrywa, a w dodatku Vi go zna i on jest jej partnerem do pokera. Dlatego mówię, że to ponad milionowe miasto, to wioska. Wczoraj coś mniej

Kawałek po kawałku

Akurat coś obejrzałem o treningu mentalnym Navy SEALs. Jeden mówi, że na treningu, kawałek po kawałku, godzina po godzinie starał się to przetrwać. Jego sytuacja była oczywiście inna, on miał jakiś cel, wiedział, że za jakiś czas się to skończy, z drugiej strony na pewno było mu trudniej niż je, widząc, co oni tam przechodzą. Nie ma w sumie porównania, ale problem ten sam, przetrwać kawałek po kawałku, robiąc swoje. Ja się dzisiaj duszę, od rana, jakoś tak, już bez kawy. Próbowałem się wziąć za pisanie. Dusiłem się. -- Nie wytrzymasz 15 minut lęku -- zapytałem sam siebie. -- Oczywiście, że wytrzyma -- odpowiedziałem. Zrobiłem sobie kawy, wziąłem parę słodkich daktyli i wytrzymałem. Samo pisanie nie jest takie trudne, najtrudniej się za to wziąć. To zabieranie się kosztuje więcej energii, niż samo robienie czegoś. Wiem, każdy to chyba wie, ale trudno to wprowadzić w życie, po prostu się zabrać, jak człowieka coś dusi, albo się chce spać, albo coś jakby mówiło "uciekaj". Wczora

Mówiłam mu, ciesz się z życia

Ludzie narzekają, że lekarze, to konowały, na niczym się nie znają, oczywiście niektórzy. W odróżnieniu, od narzekających. Czasami zapominam, siedząc w tych wszystkich artykułach o neuropsychologii, neurobiologii, że istnieje jeszcze inny świat poglądów. Dociera to do mnie, gdy ktoś mi pisze, że -- Głowa, jest to coś niepojętego, nie ma się co nad tym zastanawiać. Piszę sobie tą moją książkę, jak mówię, głównie, to dla siebie i tam też mam takie jedno zdanie, że jestem ostrożny w stosunku do tego, co mi otoczenie mówi. To znaczy, takie otoczenie, które się nie zna, ale wie. Albo wie, że głowa jest miejscem, siedzibą duchów, jak kiedyś wulkany nim były, czy niebo. Z drugiej strony, w głowie, to są demony, przeszłości, do których nie należy wracać. Istnieje też przekonanie, że przeszłość i teraźniejszość nie mają wiele wspólnego ze sobą, nawet, gdy ma się problemy z psychiką. W rzeczywistości, to człowiek rodzi się z prawie pustym mózgiem, gdy chodzi o pamięć, to znaczy, wypełnionym komó

Myśli i emocje

To też w sumie informacja, że nie moje hormony nie tylko wpływają na moje emocje, ale też myśli. Tak się nad tym zastanawiam, gdy rano czuję niepokój, zastanawiając się co dalej z moim życiem. Czasami mam przebłyski, że wszystko wydaje się proste. Tak się zastanawiam, choć wiem niby o tym, że depresja, czy PTSD, czy inne, wpływają także na sposób myślenia. Emocje i racjonalne myślenie jest powiązane. To znaczy, silna emocja może nawet zablokować racjonalne myślenie, ale też pamięć emocji, czyli asocjacje, nie są tylko w jednym miejscu w mózgu. Więc może się niektórymi rzeczami za bardzo przejmuję? Wiem, że tak jest, ale trudno jest odróżnić te ważne, od tych mniej ważnych problemów, czy od tych, prawie, że urojonych. Dlatego myślę, że fajnie jest sobie zapisywać pewne rzeczy, bo w różnych stanach umysłu człowiek myśli różne rzeczy. Zmienia się spojrzenie na tą samą sytuację, ale gdy jest to zapisane, łatwiej to zauważyć. Dzisiaj pierwszy trening sam na sam z trenerem, ciekawe, jak to b