Krótkie dni...
NB (narkotyk B) coś się nie zgłasza. Przydała by mi się jaka dziewczyna, to bym nie myślał tyle o NB, choć ostatnio mało o niej myślę. Dzisiaj myślałem o X, takiej Chince z paletek, ale za młodej dla mnie. Cosik mi się chyba młode dziewczyny podobają. Myśl o Roninie chyba mi trochę pomaga. Tak sobie czytam tą Hagakure i myślę, że mieli przechlapane, w pewien sposób, a w inny, to życie było jakby w ten sposób prostsze. Jakby inny rodzaj religii. Ciekawe, jak to będzie, jak mi się robota w grudniu skończy, co wtedy zrobię. Na tym nowym mieszkaniu, jakby mniej było tych lęków, ludzie mogą mi zajrzeć przez okna kuchni, czy sypialni, czy w ogóle każdego pomieszczenia do mieszkania, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Czuję się trochę jak w teatrze ;) czasami może lubię stać w centrum. Przez X mam większą ochotę uczyć się Chińskiego, choć nie wiem, czy ją jeszcze kiedy zobaczę. Za to mogę sobie trochę z M, inną Chinką, w pracy poćwiczyć. Tyle, że ta już jest wydana, ale bardzo ładna i miła. Ano...