Ucieczka, czy nie ucieczka, kto wie.
Siedzę na lotnisku. Miło mi się zrobiło, gdy przy check-in kobieta zapytała mnie o wizę, czy zrobiłem przez internet. Powiedziałem, że nie i pokazałem jej moją. W sumie, to gdy tak chodziłem po tym lotnisku, to naszła mnie ochota, żeby dłużej w Australii zostać. Już jak się w domu pakowałem, to myślałem sobie, że chciałbym to wszystko zostawić za sobą. Może uciec? Może uciec. Nic mnie w sumie w Europie nie trzyma, oprócz obowiązków. Ale, te też pal sześć. Może mnie jutro nie będzie, czym ja się tak przejmuję. Pożyjemy, zobaczymy. Jak siedziałem już na końcu lotniska, to zadzwoniła do mnie K, ta Japonka, z którą gram czasami w badmintona. Byliśmy też z nią i A na filmie o wspinaczce. Zdziwiło mnie trochę, że przyjechała na lotnisko się pożegnać. Chciała mnie zaskoczyć i nic jej z tego nie wyszło, bo ja już dawno za wszystkimi tymi barierkami i checkami. Trochę mi głupio, ale nie chciało mi się pedałować z powrotem. Zobaczymy, co życie przyniesie. Jestem trochę zmęczony, ale dobrze się c...