Lęk i walka
Mój sąsiad ma kłopoty z wychodzeniem z domu, od lat, albo od dziesiątek lat. Zaczęło się z nim, jak miał dwadzieścia parę. Przenieśli ich oddział w inne miejsce, bliżej portu, czy coś, i zaczęło się. To znaczy, ataki paniki. Dzieciństwo miał podobno dobre, czyli normalne. Fakt, nie wspomniał nic o ojcu, tylko o matce. W sumie, to myślę, że nic się z niczego nie bierze. W każdym razie uczy się on od nowa chodzić na spacery, z jakąś grupką starszych pań. Tak sobie gadaliśmy, przed drzwiami klatki schodowej. Wspomniał, że jak musi czekać u lekarza, to zaczynają go łapać duszności, robi mu się gorąco, trudno mu wytrzymać. Miesza mu się wtedy w głowie, mówi. A ja mu na to, że znam to, to lęk. Mamy w głowie schematy zachowania, wyuczone, albo z DNA i one się włączają. Mówię o tych zapamiętanych w starej części mózgu. Te mają wyższy priorytet nad tymi z logiki, z kory mózgowej. Więc nic dziwnego, że jak ma się black out na egzaminie, to trudno go logiką ogarnąć i opanować. Już to widzę. Jak s...