Zabić się, czy się nie zabić
Czasami spotykam się z wypowiedziami "myślę o tym, żeby się zabić". Nie rusza mnie to specjalnie, bo sam myślałem o tym przez dziesiątki lat, od dziecka. To znaczy, nie szokuje mnie to, czy coś w tym rodzaju. Uważam, że to normalne reakcja, gdy komuś jest bardzo źle i nie widzi wyjścia z sytuacji. Oczywiście, powstaje pytanie, dlaczego nie widzi tego wyjścia? Gdy ktoś jest sparaliżowany, nie wierzy w to, że coś się może zmienić, albo ma raka w ostatnim stadium i cierpi, to uważam, że trudno jest komuś takiemu diametralnie zmienić podejście do swojego życia, gdy jest ono zupełnie negatywne. Znam osobę, która ma raka, ale mówi "trudno, rak nie rak, ja staram się walczyć i cieszyć życiem, na ile się da". Z drugiej strony, to uważam, że niektóre samobójstwa są w pewnym sensie bez sensu. Ktoś żyje, wiadomo jest mu, czy jej, źle, z różnych powodów, ale patrząc na to z zewnątrz człowiek widzi, że ten ktoś taki mógłby zmienić swoje życie, odczuwać mniej tego bólu istnienia....