Mój leniwy mózg
W sobotę nie było sportu, znaczy się rakietek, bo jakaś impreza w hali sportowej była. Poszedłem więc na zakupy, bo mi się spodnie i swetry skończyły. To znaczy, od jeżdżenia na rowerze zrobiła mi się dziura w spodniach, przetarły się i tyle. Co tu dużo mówić, w sklepach było gorąco, nie wiem, czy oni starają się utrzymać atmosferę tropików, czy co? W każdym razie, znalazłem spodnie, tej samej firmy, rozmiar miałem zapisany, wszystko się zgadzało, więc kupiłem dwie pary. Do tego dwie koszulki. Człowiek się bardziej umorduje niż biegając po sali sportowej. Może dlatego, że w sali chłodniej i mniej ludzi? Swetrów nie kupiłem, bo nic mi się nie podobało, a może mój organizm bronił się na myśl o czymś grubym do ubrania, jak tu takie temperatury. W niedzielę oglądałem coś na YT, zaczęło się niewinnie, od Stephen Fry, który ma bipolara, poprzez John Cleese, który narzekał, że teraz to nie wiadomo na jaki temat można żartować, bo każeden jeden czuje się obrażony. Wiadomo, jak się nie tak ko...