Zmiany w głowie
Rano budzę się i nikt koło mnie nie leży, to stan normalny, w sumie. Przez większą część mojego życia jestem sam. Tak trochę wyszło. Nie, żebym nigdy z nikim nie był, bo miałem związki, które nawet parę lat trwały. Wszystko się zmienia, w mojej głowie, może nie wszystko, ale pewne rzeczy. Dlatego może niewykluczone, że znowu z kimś będą, ale nie szukam nikogo aktywnie. To może bierze się z tego, że nie jestem przekonany, że mam pozytywny bilans ze związków. Z jednej strony było fajnie, z drugiej boleśnie i męcząco. To ostatnie może dlatego, że musiałem kimś tam być, jakiś tam być, albo tak mi się wydawało. Na jedno wychodzi. Kiedyś chciałem się zabić i nawet bycie w związku mnie od tej myśli jakoś nie odwodziło. Było to jakoś w mojej głowie zakodowane. Teraz jest inaczej. Myślę, że byłoby mi nawet szkoda teraz umierać, nie ze względu na to, że mi tak dobrze, ale nie jest mi też tak źle. Nie mam chyba aż takich dołków jak kiedyś, gdy sama egzystencja bolała, prawie, że fizycznie, gdy c...