GABA, B-6 i słońce
No i już znowu czwartek wieczór. Jakoś ten tydzień przeleciał, choć jeszcze nie całkiem. Wczoraj byłem pobiegać, ale tylko dwadzieścia minut, czy coś, bo ciągle czuję to biodro. Staram się je jakoś rozciągać, ale bez większego zapału. Za to powisiałem znowu na desce, która się oficjalnie "chwytodeska" nazywa, tak to było gdzieś w internecie. Ostatnim razem fatalnie mi poszło, tym razem nawet udało mi się spokojnie zrobić moją dawkę. Mnie to zawsze ciekawi, jak człowiek się uczy. Wiem, że nawet jak się specjalnie nie poprawię w wiszeniu na tej desce, bo mało co innego na niej robię, to przynajmniej poznam lepiej moje palce, bo mam czas, żeby się na nich skupić. Gdy człek się wspina, to tyle jest wkoło, nogi, następny chwyt, może ktoś tam jeszcze patrzy, człek się może boi, że się walnie w coś kolanem i tak dalej. A na tej desce, to spoko. Tak se wiszę i mam czas, na oddychanie, na wyczuwanie co moje poszczególne palce czują. Dzisiaj ładna pogoda, to siedziałem na balkonie i...