Stabilizacja?
Możliwe, że zbliża się czas, że postanowię się ustabilizować, mieć kogoś bliskiego, być w jednym miejscu, kupić samochód. Jakoś tego samochodu mi brakuje, oprócz tej bliskiej osoby. To wszystko pewnie spotęgowało się przez parę rzeczy, przez to, że Blondi, moja partnerka od wspinaczki wybrała kogoś innego, przez to, że mam rozwalone biodro i nie mogę się wyżyć biegając, to znaczy, uspokoić i może jeszcze przez to, że trudno jest gdzieś pojechać, choćby do Australii, albo choćby pójść sobie do kafejki z przyjaciółmi. A może po prostu też dojrzewam do czegoś, mniej się boję, a wiem lepiej czego chcę, albo, może czego nie chcę, czyli być samemu? A może bardziej się boję, bo historia z biodrem pokazała mi, że nie jestem ze stali, tylko zaczynam rdzewieć. Skomplikowane, bo kiedyś, latami chciałem się zabić, tak na poważnie. Teraz, ostatnio, też myślę o tym, ale nie tak na serio. Piszę trochę więcej, to znaczy, tą książkę, może tylko godzinę, czy dwie dziennie, ale lepiej niż kiedyś. My...