Podróże?
Duszę się trochę, z rana, czyli normalka. Jadę do tej Australii, choć mi się nie chce, ale jadę dla zasady, żeby przesuwać moją granicę lęku. A może będzie fajnie, zobaczymy. Póki co, to wyląduję najpierw w Sydney, bo do QLD mnie nie wpuszczą. To znaczy, jakbym tam poleciał, z Sydney, to musiałbym do hotelu na państwową kwarantannę na 2 tygodnie. To wolę się poszlajać po Sydney i zobaczyć, czy potem będę mógł normalnie wjechać. W sumie, to chciałbym już być z powrotem i tutaj sobie jakoś życie poukładać, bo tak żyję już od lat na walizkach. Byłem wczoraj na ściance, czyli na bouldering. Powoli coś tam lepiej idzie. Jakbym poszedł na ściankę z liną, to bym pewnie poznał więcej dziewczyn. Wczoraj gadałem z jedną znajomą, X, która mówi, że woli samochodem jeździć. Nie mam samochodu, więc nie chce mi się na ściankę z liną, bo to prawie pół godziny rowerem, więc jak wrócę, to kupię sobie samochód, bo mi tego brakuje. Idę jutro na test PCR, jak wyjdzie pozytywny, to i tak nigdzie nie po...