Przyjemna pogoda
Dwa tygodnie temu byłem z Blondi na wspinaczce. Ona wyszła za mąż, parę miesięcy temu, a jej chłop urządzał jakąś imprezę z kumplami, więc zostawiła mu wolną chatę. Temu pojechaliśmy razem. Pogoda była taka sobie, ale w sobotę udało nam się zrobić 2,5 drogi, czyli dwie całe i jedną na wędkę, temu pół. Było zimno i deszczowo trochę, więc nie było szans na więcej. Za to odkryliśmy nowy teren do wspinaczki, to znaczy, nie nowy, bo był już w przewodniku opisany, ale ani ja, ani ona tam jeszcze nie byliśmy. Trochę mnie ta wyprawa wyczerpała, po części przez to łażenie po pagórkach w deszczu, po części może przez obecność Blondi, bo mam jeszcze mieszane uczucia w stosunku do niej, a trochę może przez saunę. Poleźliśmy do takiego centrum z basenami i saunami. Poszedłem na napar, czy jak się to nazywa, w saunie. Gościu, który to robił, tak dał czadu, że połowy grupy wyszła, nawet z tych, którzy na dole siedzieli. U samej góry siedzieliśmy w trójkę, czyli ja z dwoma gośćmi. Nie wiem,...