Po prostu obserwować.
Każdy dzień to walka. Czasami na oślep. Wczoraj, czy kiedy to było, obejrzałem sobie coś o walce z depresją. Nie uważam, że mam depresją, jako tako, raczej mam ją jako efekt frustracji z powodu lęków, które odczuwam, które mnie czasami blokuję. Czasami, bo nie zawsze. Myślę, że to też jest ważne. Człowiek czasami przywiązuje dużą wagę do porażek, ignorując to, co udało mu się zdobyć. Gdy się uda przeskoczyć jakąś poprzeczkę, to trzeba ją podnieść, by móc biadolić, że nie wychodzi, albo po prostu z przyzwyczajenia. Takich poprzeczek jest oczywiście wiele, jedna jest do uczenia się nowych rzeczy, inna do relacji międzyludzkich, jeszcze inna do pracy, i tak dalej. Ale, do tematu. Ten facet na wideo o depresji powiedział, że należy walczyć z negatywnymi myślami. Jak przychodzi negatywna myśl, to trzeba jej dać kontrę, bo ona często jest bez sensu. - I tak mi z tego nic nie wyjdzie - bach, i co zrobisz. Ile razy mam takie myśli. Warto chyba wtedy się trochę wysilić i wysłać rakietę powietrz...