Burramoko Ridge, czyli skok nad szczeliną
Jakiś czas temu, jak jeszcze mieszkałem parę dni w mieścinie obok, wybrałem się na dłuższy spacer w pobliskie skałki. To była dłuższa droga, ale w końcu dotarłem do nich, zanurzonych we mgle. Posiedziałem trochę i już chciałem wracać, bo widok był taki sobie, mgła jak mgła, ale przyplątały się dwie młode kobiety. Jakoś się z nimi zgadałem, jak to ja, tym bardziej że chciałem wiedzieć, czy da się dalej przejść, do następnych skałek, które zaczynało być widać, bo wiatr trochę mgłę rozwiał. One nie wiedziały, bo same z dużego miasta, Sydney, ale po chwili zastanowienia doszliśmy do wniosku, że jest tam chyba jakaś taka mało widoczna ścieżka, którą się może da dotrzeć do tych skałek widocznych we mgle. Poszedłem więc parę metrów na próbę i zawołałem do nich, że da się iść. Długo nie trzeba było ich namawiać, więc dalej poszliśmy razem. Było trochę stromo na początku, ale dało się przebrnąć. Po prostu wysokie stopnie i trochę ślisko. Po parunastu minutach doszliśmy do wierzchołków skał. Dz...