Mam wrażenie, że jestem w lekko maniakalnej fazie, to znaczy, myślę dużo o pisaniu książki i wcale nie jest mi źle. Jak jest mi za dobrze, to zaczynam podejrzewać, że coś jest ze mną nie tak, może jakiś guz na mózgu, czy kto wie co. Śpię mniej i budzę się w nocy. Za to wstaję koło 5 nad ranem. I tak już nie mogę spać, choć jestem trochę zmęczony, ciągnie mnie trochę do tego, żeby siąść przy kawie do biurka? W każdym razie to jestem w tym momencie na tym etapie pisanie, że nie mam pojęcia kiedy skończę i robi mi się to obojętne. Nie wiem, po co w sumie piszę, mam taką potrzebę. Kosztuje mnie to kasę, bo nie pracuję i energię, ale z drugiej strony to daje mi to jakiś cel w życiu. Poza tym to zauważyłem, że coś w mojej głowie się zmienia, poprzez pisanie, czy rozumienie pewnych zależności, które istnieją w mózgu. Łatwiej umiem sobie wyobrazić, jak działa trauma, czy na jakiej zasadzie niektóre myśli przychodzą mi do głowy. Obserwacja myśli jest interesująca, gdy zacznie się to robić....