Posty

Wyświetlanie postów z 2009

Praca jest drogą cd.

<-- cd. Powiedzmy, że nazywała się Kaśka. Więc ona siedzi sobie gdzieś daleko, ma chłopaka, i jest zakochana w innym. A ja mam dylemat. Jest mi cholernie źle. Czasami jeszcze gorzej. Nie wspomniałem jeszcze nic o moich blokadach. Gdy próbuję coś zrobić, to. No właśnie, nie potrafię. Czasami nie potrafię podnieść się z łóżka, oglądając komediowe seriale, czyli sitcomy, bo oglądam je po angielsku. Złoszczę się sam na siebie, że do niczego się nie nadaję. Piszę do Niej, czasami rozmawiamy na gg, czy skypie. Nie wiem, co zrobić, bo czuję, że ona się oddala. Jakaś żelazna pięść zaciska mi się na gardle. Chciałbym krzyczeć, wykrzyczeć to wszystko co czuję, powiedzieć, jak mi źle, jak za nią tęsknię, jak mnie to wszystko boli. Ale nie potrafię. Bo ona mogła by się pogniewać, mogła by odejść. To znaczy, jak mogła by odejść? Przecież ona wcale ze mną nie jest i nigdy tak do końca nie była. --> Byłem na basenie. L mnie ignoruje trochę, albo tak się po prostu zachowuje, ale im dalej od niej...

Praca jest drogą

--> Pracuję nad sobą i staram się otwierać ciemne szafy, bo wyczytałem, że tak można się pozbyć koszmarów i po prostu lepiej żyć. Wbiłem zęby w ścianę i zacząłem coś robić. Naprawdę? Tak dobrowolnie zacząłem się dogrzebywać, bo jestem inteligentny i chciałem znaleźć rozwiązanie? Oczywiście, że nie, bo moje lęki były silniejsze. Zaczęło się tak, że tęskniłem za kimś kiedyś i usłyszałem: -"Przyjedź tu, jakoś to będzie." Miałem jechać do innego kraju, nie mając wizy, gdy Ona, ona miała chłopaka, od parunastu lat i właśnie się w kimś innym zakochała, po tym, jak była we mnie zakochana. Ale tego ostatniego mi nie powiedziała, nawet wtedy, gdy leżeliśmy przytuleni, jeszcze spoceni, nocą na plaży. Odwiedziłem ją parę miesięcy wcześniej. "Jakoś się to załatwi"-stwierdziła któregoś dnia, gdy zacząłem się dopytywać, jak ona sobie mój przyjazd wyobraża. Obiecała mi parę miesięcy wcześniej, że wyjdzie za mnie za mąż, tak dla picu, gdy zajdzie potrzeba, żebym mógł zostać. Ale...

Nic nowego

Nic mi się nie chce pisać.

Podróż

Przejechałem tych 800 kilometrów do siostry, czy może trochę więcej, w temperaturze koło -14, czasami -17 i bez spryskiwaczy w miarę spokojnie. Biorąc oczywiście te wszystkie warunki pod uwagę. Musiałem czasami zgrabiałymi po chwili palcami szybę śniegiem przecierać, by za chwilę, po wjechaniu na autostradę znowu nic nie widzieć. Wczoraj wizyta u kumpelki, dobrej w psychologii, czy chyba bardzo dobrej, ale nie jestem fachowcem, za to ona ;) Rozmawialiśmy sobie o pszczole i miodzie i jego znaczeniu w przyrodzie i też o tym, że większość ludzi nie zdaje sobie w ogóle sprawy, co się z nimi dzieje. Nie realizują, jak wiele zachować wynoszą z domu rodzinnego,  nie zauważają ich po prostu. I chodzi tu o zachowania negatywne, które w życiu często przeszkadzają, nie tylko ich, ale też ich bliskich. Ale gdy komuś takiemu, kto nie chce się tym zajmować o tym wspomnieć, to albo tego nie rozumie, albo reaguje agresją, co jest zrozumiałe, bo czuję często lęk, niepokój, wiele uczuć i po prostu się w...

Podróż

Przejechałem tych 800 kilometrów do siostry, czy może trochę więcej, w temperaturze koło -14, czasami -17 i bez spryskiwaczy w miarę spokojnie. Biorąc oczywiście te wszystkie warunki pod uwagę. Musiałem czasami zgrabiałymi po chwili palcami szybę śniegiem przecierać, by za chwilę, po wjechaniu na autostradę znowu nic nie widzieć. Wczoraj wizyta u kumpelki, dobrej w psychologii, czy chyba bardzo dobrej, ale nie jestem fachowcem, za to ona ;) Rozmawialiśmy sobie o pszczole i miodzie i jego znaczeniu w przyrodzie i też o tym, że większość ludzi nie zdaje sobie w ogóle sprawy, co się z nimi dzieje. Nie realizują, jak wiele zachować wynoszą z domu rodzinnego,  nie zauważają ich po prostu. I chodzi tu o zachowania negatywne, które w życiu często przeszkadzają, nie tylko ich, ale też ich bliskich. Ale gdy komuś takiemu, kto nie chce się tym zajmować o tym wspomnieć, to albo tego nie rozumie, albo reaguje agresją, co jest zrozumiałe, bo czuję często lęk, niepokój, wiele uczuć i po prostu się w...

Towarzystwo

Poszedłem sobie na basen. Fajnie mi się pływało, nawet były dwa pasy oddzielone, dla tych, którzy tam i z powrotem pływają. Przyszedł jakiś z płetewkami i sobie po jakimś czasie poszedłem, na obszar bez pasów, bo on był szybki, a ja zmęczony, a też sobie chciałem powyprzedzać. L jest zakochana w facecie, z którym ma się pobrać, za 12-miesięcy. Mnie się podoba (ciągle) NB, który ma chłopaka, i już się prawie do mnie nie odzywa. N jest zakochana w chłopaku, z którym była przez 1,5 roku, który ma dziewczynę i pojechał do N na urodziny, tydzień temu. Ciekawe, czy o tym swojej obecnej dziewczynie powiedział. Aha, ten facet L ciągle się nie zgłasza. Ona obudziła mnie w nocy, ok 1-szej, tak po prostu, coś tam chciała powiedzieć, zaśmiała się, to tyle, co pozostawiła na sekretarce komórki. Stwierdziłem, że jak jeszcze raz mnie w domu obudzi, to się na nią rzucę, bo już mnie mięczakiem nazwała, a obudziła mnie parę razy w nocy, pukając do mojego pokoju, po przyjściu z pracy. Aha, facet L nie zg...

megawaty

Siedzę sobie w kafejce i nic mi do głowy nie przychodzi, albo może inaczej, za dużo mam w głowie na raz. L pojechała do domu. Nawet jej chciałem powiedzieć, że trochę będę za nią tęsknił, ale się powstrzymałem od tego. Istnieje coś w rodzaju walki, przynajmniej we mnie. Jestem miły dla niej, między innymi dlatego, że mam ochotę na seks z nią. Nie wiem, czy ona to czuje, pewnie tak. Czasami ona jest podejrzanie miła, ale to ona utrzymuje dystans. DT czasami przytuli się dosyć jednoznacznie do mnie, jak w tańcu wczoraj. Ale L nie. Czasami pozwala się masować, ale wtedy jest najczęściej zawiana. W sumie, to między nią a mną istnieje kolosalna różnica poglądów i nasze podejście do życia jest inne. Dla niej ochrona środowiska jako tako nie istnieje, rzuca niedopałki papierosów na chodnik, czy ulicę. Oczywiście, tu nie chodzi o niedopałki, ale ogólnie o podejście. Płyn do mycia naczyń chyba po cichu pije, bo tak szybko on znika. Ja jestem przyzwyczajony do tego, żeby na takie drobiazgi zwrac...

Niepokoj po raz xxx

Coś mnie dzisiaj niepokój zżera. Najpierw mnie o 1-szej w nocy L obudziła, bo chciała się rozliczyć za opłaty za mieszkanie, to jest mnie dać jej cześć, bo ja opłacam. Skończyło się na rzucaniu się poduszkami. Ona się czasami dziwnie zachowuje, tak, ze nie wiem, co chce. Czasami zamyka się jak chomik w swoim pokoju, a czasami myje zęby siedząc na moim łożku. Mam ostatnio kontakt smsowy z NB, to jest, ja do niej pisze, ona od czasu do czasu coś odpisze. Chodzi o przesyłkę, która przez nieuwagę posłałem kurierem, a nie pocztę. A jej nie ma w domu o tej porze, jak on ma przyjść. Na maile nie odpowiedziała. Nie wiem, co o tym w ogóle sądzić. Jak jej pies umarł (nie lubię pisać "zdechł"), to napisała mi smsa. Swój adres mi podała, jak jej chciałem książkę posłac. Mogla napisać "nie posyłaj, nie potrzebuje". Czasami coś odpowie, a czasami nie. W sumie, to jest to trochę zabawne. L chodzi ostatnio po kuchni w koszulce i bez stanika. A ja dzisiaj trochę niewyspany. Przez L,...

Chyba

Chyba czasami przestaję pisać maile do kogoś tylko dlatego, że myślę, że komuś może przez to być milej. Byłem się powspinać, znowu czuję trochę palec. Z L obejrzeliśmy sobie bajkę, a wczoraj z L, kumplem, który miał urodziny, i DT graliśmy do 1-szej w nocy w biliarda. Mój pomysł ;) Chciałem posłać NB obiecaną książkę, ale, że nie odpowiadała na miale, to napisałem "Posyłam na stary adres, najwyżej nie dojdzie". To posłała smsem nowy ;) Jakoś lepiej się czasami czuję. Medytacja i sport. L gotuje poza tym ciekawe rzeczy, nawet ostatnio bez mięsa, którego raczej unikam. Wiem, są ludzie, którzy twierdzą, że mięso jest niezbędne, ale jem drób i ryby. Poza tym, to mnichowie, ci którzy tacy dobrzy są w Kung-Fu, są wegetarianami, podobno, albo jedzą chyba rzadko mięso, czy coś. Ja nie jem jajek z masowych hodowli. Szkoda mi zwierzaków, ściskanych w klatkach wielkości kartki z zeszytu A4. Mało lęku dzisiaj, ale nie na tyle mało, żebym w domu coś specjalnie sensownego porobił.

Narkotyki?

Pewnie ktoś, kto tu zajrzy, pomyśli, że robię go w balona, bo to nie o "prawdziwych" narkotykach, ale o jakichś CA (cannabis A) czy NB (narkotyk B), czyli dziewczynach/kobietach, a nie prochach. Ktoś zauważył, że ja mówię na kobiety "dziewczyny". Nie wiem, co na to odpowiedzieć. Siedzę w kafejce, popijam gorące kakao, po tym, jak opchnąłem talerz jakiejś fasolki, czy czegoś w tym rodzaju. Byłem popływać, po godzinie padłem. Nie ta kondycha, nie ta technika, ale ten zwierz, który tak dobrze pływa zaczął się też męczyć delfinem, krzywiąc się przy tym trochę w przerwach. Na wszelki wypadek wolałem mu się nie przyglądać. Tych zwierząt było tam całe stado, albo może ja po prostu tak powoli pływam? Dlaczego się tak przejmuję NB? Jaki to ma na mnie wpływ? Dlaczego porównuję B do narkotyku? Bo to podobne objawy. Dołek, łaknienie, depresja, jak jest daleko (a jest od paru lat daleko) i euforia, jak do niej piszę. Uciekam do Niej, gdy mi źle. Przyglądałem się temu dzisiaj w p...

Wolny

Dzisiaj rano obudzilem sie i pomyslalem sobie, ze w sumie, to jestem wolny. Tak po prostu. Nie chodzi o jakies fakty, ale o uczucie, relatywnie do innych. Inne, niz na przyklad "jest mi zle", "jestem smutny".

Na dluzsze mete, narkotyk?

Na dluzsza mete kontakt z NB (narkotyk B) chyba zle mi jednak robi. Ja pisze, ona nie odpowiada i mam potem dolek. Ze ogolnie mam gorki i dolki, to trudno mi to odroznic, co jest powodem czego. To troche tak, jak ze zmiana klimatu. Niektorzy mowia, ze nie ma zmiany, ze to wachania cykliczne, inni, ze jednak ludzie spowodowali zmianie. A lodowce, w Alpach i gdzie indziej po prostu topnieja i tyle. One nic o teorii nie wiedza. Ja mam dolek, NB nie odpowiada, wiec to jak topniejacy lodowiec. Teoria teoria, a mnie nie jest przez to chyba lepiej ;) Musze sie nauczyc przed tym bronic. Jeden z problemow PTSD.

No logic

Probuję logicznie rozwiązać problem, czy napisać smsa do NB (narkotyk B). Czy jesli go napisze, to będzie to świadectwem mojego uzależnienia od niej, czy pomoże mi to, no właśnie w czym. W pozbyciu się natrętnej myśli "napisac, czy nie". I tu się moja logika zacina. Przypomina mi to film "Along Came Polly", gdzie facet próbował programem statystycznym obliczyć, która dziewczyna bardziej do niego pasuje. Mnie chodzi bardziej o to, co w całokształcie jest lepsze dla mnie. Mam kontakt z tyloma dziewczynami, ale zadnej dziewczyny. Może rzeczywiście lubię moja swobodę, jak jedna z moich ex powiedziała. To jak odkrywanie zasad gry. -- Pachnę chlorem, jak to po basenie. Znów widziałem miła dziewczynę, w pracy. Spotkałem ją potem z moim kumplem na łódce. Ciekawe są takie przypadkowe spotkania, bo o tej porze prawie nigdy nie spotykam tam nikogo z pracy. Pojechałem do kafejki po basenie, bo co mam w domu robić. Jak L jest, to pewnie zamknięta w pokoju, jak jej nie ma, to będ...

Takie sobie gadanie i marzenia

Stres mi powoli przechodzi. Wyczytałem znowu, że można ćwiczyć używając treningu mentalnego, wiadomo. Ale zrobili parę nowych doświadczeń, w których to wyraźniej widać. Więc skoro mój mózg i tak ma kłopoty z rozróżnianiem rzeczywistości od tego, co sobie wymyśli, to może sobie częściej pomarzę? Może problem polega też na tym, że człowiek sobie coś negatywnego czasami wymyśli, czy pomyśli, zamiast się cieszyć na pozytywne rzeczy, który może przyjdą, albo na marzenia. Jutro znowu pływanie, basen. W robocie coś łatwiej, mniej stresu. Piję więcej gorącej wody niż kawy, może to też pomaga, a może po prostu się zmieniam, albo jakaś moja część. Mniej się boję tłumionych wspomnień.

Delfin i inne

Lubię pływać delfinem, albo usiłować nim pływać. Czasami, gdy się rozluźnię, to wtedy się po prostu płynie, tak po prostu. Zastanawiam się, czy do NB nie napisać. Nie wiem dokładnie po co. To znaczy, czy nie jest to strata energii z mojej strony i nie spowoduje to, że jeszcze dłużej będę o niej myślał. Poszedłem się wspinać. Wspinałem się z A, z który mi się zawsze świetnie gada i z DN, który jest strasznie seksy, tym bardziej, że się tak ubiera. Na koniec siedziałem sobie z 4-ma miłymi dziewczynami, bo byliśmy w dwóch grupach. Gdy rozmawiam z A, to rozglądam się też trochę za innymi, co nie jest pewnie miłe. B robi to samo, tyle, że rozgląda się oczywiście za chłopakami. Dlaczego nie jestem z A? Czegoś tam brakuje. Może by po prostu spróbować być z nią. "Dać temu szansę", jak to się mówi. Wczoraj tyle chciałem zrobić, ale nie zrobiłem nic. Oglądałem seriale. L dała mi prezent na gwiazdkę, znalazłem go dzisiaj rano, gdy szukałem czegoś w pokoju, o 5.30 rano. Obudziła mnie, bo...

Nie wiem

Coś jestem padnięty i nie wiem, czy iść dzisiaj na basen, czy mi to dobrze, czy źle zrobi. Jak pójdę, to się może rozchoruje, a może nie ;) ale jak mam stres, to sport pomaga :) Może sobie tak, powoli, popływam, a tu deszcz pada, decyzje, decyzje. To znaczy, o tym, czy deszcz pada to nie ja decyduje ;) --- I poszedłem na basen, pływał tam jeden, który 2 razy szybciej niż ja pływa. Ale mnie też było fajnie, można było się wyluzować i trochę odstresować. Teraz siedzę w kafejce, L koło mnie, coś tam czyta. Podejrzanie miła dzisiaj. W pracy, jeden z pracowników wydał książkę, a teraz pisze drugą, ale poszedł na jakiś kurs. Czasami to co piszę wydaje mi się jakby było na poziomie 15-latka. Może też pójdę na jakiś kurs pisania książki? --- L siedzi tu koło mnie, ze swoimi skokami nastrojów. śmiała się z moich dowcipów, gdy wracaliśmy samochodem z zakupów, co mi było podejrzane. Jak mówię, podejrzanie miła. Teraz wraca jej normalny humor, to znaczy, lekkie ignorowanie mnie, z podmuchami wcisk...

Inne

I okazało się, że L nas wszystkich zaprosiła. 5 osób. Pożyczyła ode mnie pieniądze, bo dostanie wypłatę dopiero 15-go. Ona tak żyje trochę z dnia na dzień. Zupełnie inaczej niż ja. Ja żyję, może też z dnia na dzień, ale ... Czym się różnimy? Tym, że ona się częściej śmieje? Coś czuję stres w sobie. Nie pisałem już dawno do NB, ani do nikogo innego, kto we mnie flash-backi wywołuje. Ale mimo wszystko jestem zestresowany, czuję to po aftach, to u mnie oznaka stresu. Przez głupie kolano nie chodzę za często biegać, a wspinać mi się dzisiaj nie chciało iść, bo wczoraj coś przemarzłem. Mimo wszystko wydaje mi się, że łatwiej mi jest w pewien sposób, w porównaniu do tego, jak było kiedyś. Może dlatego, że wierzę, że mi "terapia" pomaga. Łatwiej mi się z L rozmawia, bo też już chyba w sumie nic od niej w tym momencie nie chcę. I tak uważam, że dobrze się dogadujemy, nie gra mi ona specjalnie na nerwach. Co mnie tak oszałamia, co mi tak siedzi w głowie. Lęk przeszłości. Dlatego wraca...

Małe pomyłki

Okazało się, że L ma dzisiaj urodziny, a nie jutro. Dobrze, że kupiłem prezent(y) wczoraj, a nie przełożyłem tego na dzisiaj. Gdy wróciłem do domu miała zły humor. Przyszła do mojego pokoju, bo zapukałem do jej drzwi, bo list przyszedł. A teraz idziemy na miasto, z DT i jakimś praktykantem z Portugalii. Nie chce mi się trochę, ale jeszcze bardziej by mi się nie chciało w domu siedzieć :) DT pokazała pazurki, bo nie chciało mi się do niej jechać, wolałem się na mieście umówić. Kobiety. W sumie, to dobrze, że nie mam nic z DT, bo nie mam ochoty na jej humory. Pewnie ktoś powie "to kobieta, ma humory", ale są takie i takie kobiety ;) jak i tacy i tacy faceci ;) W pracy zamieszanie, dobrze, że jeszcze tylko 2 tygodnie, bo robi się dziwnie. L się popłakała, bo jej mentor do niej zadzwonił i jej się miło zrobiło. Cyrk na kółkach. Pełnia księżyca. Już zapomniałem prawie o tej z księgarni, tak szybko się niektóre uczucia zmieniają. Nie chciało mi się, ale teraz to bym się najchętniej...

Niebezpiecznie śliczna dziewczyna

Poszedłem kupić prezent dla L, ma urodziny pojutrze. Kupiłem jej książkę i poprosiłem o zapakowanie. Pakowała mi ją śliczna dziewczyna. Krótkie jasne włosy, o kolorze lnu, niebieskie oczy, szczupła, po prostu. Może nie była aż taka cudowna, ale zapytała mnie o mój akcent, bo myślała, że jestem Anglikiem, albo jakimś innym Holendrem. Sama była z Południowej Afryki, jak się po chwili okazało, ale przyjechała tu, jak miała 11 lat. Porozmawialiśmy chwilę, bo jej ojciec pochodził z Polski, ale ja się trochę zaciąłem. Za ładna była, zacząłem się chyba peszyć. Coś się dzisiaj kobiety do mnie uśmiechały, może byłem rozczochrany po basenie, może miałem nieprzytomny trochę wzrok. Teraz mi chodzi po głowie ta jasnowłosa. Ale wiem, że jest niebezpieczna. Mógłbym się znowu nieszczęśliwie zadurzyć, a nie mam coś ochoty na ból. NB się nie odzywa i dobrze, że tak jest. Ta z księgarni miała coś w sobie, może to, że ze mną flirtowała? Ale jutro już pewnie o niej nie będę pamiętał, tak jak teraz, to jak ...

Dziwny dzień

Jakiś dziwny dzień dzisiaj. To znaczy, dziwny wieczór. Chciałem iść do kafejki, by coś popisać, ale jakoś byłem zmęczony. Chciałbym  nauczyć się pisania w domu. Pamiętam, jak siedziałem kiedyś w drewnianym domu, z widokiem na rzekę w dole, pokrytą krą i śniegiem. Na zrobionym przeze mnie stole stał komputer, na którym coś chciałem robić. To było parę lat temu. Stał on, i szumiał czasami, gdy wentylator się włączał. Chciałem coś na nim zrobić, ale nie potrafiłem podnieść się z łóżka, na którym coś czytałem. Coś trzymało mnie z dala od tego stołu. Budziłem się rano, wyglądałem przez okno, widziałem gładkie kształty, schowane pod śniegiem. Włączałem ten komputer, bo była to niedziela i szedłem robić herbatę. A potem. Potem za każdym razem, gdy chciałem coś zrobić, gdy chciałem choćby się zalogować, coś mi nie pozwalało. Minuty mijały, herbata zaczynała mnie oszałamiać, ja czytałem coś, "na chwilę tylko, ale zaraz się wezmę". Godzina mijała po godzinie, coś zjadłem, czegoś się na...

Pisanie po raz któryś, J.Chen

Poczytałem sobie o Jacky Chen, nie miał on chyba prostego życia. Gdy miał 7 lat, rodzice oddali go do szkoły z internatem (Chińska Opera). Oni sami wyjechali do Australii, bo nie mogli go ze sobą wziąć, tak mówi Wiki. Podobno był nieźle biedny i dostawał lanie w szkole. Trudno mi opisać jak go widzę, bo go nie znam. Ale chyba wszystkim wydaje się być sympatyczny i unika brutalności w swoich filmach (w miarę). Przyszło mi to do głowy, bo jest on tego przykładem, że czasami trzeba walczyć, po prostu, dzień po dniu, ćwiczyć, pracować, wierzyć w siebie, czy w to co się robi. Może warto było by być buddystą? Byłem się wczoraj powspinać, miło było, przedtem pobiegać i teraz mnie wszystko trochę boli. To godzina parek w kafejce. Siedzi ich tu 3 w środku, 1-a na zewnątrz, no i 2 samotnych facetów. Jeden schowany gdzieś w kącie, drugi czyli ja, przy wejściu. DT ma przyjść, mam jej w czymś pomóc i możemy trochę pogadać. To znaczy, ona lubi ze mną rozmawiać i przeważnie ja kończę nasze rozmowy te...

Pływanie po raz któryś

Obudziłem się o 4-tej nad ranem. Niby niedobrze, ale z drugiej strony lubię sobie też tak z rana posiedzieć, czasami, mimo, że potem jestem padnięty. O czym myślałem? O tym, co może jest ważne.  Pozwoliłem problemom odfrunąć, jak kiedyś, na jednej z godzin jogi z miła nauczycielką z Ananda Marga w jednym z krajów skandynawskich. Miło jest czasami pomedytować, chyba będę to musiał częściej robić, ale najmilej jednak robić to gdzieś nad brzegiem morza, lub na osłonecznionej polance w lesie. Jak przed rokiem. Siedziałem na pieńku, świat był wypełniony ciepłem i śpiewem ptaków. Zapachem lasu. Brakowało mi oczywiście kogoś, ale potem gdzieś się to zatraciło wszystko. Aż do momentu, gdy trzeba było wrócić do rzeczywistości, wstać i pomaszerować spowrotem do domków campingowych, gdzie kawałek rodziny spotkał się z powodu urodzin mojego ojca. Pływałem sobie dzisiaj. Koło mnie jakiś niedźwiedź, czy inny zwierz trenował i wyprzedzał mnie na każdym zakręcie. A ja sobie spokojnie. Jak i tak go nie...

Ucieczki czy Chiński

Siedzę znowu w kafejce, rozmawiałem z Ch. Nawet mnie poprosiła o mój numer telefonu, bo jej trochę pomogłem w zastanawianiu się nad ideami do pracy. A może chciała mój numer po prostu, kto ją wie. Narzekała, że ją szyja, czy kark boli, bo ma coś z zębem. Nie zaproponowałem jej masażu, bo mi się po prostu nie chce. Obudziłem się jakiś cały niespokojny. Myślałem o tym, ile szans przegapiłem, by trochę więcej zarobić. Moje myśli chodziły tu i tam. Pomyślałem, że jestem sam. W końcu z tego wszystkiego poszedłem pobiegać. Nawet nie wiem, czy nie mam znowu zerwanego wiązadła, po tej wywrotce na rowerze. Pies temu mordę lizał. L była w domu. L jest bardzo ładna, stwierdzam za każdym razem, prawie. Czasami potrafi być miła. CA (cannabis A) napisała, że nie idzie się wspinać w tym tygodniu. To i może lepiej. Chciałem jej napisać, że nie wiem, czy będę jeszcze do niej pisał o problemach z PTSD itp, bo ona też ma takie, ale stwierdziłem, że nie mam ochoty na to. Pisząc to teraz, zapomniałem na mo...

Nic mi sie nie chce

Nic mi sie nie chce, to znaczy, najchetniej bym sie do kogos przytulil, albo nie wiem co. Strzelil sobie w leb, by miec chwile spokoju ;) Kumpelka z pracy jedzie do Australii z chlopakiem. Mnie sie nie chce, jak mowie, ale moze sie w przyszlym roku tez tam znowu wybiore. Albo do Portugalii, posurfowac. Wiem, mam problemy, ale samemu mi sie cos ostatnio nie chce juz po swiecie wloczyc. Moze do Ameryki Poludniowej? Pewnie bym sie od razu w jakiejs ichnej zakochal, znajac mnie i ich urode ;) Czuje moja nerwowowsc na plecach, ciekawe dlaczego na plecach, ale czuje tez,  no wlasnie co? Jak czuje sie lek, czy nerwowosc? :) I nawet pojechałem na prom, bo chciałem do kafejki po basenie, choć siąpiło i mi się nie chciało. Ale mimo tego wszystkiego stwierdziłem, że w domu i tak nic nie zrobię, a w kafejce coś popiszę i będę między ludźmi. I co? Bombę podobno znaleźli gdzieś w okolicy pomostu-przystanku i odesłali mnie na inny przystanek (pomost), więc pojechałem do domu i tyle.

Rekin

Przyszedlem do pracy i  pomyslalem "I hate the world today" jak w piosence. Ale juz mi lepiej, troche. Brakuje mi po prostu seksu, bo mam pare seksownych kolezanek w pracy i gdy na nie spojrze, to mi go brakuje ;) Oszalamiam sie kawa i czekam, co dzien przyniesie.

Chmury

Chmury przepływają za oknem, po raz któryś. Sąsiadka ma dzieciaka, nawet nie wiedziałem, że jest w ciąży, bo nie jest zbyt szczupła. A może zaadoptowali to dziecko? Nie wiem. Mam momenty, że czekam, co się ciekawego, albo miłego wydarzy, to lepiej, niż po prostu czekać, aż ból przejdzie. Co zrobić z moim życiem, gdy przestanę uciekać, jeśli przestanę. Może pojadę do Australii, byłem tam już 2 razy i gdybym chciał, to mógłbym tam po prostu zostać. Mam jeszcze 3 lata, żeby się zastanowić, czy coś koło tego. Ludzie marzą, żeby pojechać tam, czy tutaj, a mnie się po prostu nie chce. Jak mi się zachce, to pojadę. Teraz miotam się trochę. Uczę się nie popadać w rolę ofiary, nie dawać więcej niż dostaję. Mam ptsd i w sumie, to może powinienem cieszyć się, że przeżyłem. Szukam siebie i to kosztuje energii, słowa, afty, nic i tyle. Samotność dnia i po prostu bycie. Gdy płynę to czuję wodę, po moimi dłońmi, jej nacisk na palce. Wczoraj masowałem trochę plecy Bi, bolą ją. Ja nie przepadam za tym,...

Dni

I znowu jakiś taki dziwny czas, ze czuje niepokój. Mógłbym to "lekiem" nazwać, ale niepokój chyba lepiej do tego pasuje. A lek kojarzy się ze słabością. Za oknem słonce. Ciekawy link http://www.trauma-pages.com/s/mib.html trzeba się po prostu dłużej w punkty wpatrywać ;) A na koniec uśmiałem się dzisiaj wieczorem, że bałem się, że mi się coś stanie, bo za dużo wafli zjadłem, których to ciasto L zrobiła. W takich momentach nie czuję żadnego lęku, czy smutku :) Po prostu rechoczemy, z byle czego ;) bez alkoholu w dodatku, bo jedna karmi, a druga samochodem, a trzecia pije, ale się tak nie śmieje, może dlatego, że jej językiem ojczystym jest grecki i nie wszystko łapie, a już na pewno nie, to co po polsku.

Dawanie

Jak powiedzialem, NB (narkotyk B) umarl/zdechl pies. Poslala mi smsa, na ktory odpowiedzialem, probujac cos milego napisac. Dlaczego? Przeciez ona mnie od jakiegos czasu ignoruje. W dodatku napisalem dzisiaj jeszcze jednego smsa, pozdrawiajac ja i dziekujac, ze mnie poinformowala. Zanim go napisalem zastanawialem sie, czy warto. Dlaczego mam do niej pisac, byc milym, gdy ona nie jest? Dlaczego mam byc zyczliwym? W sumie, to chamom i gburom jest czasami prosciej, latwiej. Ale, gdy teraz pomysle, to nie zaluje tego. Po co sie czasami zamykac i dla zasady nie robic czegos milego. "Bo inni...". Znam pare zyczliwych osob, ale pewnie, znam tez sporo egoistow, dla ktorych "to jest moje" jest najwazniejsze i mozna im dawac i dawac, i nic nie wraca spowrotem. Ale czasami wraca, od innych. A niezaleznie od tego, to moze to kwestia widzenia swiata. Czasami zazdroszcze wszytkim, ze jest im tak dobrze, a czasami wystarczy, ze slonce zaswieci i mozna sie usmiechnac i otrzyma sie ...

Po co

NB (narkotyk B) posłała mi smsa, z powodu pewnego wydarzenia w jej rodzinie. Jej pies umarł. Dlaczego piszę "umarł"? Lubiłem go, też miał ciężkie dzieciństwo i gryzł nogawki ludzi, którzy byli w jej pobliżu. Myślę, że przejął coś z jej nerwowości. Leżałem spokojnie na łóżku, czytając coś, gdy usłyszałem sygnał sms. Zobaczyłem "NB"-napisane na ekranie komórki. "Wcale tego nie chcę" pomyślałem i poczułem, jak coś zamyka się wkoło mnie. Nie wiem, co to było, poczułem niepokój. "Czego się boję"-pomyślałem, "co mnie tak niepokoi" i równocześnie zdałem sobie sprawę, że myślę o tym, co czuję. Nie chcę żadnego smsu od niej, bo to niesie ze sobą niepokój. I tak mam wiele rzeczy, które mnie niepokoją. Ale na basenie uśmiechnęła się młoda dziewczyna do mnie. Ta, koło której pływałem ostatnim razem, pływaliśmy sobie równolegle. Zapytałem potem, czy jej to nie przeszkadzało, ale była normalna, więc jej nie przeszkadzało. "Można się dać trochę p...

Opis emocji

Tak sobie piszę na komputerze mój pamiętnik. Kiedyś pisałem w zeszycie, czy zeszytach, bo ich już parę było, a teraz piszę równolegle. Parę zdań w zeszycie, a resztę na komputerze. Jakiś czas temu nie potrafiłem pisać na komputerze. Jakoś nic nie wychodziło. No, może oprócz tych paru opowiadać, bloga i maili. Maile potrafiłem pisać stronami, do dziewczyny, w której akurat byłem zakochany, do której uciekałem. Teraz czytając o czymś, jak o ucieczkach, chyba łatwiej to rozumiem. Jak mogłem tego wcześniej nie rozumieć? Myślę, że często miałem flash back, gdy czytałem o rzeczach, które nie były dla mnie proste. Piszę czasami maile do NB, ale one nie odpowiada. Łatwiej mi też może o moich emocjach pisać, ale przeglądając notatki sprzed 2 lat zauważyłem, że niewiele piszę o emocjach. To znaczy, raczej je chyba rzadko je opisuję. Piszę, że jest mi źle, że czuję lęk, ale co to znaczy "czuję lęk". L mi właśnie przeszkodziła, bo siedzi koło mnie w kafejce i coś chciała, ale powiedziałe...

Samobójstwo c.d.

"Klub samobójców szuka pilnie nowych członków" ;) Rozmawiałem z kolegami w pracy o samobójstwie. To znaczy, czasami rozmawiamy o cząstkach elementarnych, czasami o pływaniu, o godzinach otwarcia basenu, albo wymyślamy sobie coś innego, na co ja mówię "tak", a K zasadniczo "nie". Nasze dyskusje są czasami pewnie męczące dla innych. K jest Austriakiem. Ale co do samobójstwa, to nie ma się co kłócić jakoś, kupa ludzi się z różnych powodów zabija i tyle. Ciekawe dlaczego na ten temat nie dyskutujemy, nie kłócimy się? K jest trochę dziwny. Bardzo w sobie zamknięty. Znam to, kiedyś byłem bardziej podobny do niego, w niektórych sprawach. Dla mnie myśl o samobójstwie była kiedyś ratunkiem w trudnych sytuacjach, choć to może paradoksalnie zabrzmi. Napisałem już parę razy "Jedyną myślą, który go utrzymywała przy życiu, były myśl, że zawsze może się zabić." Bo co ma dzieciak zrobić, jak jest mu źle. Pewnie, że nie chciałem się zabić, tak naprawdę. Ale jeśli...

z Hiszpanii

Napisała do mnie mama mojego przyjaciela, który już nie żyje. Dociągnął 30-ki, takie życie. Ja sobie tak myślę, że jakbym chciał popełnić samobójstwo, to wolałbym, żeby mi ktoś powiedział dlaczego to chcę zrobić, że nie jestem popieprzony, ale po prostu nauczyłem się niewłaściwego postępowania, reakcji. I że to można zmienić, bo osobiście uważam, że można. Codziennie umiera może z 50 osób w Niemczech i Polsce (9.000 + 5.000 rocznie), samobójstwo. Można to demonizować, uciekać od tego, potępiać to, ale to nie zmienia faktu, że ludzie się zabijają. I co? Mnie najtrudniej było uwierzyć, że można coś zmienić, że nie trzeba tak cierpieć, i może w to, że nie jestem świrem. Nie jest prosto, i nie było. Bo w sumie, gdy się pomyśli, że rodzice mają dbać o dzieci, to mi się przykro robi, bo mój ojciec tego nie robił. I teraz naprawiam sam siebie, albo próbuję. Zauważyłem, że gdy człowiek mniej ucieka, to zaczyna lepiej rozumieć, siebie, ale i też innych, albo nawet to, co inni napisali, czy poka...

Dalej

Tu dalej dyskusja na temat tego bramkarza, ktory popelnil samobojstwo. Byl bardzo popularny i nikt go na razie nie krytykuje, za to mowi sie o tym, ze tacy ludie czesto cierpia z powodu samotnosci i niezrozumienia. "Smutne, ze nie mozna mowic o depresji, bo jest uwazana za slabosci w naszym spoleczenstwie".  Czy cos w tym stylu. "Wie traurig ist es, nicht über Depressionen sprechen zu können, weil das unserer Gesellschaft als Schwäche angesehen wird." http://www.spiegel.de/sport/fussball/0,1518,660787,00.html Wypowiadal sie nawet ksiadz katolicki, ktory go znal i biskup, kobieta zreszta (ten biskup). Msza sie odbyla na jego pamiec. O piekle chyba nikt nie wspomnial, przynajmiej w artykule z gazety ;) Moherowe berety tez nie protestowaly ;) Moze dlatego, ze ich tu nie ma :) Ale, slonce swieci i dobrze jest :) Dla mnie wniosek jest taki, ze lepiej mowic o tym, niz nie mowic :) Ale to moje zdanie.

Samobojstwo, zrozumienie, potepienie

Akurat blaka sie po moim blogu temat samobojstwa. Nie, zebym go mial ochote popelnic, choc pare lat temu zylem ta mysla, ale dlatego, ze wydaje mi sie, ze nie jest to akt, ktorego nie da sie zrozumiec. A gdy da sie zrozumiec, latwiej go uniknac. Akurat w gazetach,  na pierwszych stronach, samobojstwo niemieckiego bramkarza. Najczesciej czyta sie potem "nie rozumiemy jak...". Polecam ksiazki A.Miller, czy innych. Ale zeby zrozumiec pewne rzeczy, trzeba sie tym czasami interesowac, poczytac, czasami moze pare rzeczy przeskoczyc, miedzy innymi barierki wychowania. Jak ktos juz wczoraj napisal, komentarz pod artykulem o tym bramkarzu: "dzisiaj umarlo z glodu 20.000 dzieci z pragnienia umarlo 3.000 i umarl jeden bramkarz, to smutne, to bardzo smutne" I wedlug religii katolickiej, pojdzie do piekla. Nie dosc, ze bylo mu zle, tak, ze popelnil samobojstwo, to jeszcze sie za to bedzie mial smazyc w kotle (maja w piekle teflony ;) ? Slyszalem o moherowych beretach. Szczerze m...

świry

http://www.depresja.za.pl/art10.html Samobójcy idą do piekła. http://katechizm-net.blogspot.com/2006/07/o-przykazaniach.html czyli: "Podstrona serwisu Oratorium Św. Jana Apostoła i Ewangelisty we Wrocławiu, poświęcona nauce katolickiej wiary i obyczajów." "P. Co nakazuje 4-te przykazanie "Czcij ojca twego i matkę twoją"? O. Cześć, uszanowanie, miłość i posłuszeństwo względem rodziców, oraz opiekę i pomaganie im w potrzebie. P. Komu oprócz rodziców winniśmy obowiązek posłuszeństwa i szacunku? O. Chlebodawcom, przełożonym i zwierzchnikom zarówno duchownym, jak świeckim . P. Czego zakazuje to przykazanie? O. Niewdzięczności, poniewierki i opuszczenia rodziców w starości lub w potrzebie. P. Czego zakazuje 5-te przykazanie "Nie zabijaj"? O. Samobójstwa, zabójstwa, pojedynków, bijatyk, szkodzenia własnemu i cudzemu zdrowiu i zgorszenia. P. Co nakazuje to przykazanie? O. Poszanowanie życia i zdrowia duszy oraz ciała, zarówno swego, jak i bliźniego." ht...

Taka sobie świnia

Właśnie usłyszałem w radiu, że świnie, po ok. 5-ciu godzinach ćwiczenia potrafią swoje otoczenie w lustrze rozpoznać i ichne smakołyki znaleźć orientując się według obrazu w lustrze. Czy potrafią siebie rozpoznać, tego jeszcze nie wiadomo. Delfiny i niektóre ptaki potrafią, słonie podobno też. Wszystko podobno, choć to z delfinami można od paru lat znaleźć, one w ogóle cwane rzeczy robią. Maluje im się centki na ciele i one je sobie oglądają, w lustrze (delfiny), albo dotykają ich trąbą (słonie), widząc swoje odbicie i cętkę na czole. Raczej unikam jedzenia wieprzowiny, bo już dawno temu słyszałem, że te zwiąrzęt są dosyć inteligentne. Wolę drób. Poza tym moja babcia miała zastawkę w sercu, od świnki ;) http://kopalniawiedzy.pl/swinia-lustro-swiadomosc-Donald-Broom-samorozpoznanie-test-pozywienie-znalezc-8701.html Ludzie podobno dopiero od 5-go miesiąca kapują coś z lustra a od 2-go roku potrafią się porządnie rozpoznać: http://www.przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,1110.html Koty a...

Instynkt

Dzisiaj wyczytałem, że tylko ok 10% ludzi popełniających samobójstwa jest naprawdę porąbanych. W sumie, instynkt życia, czy przeżycia jest na pewno bardzo silny. Ale niektóre zwierzaki zostają pożarte przez samiczki po "fakcie". Czyli, seks jest jeszcze silniejszy? ;) Ale w sumi, to doczytałem się, że ludzie wstydzą się tego, że próbują popełnić samobójstwo, bo uznawane jest to normalnie za słabość. Tak jesteśmy wychowani a religia chrześcijańska nie poprawia tej sytuacji. Jak kto się sam zabije, to od razu ląduje w piekle. Wiadomo, chodzi o to, żeby nas dużo było. To robili też wodzowie Czerwonego Khmeru, zmuszali ludzi do seksu. To nie żart. http://www.spiegel.de/panorama/justiz/0,1518,658359,00.html Zmuszani byli do małżeństwa, stosunku, a potem rozdzielani, po paru dniach, miłe ;( Potrzeba było żołnierzy i pracowników. Jakoś mi tak spokojnie dzisiaj, nie wiem dlaczego. Lubię leżeć na łóżku, w ciemnym pokoju, przy spokojnej muzyce i cieszyć się, że jestem w miarę wolny, że...

Samookaleczenie

Tak sobie dzisiaj trochę czytałem w necie o SI (self injury), czyli o samookaleczeniu. Ogólnie, to spodobało mi się podejście. Wiele ludzi uważa, że samookaleczenie to objaw, że coś jest "nie tak", z kimś. To pewnie zależy od punktu widzenia. Wiadomo, że coś jest "nie tak", bo "normalnie", to człowiek sam się nie rani bez potrzeby. Ale gdy próbować zrozumieć dlaczego tak jest, powraca się do "normalność" tego zachowania. Bo SO (SI) to po prostu jedna z metod radzenia sobie ze swoją emocjonalnością. Pewnie nie optymalna, ale może jedyna, która daje na przykład poczucie kontroli, nad tym, co się dzieje, albo pozwala uciec od bólu, czy innych silnych emocji. Alternatywa, samobójstwo? Dlaczego w ogóle taka reakcja, takie emocje? Kobiety podobno częściej się samookaleczają niż mężczyźni, bo ci wyżywają się raczej "na zewnątrz", poprzez agresję. One robię to do środka. Statystyka... Ale co zrobić, gdy jest wiele emocji, z którymi człowiek sob...

po angielsku

Cos o PTSD: zs strony:http://www.metanoia.org/suicide/ptsd.htm We can heal from the original trauma, and we can heal from the PTSD conditions that have plagued us since the trauma. The basic steps of PTSD recovery programs provide helpful guidelines: an environment that is physically and emotionally safe (otoczenie bezpieczne emocjonalnie i fizycznie) treatment for addictive behaviors     (terapia uzaleznien) patience: PTSD recovery takes time  (cierpliwosc) caring attachments                         restore sense of mastery rest and relaxation recall the traumatic event(s) in small steps gradually assimilate painful feelings and memories fully experience fear, anger, shame, guilt, depression grieve one’s losses

Przekładanie

Kiedyś nie mówiłem wiele o sobie. Dlaczego? By mnie ktoś nie dotknął? Nie wiem. Możliwe, że dlatego, żeby ktoś za blisko nie podszedł, bo nie miałem dobrych doświadczeń z bliskością. Bliskość do Mamy bolała, bo nie miała ona dla mnie tyle czasu, ile chciałem. Bo nie potrafiła mnie obronić przed ojcem, tak naprawdę, ale trochę osłabiała jego ataki. Czasami stawała po jego stronie. Mam namieszane w głowie, ale nie chcę się zabić. Latami chciałem. Przedkładałem termin, o miesiąc, o dzień. Tak jak ktoś radził na tej stronie, którą dzisiaj przypadkowo znalazłem czytając parę rzeczy o borderline coś tam. Nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby zadzwonić do jakiegoś biura dla samobójców, czy jak się ten telefon nazywa. Bo jak człowiek jest pozamykany, to jak ma zadzwonić, mówiąc może "Eeee, no, tego, chcę się zabić" ;) Brak w tym może logiki, bo może by się w ten sposób rzeczywiście pomoc otrzymało. Ale jak się przyznać do czegoś takiego? Bo samobójstwo nie jest uznawane jako coś ...

Link nie na temat

Akurat znalazlem takiego linka: http://www.metanoia.org/suicide/ Przypomnialo mi sie, ze duzo ludzi uwaza, ze ktos sie zabija tylko dlatego, ze mu sie tak zwidzialo, albo jest porabany. Mhmm, a ziemia jest plaska  ;) "Suicide is not chosen; it happens when pain exceeds resources for coping with pain." "When pain exceeds pain-coping resources, suicidal feelings are the result. Suicide is neither wrong nor right; it is not a defect of character; it is morally neutral. It is simply an imbalance of pain versus coping resources." Czyli, ludzie nie zabijaja sie, bo cos jest z nimi nie tak, tylko dlatego, ze nie potrafia zniesc bolu. Bo w sumie, kazdy ma gdzies swoja granice wytrzymalosci. Nie mam ochoty sie zabic, po prostu sie natknalem na to :)

Jesienne zmęczenie

Pochorowałem się coś, w piątek i w sobotę. Nie wiem co to było, chłód i mdłości, ból głowy i tyle. L pojechała, a ja miałem jechać z nią. To znaczy, to nic nie znaczy, bo ona do swojej rodziny i przyjaciół, a ja też, do moich. No i dobrze. W końcu się pozbieram i pójdę wspinać. Dzisiaj czułem trochę mniej lęku w pracy. Nawet nie zacząłem dnia od kawy, to znaczy, dnia w biurze. Robota mi się za miesiąc kończy, jak zwykle, co potem, zobaczymy. Może polecę znowu do Australii, choć mi się nie chce. Nie mam ochoty na stres teraz, ale też nie mam ochoty na zastałość. Muszę popisać, bo to lubię, ale jak chcę się do tego zmusić, to już tego nie lubię. Wiem, że nie wierzę specjalnie w siebie, to taki objaw, jeden z objawów mojego PTSD. Może zacznę się chińskiego uczyć. Zobaczę. L siedzi koło mnie, znowu się przeliczyła z pieniędzmi, taka jej uroda. Pozamykana, pochowana w kątkach. Złoszczę się, że S ma tak fajnie, kumpel z pracy, ale on pewnie myśli, że ja mam fajnie. Bo w sumie, chodzę sobie n...

Biliard

Poszedłem dzisiaj z kumplami z pracy na biliarda. Zanim wyszedłem, to siedziałem koło L, w sumie, to wpółleżąc przy niej. Nie chciało mi się oczywiście wstać, ale też nic nie zrobiłem, żeby to bliższe było. Staram się zachować bliższy kontakt fizyczny z nią, ale też uciekam trochę od niego. Nie wiadomo po co. Tyle, że uczę się. Mniej lęku w pracy, więcej kawy. Wiem, że muszę pewną rzecz zrobić i czuję przed tym lęk. Ale jakoś lepiej niż kiedyś, tak mi się wydaje. Przed czym czuję lęk? No, żebym ja to tak dokładnie wiedział...

21

˛Tak sobie słucham ostatnio Green Day, 21 guns, chociaż mi tekst jako tako nie podchodzi, bo jest za bardzo, tego no, pesymistyczny. Ja jestem za walką, w ten, czy inny sposób. Myślę, że jakbym nie walczył, to może bym już nie żył, albo był okropny ;) Eh, ciekawe, ale chyba bym nie żył. Tyle, że co to za gadanie, jestem jaki jestem i raczej walczę, choćby z przecinkami jak piszę, albo z pająkami, które L straszą. L jutro rano będzie, może dzisiaj w nocy, bo może pracuje. Oczywiście, nie powie po ludzku, ale jutro rano ma być, bo przychodzą od kabla, i jak jej nie będzie, to ją zabiję, a dokładniej mówiąc, pojadę z nią dzień później do jej miasteczka, bo ją tam mam w piątek po drodze zabrać. Dużo ostatnio opowiadam znajomym o L. Ale ogólnie, to siedziałem sobie w pracy, po prostu wsłuchując się w mój lęk, próbując nie uciec. Myślę, że sporo lęku miałem w młodości. Każdy powrót do domu, czasami oberwałem w szkole od paru. Tak sobie po prostu myślę i tyle. Czytam o tych wszystkich części...

Człowiek z Marsa

Jakoś się tak złożyło, że L, moja współmieszkanka, która w pewnym sensie przypadkowo się w moim mieszkaniu znalazła, jak kanarek, który kiedyś sam przyleciał, mnie człowiekiem z Marsa nazwała. Może dlatego, że ja kiedyś tak o moim sąsiedzie powiedziałem ;) Bo ona, jak go pierwszy raz zobaczyła, wyobraziła sobie, że ma szypułki, jak jakiś UFO-ludek. Z L jest jak jest. Dzisiaj zrobiła śniadanie i poszła na kawę z kimś, nie powiedziała z kim. Wczoraj spotkała przyjaciółkę, czyli nie była to randka. Jestem zazdrosny, bo L jest atrakcyjna. Ale też czasami czuję smutek i bezradność. Obecność L to może pogłębia, ale też pozwala mi się temu lepiej przyjrzeć. Zauważyłem, że łatwiej mi też na ładne dziewczyny patrzeć i nie czuć tego flash-backu bezradności. Dzisiaj rano przypomniało mi się, że mi ojciec zabronił uprawiać po chyba pół roku karate, bo moja mama moje drzwi z pokoju pomalowała. Czyli ukarał mnie za coś, co moja mama zrobiła. Dziwne. Może boję się, że mnie L nie będzie lubić, gdy za ...

Kółka małe i duże

L gdzieś poszła, na randkę, czy spotkanie, nie wiem. W sumie, to trochę mnie wieczorami podrywa, a na drugi dzień trochę, jakby mnie widziała pierwszy raz w życiu. Jej obecność budzi we mnie wiele emocji, ale jakby jej nie było, to i tak emocje by były. Powoli wracam do mojego rytmu, zakłócanego trochę przez kontakt z nią, szczególnie ten wieczorny. Pływam, i coraz lepiej mi chyba idzie, łatwiej mi się wyszaleć. Czuję lęk, nie teraz, nie, gdy siedzę w kafejce, gdzie jest sporo ładnych dziewczyn i w ogóle ludzi, ale w domu, w samochodzie. Lęk, czy nerwowość, to drobne strumyki, płynące wzdłuż moich ramion, to nacisk na splocie słonecznym, klatce piersiowej, to dziwne uczucie w głowie, trudności z koncentracją. Idę się dzisiaj powspinać, albo pogadać po prostu ze znajomymi. CB (cannabis B) wraca. Nie było jej parę miesięcy. Napisała maila do naszej grupy, ale nie chciało mi się odpowiedzieć, bo nie było to do mnie osobiście skierowane, poza tym, to nie śpieszy mi się do spotkania z nią....

W sumie i lęk

W sumie, to nie jest z L tak źle. Ugotuje i jest czasami zabawnie. Czasami jestem niedospany, jak wczoraj, bo masowałem jej plecy i nie mogłem się oderwać. To hormony, oczywiście. Dlatego o mało w pracy nie zasnąłem i w sumie, to po obiedzie, to nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Wróciłem do domu, a L chciała na miasto. Dlaczego by nie, pomyślałem, bo ona chciała coś zjeść i potem może do kina. Ale trafiliśmy na korek i wróciliśmy, nie poszliśmy do małej restauracji rybnej, o którą przedtem z ciekawości zahaczyliśmy. Ja padałem na nos. Ona ugotowała, teraz zmywa. Więc ma to też swoje plusy. A w pracy czuję lęk. Nie wiem, dlaczego w pracy. Jestem go teraz bardziej świadom. Kiedyś go po prostu czułem i myślałem, że to nerwy. Piłem mocną herbatę, bo to pomagało, ale tylko na chwilę. Teraz piję kawę i szukam ich źródeł, szukam źródeł tych lęków, przebiegających drobniutkimi strumykami po moich ramionach i plecach. Piję kawę i to trochę pomaga. Gdybym był w domu, to bym sobie jakiś seri...

Zakupy czasu

Czy z L tutaj, czy bez, po prostu idę dalej moją drogą. Ciekawe, co koniec roku przyniesie, ale póki co, to nie jest to chyba takie ważne, choć mnie trochę niepokoi. Łatwiej mi nazwać mój lęk po imieniu, nadać mu imię, szukać jego powodów, albo sposobów, by z nim żyć, lub go zmieniać. Bo mógłbym uciec, dokąd? W niespełnioną miłość, albo "spełnioną", ale w której musiał bym dalej uciekać. Więc powoli przestaje mi się śpieszyć. Kiedyś nie chciałem marnować czasu, i zmarnowałem go tyle, przez parę ostatnich lat. Coś mnie zaczęło gonić, i zacząłem to czuć. Kiedyś, po prostu byłem zamknięty i było prościej. To znaczy, było trudniej, ale u drugiej strony prościej, choć donikąd to nie prowadziło. A teraz? Teraz może spokojniej wędruję, może, a może nie. Denerwuje mnie, że L się tak głośno śmieje, rozmawiając przez telefon. Może myślę "co pomyślą sąsiedzi", tak jakby to jakąś rolę odgrywało. Chodzimy czasami z L na zakupy, jak dzisiaj do Ikei. Po prostu miły czas.

Noc

Męczy mnie coś moje życie. Jakoś tak, z jednej strony jest czasami bardzo fajnie, siedzę sobie z L na kanapie i coś jemy, co jedno z nas upichciło, najczęściej ona, a z drugiej strony po prostu chętnie bym się do niej przytulił, ale ona tego nie chce. Co robi? Odsuwa się? Po prostu zachowuje dystans. Męczy mnie to, bo tak nie chcę, ale udaję, jak zawsze, że to w porządku. Dzisiaj pojechałem chętnie po mąkę do naleśników i czasami jak wracam do domu, to myślę, że fajniej by było, jakby jej w domu nie było. I czasami jej nie ma. Coś się za bardzo uzależniam. W domu, jako dziecko, też musiałem udawać, że wszystko jest w porządku. Bo w sumie, to jak moja mama mogła dopuścić do tego, żeby mnie mój ojciec tak traktował? Nie chodzi mi o zrzucanie winy na kogoś, kto już zresztą nie żyje, ale o zrozumienie pewnych spraw. Zrozumienie tego, co się ze mną dzieje i co mogę zrobić. Bo nie wystaczy robienie czegoś, w stylu "zgubiliśmy cel z oczu, więc musimy szybciej iść". Dlaczego popadam ...

Zachłyśnięcie

L gdzieś zniknęła od wczoraj. L, to moja współmieszkanka, seksy. Byłem na basenie i zachłysnąłem się, ale tak porządnie, kasłałem pod wodą, bo to nie jest cool, kasłać jak małe słoniątko na całą halę, niedużą zresztą. Gdy czuję lęk, jakiś taki dziwny niepokój, jak ptak w klatce, może taki, opisywany przez Van Gogha, to tłumię to kawą. Ale też siadam coraz częściej w pracy, wpatrując się w drzewa za oknem, i próbuję znaleźć ich źródło. Oczywiście, starzeję się, jestem sam, ale wiem, że nie jest ze mną tak źle. Jest parę dziewczyn, które się mną interesują. Wiem, że to chodzi o to, co zostało w mojej głowie zakodowane. To znaczy, nie wiem na pewno, ale kiedyś postanowiłem się tym zająć i robię to. Tak po prostu, choć czasami wydaje się to być bez sensu, podobnie jak pisanie. Tyle, że z biegiem czasu widzę, że coś się zmienia. Mogę sobie to tak lub inaczej wytłumaczyć, że to przez to, że coś robię, że nie mam poczucia bezradności, ale może jest też tak, że to co robię, pomaga mi. W końcu ...

Czas i dlaczego

Coś ostatnio mam często czas w tytule. Byłem znowu na basenie, pływałem tak długo, aż mnie skurcz zaczął łapać, czyli pływałem godzinę ;) Gram sobie w sudoku na czas, na mojej komórce. Cienko mi to strasznie idzie, ale uważam, że jest to dobre pole do obserwacji, bo się przy tej grze czuję blokowany. By nie mieć tego uczucia, że "muszę szybko", czy "w ogóle muszę", bo w sumie, to jest to tylko gra, zacząłem grać lewą ręką. Podobno byłem leworęczny, ale mój ojciec nauczył mnie praworęczności. I mimo wszystko gra mi się lepiej lewą ręką. Jak i kiedyś grało mi się lepiej lewą w darts. Lewa ręka, to prawa półkula i emocje. Tak się po prostu głośno zastanawiam, i powoli coś się składa w jakąś strukturę. Piję za dużo kawy i za szybko pracuję. Muszę zwolnić. I wziąć się za pisanie tej książki. Ciekawe. Ciągle jestem sam, ale V stwierdziła, że miała chłopaka, z którym przez rok nie miała seksu. V lubi się do mnie tulić na powitanie i pożegnanie. Z V wspinam się czasami. ---...

Ciekawe

Leżałem sobie w piątek, DT tuliła się do mnie, ale nie zależało mi coś na tym. Co innego, dałem trochę Shiatsu J i ona mi powiedziała, że mam gorące dłonie, gdy je na jej plecach kładę. Nawet dotykała moich dłoni, by się przekonać, że wcale nie są takie gorące, jak jej się wydawały, "Kaszpirowski", powiedziała mi. W sumi, to prawie każdy mi mówi, że mam gorące dłonie, gdy daję Shiatsu. Ciekawe. Napisałem SMSa do L, o której wraca, ale nie odpowiedziała. Ciekawe, ile jeszcze u mnie pomieszka, czy może się jutro wyprowadzi, bo gdzieś, bardziej na mieście jest jakiś pokój u znajomej DT wolny. Ano, pożyjemy zobaczymy. Zauważyłem, że się denerwuję, gdy gram w grę, w której muszę czegoś szukać, na czas. Jak w dzieciństwie, gdy pod okiem wściekłego przeważnie ojca musiałem jakiś klucz na warsztacie znaleźć. Mam przynajmniej warunki laboratoryjne do testowania :) gra na komórce ;)

Czas pod wodą

Pływam sobie w basenie, raz tak, raz inaczej. Dzisiaj jak przyszedłem, to nie było nikogo, woda była gładka, odbijało się w niej niebo. Rozmawiałem z J, tak, na różne tematy, na tematy flash-backu, czyli uczuć z przeszłości, które się w teraźniejszości, pod wpływem jakiegoś impulsu pojawiają. Wydaje mi się, że gdy emocje te, oddzielone od wydarzenia, które je wywołało, pojawiają się nagle, to myli się je z tymi, które dotyczą rzeczywistości. Impuls pochodzi z rzeczywistości, ale wywołuje on inne reakcje. Wywołuje te, dawno wyuczone. Jak ktoś powiedział, o swojej mamie, że zawsze się dziwił, dlaczego mama pozwalała na to, by ją ojciec bił. Ale jej ojciec też był taki. I dla niej to było normalne. Ona, jako dziecko nauczyła się, że tak po prostu jest. Dlatego nie robiła w sumie nic przeciwko temu, gdy ją mąż bił. Czuła się może nawet bezpiecznie w tej, niewątpliwie bolesnej, ale z drugiej stronie "bezpiecznej" sytuacji. Tak mi to chodzi po głowie i próbuję z tego coś ułożyć, mo...

Historie i basen

Tak się cały czas zastanawiałem co by tu napisać, bo chciałbym coś napisać, podzielić się tym, co wydaje mi się że wiem, wymienić się wygadać. Powoli mi coś zaczyna krążyć po głowie, to znaczy forma. A co do basenu, to byłem znowu popływać. Teraz pływam na hali, 25 metrów tylko, ledwie się człowiek rozpędzi, a tu koniec basenu. Rozbestwiłem się na tym otwartym, miał 50 metrów. Dzisiaj była jakaś kobieta oprócz mnie. Próbowała pływać pod wodą, nawet jej się udało dotrzeć ponad 15 metrów chyba. Dosyć szybko pod tą wodą pływała, bo obserwowałem ją kawałek, bo akurat niedaleko mnie płynęła. Ludziom się wydaje, że im szybciej płyną, tym dalej przepłyną i zamiast się rozluźnić, to spinają się. Znałem Francuza, który mówił, że potrafi zejść na 40 metrów. Wierzę mu, bo widziałem jak siedział pod wodą i rybki karmił. Wiadomo, trzeba się po prostu rozluźnić. Ile ja przepłynę? Nie wiem, 50 metrów chyba nie dałbym rady, ale 25 to pewnie spoko :) Miło pod wodą, jak w komentarzach, żadnej komórki, ...

Czas płynie

Czas sobie płynie. Ja chodzę na basen, to znaczy, na kryty. Byłem już dwa razy. Raz z L, która akurat u mnie mieszka i ostatnio sam. Jedna z kasy przygląda mi się trochę. A ja sobie pływam. Tak po prostu. Przeważnie jest dosyć pusto, może z 10 osób. Z L jest fajnie, można się pośmiać i trochę za nią tęsknię, jak jej nie ma, bo miło wracać do mieszkania i ktoś mówi "halo". I można się z kimś pośmiać, do rozpuku, z byle czego. I cieszę się tym, bo to chyba szybko zniknie. Rozmowy z TT, i wrażenie, że ona chce coś zmienić, ale chyba najlepiej nie do końca. Ale, to pewnie takie wrażenie. Znajduję kawałek swojego życia, jak w książce opisane. Niezależnego życia, dla mnie to basen, czyli pływanie, i książka. Nawet nieważne, czy ją kiedyś skończę, ale znając siebie, pewnie skończę, ale mam coś. I pływając, po prostu jestem. Czuję swoje ciało, opór wody. Bawię się tymi wszystkimi elementami. Zwracam uwagę na to, ile bąbelków powoduję, albo płynę tak blisko brzegu, że czasami o rurki ...

Smutek

Smutek przychodzi i znika, i jaka jego logika? ;)

Koniec sezonu

Sezon wakacyjny się skończył. Zobaczymy co jesień przyniesie. Dzisiaj był ostatni dzień na basenie otwartym, woda 20 stopni, ale czasami wyszło słońce, to było trochę cieplej, w wodzie. W pracy czuję czasami lęk, objawia się on w dziwnym uczuciu niepokoju, czuję go w ramionach, moja twarz spina się, może trochę w rodzaj maski. Byłem parę dni temu u DT, nie chciało mi się, ale jej przyjaciółka mnie namówiła. Podobno za dużo pisałem o basenie i mogło to być źle zrozumiane, dlatego taka przerwa w kontaktach. Nie chce mi się w to wnikać. W każdym razie mają jutro wpaść, jak będą wracały z daleka. Zobaczymy. L jest dosyć miła. Nie licząc tego, że mieszka ponad 350 kilometrów stąd, ale może się tu sprowadzi. W każdym razie mamy zamiar wymienić informacje na temat Terapeuty i DT (dziewczyny terapeuty), mhmm, chyba jednak byłej. Pływanie mnie odświeża. Wtedy człowiek po prostu cieszy się na gorący prysznic i nic innego nie jest w tym momencie ważne. Używam jeszcze tych paru miesięcy, póki mam ...

Smutek i ironia

W sumie, to nie wiem, czy ta dziewczyna coś ode mnie chciała, czy nie. Wydawało mi się, że się za bardzo w nią na basenie wlepiam, chociaż nie robiłem tego specjalnie, raczej dyskretnie. Na koniec jak ja się zebrałem z moim kumplem, to ona też. I wylądowaliśmy na tym samym promie. Gdyby się uśmiechnęła, to bym pewnie zagadał, tym bardziej, że usiadła blisko mnie. Chciała chyba koło mnie stanąć, ale nie zdążyłem jej miejsca zrobić. Mhmm, a może mnie wogóle nie rozpoznała? W każdym razie musiałbym do niej podejść, albo przesunąć się kawałek, ale siadła mi trochę logika. Teraz widzę oczywiście te rozwiązania, ale wtedy, na tym promie, czułem się jak na egzaminie. ściskanie w żołądku i lekka pustka w głowie. Ale, to nie pierwsza ładna dziewczyna i nie ostatnia. Gdy mi niespecjalnie zależy, to potrafię zagadać, jak do tej, która koło mnie w kafejce siedzi. Mhmm... Ale tamta miała coś w sobie, a może po prostu była ładna ;) Dzisiaj to raczej dzień smutku. Po prostu mi smutno. Może nie cały d...