Jestem w kafejce na ściance. Stół coś czuć piwem, nie przepadam za tym akurat zapachem. Jak wracam do domu, rowerem, to przejeżdżam przez park, gdzie ostro czuć trawką. Wolę taki zapach, choć nie używam tego typu narkotyków. Moją główną substancją psychoaktywną jest kawa. Nawet ładna pogoda dzisiaj, to pojadę i kupię sobie ręcznik, taki na sport, mały, którego używam na jodze. Ostatnim razem zapomniałem i zniknął. Gościu z recepcji, z którym często gadam, powiedział, że ludzie "zabierają" nawet buty sportowe, jak ktoś zapomni. Mój ręcznik pewnie wyrzucili. I tak, jak chodzę na jogę i saunę, to mam 3 ręczniki, temu nie chcę mieć zbyt dużego, tego trzeciego. Coś jestem ostatnio w fazie, że łatwiej mi się siedzi przy pisaniu książki. Zrobiłem sobie też limit, że piszę w miarę tylko 3 godziny dziennie, czasami trochę więcej, jak się złoży. To znaczy, minimalnie 3h, ale potem nie więcej, bo nawet jak pisałem ponad 4h, to plułem sobie w brodę, że tak mało, że powinienem był pisać...