Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Dlaczego amygala wie, a ja nie?

Obraz
Moje lęki czasami mnie przyduszają, a ja nie do końca wiem dlaczego. Próbuję sobie to wytłumaczyć, korzystając z informacji z neuronauk.  Poniżej bardzo uproszczony model tego zjawiska -- odczuwanie lęku, którego powodów nie znam, bo wydarzenia związanego z jego powstaniem nie pamiętam. Użyję czwórki aktorów:  Osa: zwierzę, którego się boję, choć może być to zupełnie coś innego Amygdala: to "centrum" lęku, czyli powoduje wydzielenie hormonów stresu PFC (racjonalne myślenie): czyli moja logika, potocznie mówiąc Hipokamp (HPC): obszar mózgu istotny dla zapamiętywania faktów, ale też miejsc Użyłem tu tych części mózgu, żeby zademonstrować jeden z możliwych mechanizmów zapamiętywania lęków.  Nie twierdzę, że hipokamp zapamiętuje na przykład obraz osy, ale może zapamiętywać miejsce, gdzie się ją spotkało. To hipotetyczna sytuacja z osą, ale łatwa do narysowania :) Jak mogłem nauczyć bać się osy i nie pamiętać o tym?  1. W dzieciństwie, jako parolatek, chodziłem na bosaka ...

Straszne wspomnienia?

Obraz
Bywa, że siedzę przy biurku i odczuwam lęk – może być to ten z przeszłości. Kiedyś lęki były u mnie ciemne. Coś strasznego kryło się za nimi. Trudno było powiedzieć dokładnie co. I tak nie chciałem się do nich zbliżyć. Czasami jest to metoda, wrzucanie niechcianych wątków przeszłości do dębowej szafy, dobrze zamkniętej, dla bezpieczeństwa może zabitej gwoździami. Z tym że trzeba wtedy uważać, żeby nikt inny się do niej nie zbliżył, bo może próbować  ją otworzyć, to coś uwolni ć , jakieś bezgłowe zjawy. Mnie ta metoda z szafą nie do końca pomogła. No i w sumie – to chyba dobrze. Teraz wiem – to, co gryzie mnie czasami od środka, to nie jakieś niepojęte mrówki – lecz lęki. To złe przeżycia – teraz przywoływane. Zbyt dobrze są utrwalone i czasami nadchodzą – trudno się wtedy z nich otrząsnąć. Lęk – czyli emocja – potrafi nieźle zamieszać w głowie. Trudniej mi się oddycha, nie umiem znaleźć sobie miejsca,  najchętniej zaszyłbym się gdzieś w kąt albo schował ...

A może co ćwiczyć? Czyli AMCC.

Obraz
Chciałbym być rozsądny, w miarę, ale nie zawsze mi to wychodzi. Wczoraj rano mnie noga w kostce bolała, bo sobie ją przez głupotę trochę naciągnąłem. Co zrobiłem -- poszedłem do sauny i potem na paletki. Tak, w tej kolejności. Na paletki do klubu gdzie dawno nie byłem. Chciałem popykać trochę z początkującymi, żeby nie nadwyrężać kostki, bo o nią chodziło. Na koniec nie chciałem przegrać żadnego seta, więc wysilałem się i za dużo biegałem. To nie poprawiło sytuacji mojej kończyny, ale znam to. Kuśtykam teraz ostro, ale tak bywa. Jutro, albo pojutrze będzie lepiej. I tak, że przerwałem grać, po ponad godzinie -- siła woli -- bo bez niej to bym chyba ze dwie godziny tam walczył. Tak między nami, to ostatniego seta przegraliśmy, a było 1:1 w setach, więc stwierdziłem, że dobry wynik, raz mogą przeciwnicy wygrać. Nie trzeba grać rozstrzygającego, by bym nie chciał go przegrać i pewnie zbytnio bym się wysilał. Więc dałem sobie spokój. Zdrowie ważniejsze. Wczoraj ruszyłem się z domu...

Amygdala i nietoperze demony

Obraz
Siedziałem przy stole. Śmigła wentylatora łopotały rytmicznie, a przez otwarte drzwi balkonu docierały odgłosy skrzydlatych stworzeń, zagłuszane czasami przez warkot kosiarki. Było gorąco. Po plecach spływały mi krople potu, jedna po drugiej. Myśli rozlatywały się w różne strony, kawa – rozpuszczalna – tylko pogarszała sprawę. Miałem wrażenie, że w powietrzu unoszą się demony, te przeszłości. Jak niewidzialne nietoperze fruwały pod sufitem, zręcznie omijając wentylator. To one burzyły moje myśli, przez nie trudno było mi się skupić. Siedziałem nieruchomo. Najchętniej wybiegłbym z mieszkania i biegł przed siebie, ignorując ból, aż do upadłego – byle dalej, jakby coś mnie goniło. Było to parę lat temu. Dziś wciąż zdarzają mi się podobne emocje, ale nie są już one tak przytłaczające. Wiem też, że to lęki, a nie żadne demony. Nie znaczy to, żebym w nie kiedykolwiek wierzył. Czułem jednak jakąś niepokojącą siłę, która próbowała zawładnąć moim życiem, więc nazwa – demony przeszłości ...

Ścianka i poranny dołek

Obraz
Jestem na ściance. Nie chciało mi się wstać, ale jak się już pozbierałem, to było spoko. Tutaj pogadam sobie z różnymi ludźmi, poruszam się też trochę, jadąc rowerem. Na czym polega to, że rano nie chce mi się wstać, wszystko jest szare? Tak do końca to nie wiem, ale zdaję sobie wtedy sprawę z tego, że jak wstanę i napiję się kawy, to mój nastrój ulegnie zmianie. Na czym polega taka zamiana nastroju?  Mogę się najpierw zastanowić, na czym polega mój zły nastrój. Można powiedzieć, że wiele rzeczy widzę negatywnie, bo na nich się właśnie koncentruję. Na przykład na moich rozwalonych kolanach. Także na tym, że jestem sam, nie mam dziewczyny. I w ogóle świat jest jakiś szary. Czym różni się ten nastrój od tego, jaki mam teraz, siedząc przy kawie w kafejce? Za oknami słońce, tu trochę fajnych ludzi, pogadałem z nimi, poćwiczyłem, pośmialiśmy się.  Czy moje kolana mają się lepiej, czy świat na zewnątrz uległ zmianie? Nie. Ale widzę bardziej pozytywne strony życia. Mogą tyle rze...

Niby alkohol i witaminy dobre dla umysłu?

Obraz
Akurat obejrzałem na YT program o płynie mającym działać podobnie jak alkohol, ale nie zawierającym alkoholu, czyli bez jego skutków ubocznych. Ma on podobno zwiększać ilość neuroprzekaźnika GABA, czyli jakoś tam symulować alkohol. "Sentia" się ten środek nazywa. "Sentię" testowała na sobie i koleżance redaktorka bawarskiej stacji TV. Testowała to prosto. Poszła z koleżanką dwa razy do znanego im baru. Pierwszego dnia piły alkohol, mierząc sobie co jakiś czas jego poziom i przeprowadzając jakieś inne testy, jak chodzenie po sznurku leżącym na ziemi. W drugi dzień testu piły w barze tylko tę "Sentię", zamiast alkoholu. Na koniec doszły do wniosku, że alkohol działa bardziej pozytywnie na kontakty społeczne niż "Sentia". Potwierdził to też ten znajomy barman. Podsumowując, zachwycone tym środkiem nie były. Ta "Sentia" jakoś tam działa, ale trudno powiedzieć jak, nie licząc tego, że wyciąga pieniądze z kieszeni, bo jest droga.  Tu link do ...

Przełączanie schematu myślenia

Obraz
Coś mnie przeziębienie wzięło, choć tylko lekko. Podejrzewam, że to przez moje mentalne powroty do przeszłości, więc na jakiś czas dam sobie z tym spokój. Metodę, której używam do tego, czyli IRRT opiszę kiedyś indziej. Napisałem książkę, chodzę na psychoterapię. Czyli jakieś tam punkty z mojego planu na życie wypełniam. Samo pisanie książki było trochę abstrakcyjną pracą - ani nie było źródłem stałej satysfakcji, ani nie przynosiło pieniędzy. Było jak wchodzenie na jakiś odległy szczyt górski. Człowiek się umęczy, czasami podziwia widoki, czasami tylko przeklina głęboki śnieg, zimno i lód. Na koniec gdzieś się tam wdrapie, potem zejdzie na dół i chwali się zdjęciami. Ja przynajmniej siedziałem w cieple, w procesie moich zmagań. Teraz książka napisana - czas się więc skupić na bardziej prozaicznych czynnościach - choćby na zarabianiu pieniędzy. Z czegoś trzeba żyć. Przestawiam się więc. Opuszczam myśli o abstrakcyjnym świecie neuronów, zaczynam za to przeglądać ogłoszenia o pracy. Moją...

Aktualizacja nastroju

Obraz
 Jak już wczoraj wspomniałem. Mój nastrój zmienia się. Wiem o tym. Wczoraj odczuwałem dużo smutku i jakiejś bezradności. Dzisiaj miałem zajęcia w podgrupach, w parku. Opiszę to w którymś z przyszłych blogów. Były tam fajne osoby i robiłem co lubię. To poprawiło mi humor. Nie zmienił się świat, w ciągu ostatnich 24 godzin, ale moje nastawienie do niego uległo zmianie. Nie znaczy to, że w mojej głowie nie odczuwam danej sytuacji jako realnej. Jak jest mi smutno i czuję się trochę beznadziejnie, to tak się czuję, nawet wtedy, gdy wiem, że się to zmieni. Taki jest mój świat wtedy. Tak, jak teraz, gdy czuję się lepiej, to wiem, że kiedyś tam znowu poczuję się gorzej, a potem znowu całkiem znośnie. Z dużym prawdopodobieństwem. Dlatego zatytułowałem moją książkę "Dobre i złe dni".  Nie tylko ja przeżywam takie zmiany nastroju. Jak renomowany psychoterapeuta Bessel van der Kolk powiedział, że nie chodzi o to, żeby zlikwidować wahania nastroju, ale żeby ich amplitudę uczynić mniejszą....

Niepokój, smutek i odległe kraje

Obraz
Dzisiaj taki prosty blog, nie jakoś popularnonaukowy. Jakoś bez humoru jestem, zmęczony i smutny. Może to efekt zakończenia książki i pustki potem? Słyszy się i czyta o tym. Nie wiedziałem, że mnie coś takiego może spotkać. Myślę, że takie notki jak ta, też warto napisać. A może to samotność, albo fakt, że wiele niewykorzystanych możliwości przeszło jakoś. Mieszkałem w Australii, ale wróciłem stamtąd. Czy teraz żałuję. Pewnie tak. Dlaczego więc wróciłem. Dlatego, że nie było mi tam dobrze, nie umiałem się tam odnaleźć? Nie było tak, jak to mam teraz we wspomnieniach, tych, które przywołuję? Pewnie to samotność mi akurat doskwiera i czasami dziwne spojrzenie na świat.   Ciekawe, co się w głowie człowieka dzieje, szczególnie, jak ma w niej trochę pomieszane, jak z CPTSD. Wiem, że dotyczy to też innych problemów, jakie ktoś ma. Czasami dochodzi do tego trochę inne spojrzenie na świat. Co jest interesujące, to zjawisko, że kiedyś będę się czuł lepiej. Może już jutro z rana. I...

Jak działa ekstasy, całkiem inaczej niż leki SSRI?

Obraz
Jakoś nie miałem okazji czy ochoty spróbować ecstasy (MDMA), ale poczytałem trochę jak ona działa. Może by mi się ona przydała dzisiaj, albo jakiś inny środek, bo mój mózg coś powoli pracuje i zmęczony jestem. Załóżmy, że serotonina, albo jej wzrost, powoduje, że czuję się dobrze, albo lepiej. Nie bez powodu nazywana jest hormonem szczęścia. W mózgu nie jest to hormon, ale neuroprzekaźnik, ale mniejsza z tym.  Serotonina wydzielana jest cały czas między niektórymi neuronami, ale nadmiar jej jest wchłaniany. Taki recycling, o którym wspomniałem w blogu o serotoninie ( serotonina-i-recycling ). Część wydzielonych przez jedną komórkę nerwową cząstek serotoniny przyłącza się do receptorów, aktywując następną komórkę nerwową. Nie wszystkie jednak cząsteczki są do tego zużyte, pozostaje ich sporo. Pływają one przez jakiś czas swobodnie, ale potem przenoszone są do wewnątrz komórki za pomocą małych transporterów, zwanych transporterami serotoniny (SERT). Przez ten proces usuwania ich...

Ecstasy (MDMA) w celach terapeutycznych?

Obraz
Wybrałem się na ściankę, żeby przejechać się trochę na rowerze i zatankować witaminę D. Poza tym, to w soboty pogadam przeważnie z jednym, czy drugim kumplem. Coś się tam też poruszałem, ale bez przesady. Ćwiczyłem nadgarstek i trzymanie w jednej ręce ciężaru, na takim trójkącie, może zrobię kiedyś zdjęcie. Siedzę sobie teraz w kafejce, przy kawie. ☕ Rozmawiałem wczoraj z kimś na temat użycia ecstasy w celach psychoterapeutycznych. Ecstasy to inaczej MDMA (3,4-Metylenodioksymetamfetamina) – organiczny związek chemiczny. Zsyntetyzowany został po raz pierwszy w 1912 w laboratoriach niemieckiej firmy Merck. Ciekawe, w jakim mieście. Nie jestem za niekontrolowanym używaniem ecstasy, tym bardziej że jej tabletki mogą zawierać różne szkodliwe domieszki. Chodzi mi bardziej o świadome użycie jej, a dokładniej mówiąc MDMA w celach terapeutycznych. Słyszałem, że w USA staje się ono coraz bardziej popularne, muszę poczytać więcej na ten temat. Jak może działać takie MDMA, użyte w ...

Sejf, czyli z pamiętnika początkującego magika

Obraz
Nie poszedłem wczoraj na ściankę, ale do klubu, tego, w którym sauna od jakiegoś czasu nie działa. Pobiegałem coś tam na cross-trenerze. Może to dlatego, że ciągle mnie lewe ramię boli, a może po prostu chciałem mieć święty spokój, kto wie. Szkoda, że sauna nie działa, bo dobra jest na relaks. Za to przed południem pomogłem otworzyć sejf, na odległość. Jestem jak Uri Geller, ten magik, co łyżeczki potrafił wyginać, siłą myśli. To telekineza. Umiał też inne cuda wyczyniać, poruszać przedmioty na odległość, czyli zupełnie jak ja. Tyle że jemu to wychodziło, gdy jego asystenci scenę przygotowali. Gdy zrobił to ktoś inny, to energia była nie taka i w ogóle. Wtedy to moderatorzy pokazu byli winni, że coś nie wyszło, co było częstym przypadkiem. Ja też miałem asystenta, bo jestem początkujący, dokładniej mówiąc, to asystentkę, znajomą. To nie umniejsza mojego osiągnięcia. Moja znajoma nie umiała otworzyć sejfu rodziców, mimo że podali jej kod. Posłała mi parę dni wcześniej zdjęcie sejfu. Wpa...

Serotonina, recycling i leki SSRI

Obraz
Czym jest serotonina, to większość z nas wie, a przynajmniej sama nazwa coś Ci powie.  Akurat mam czas i ochotę, więc napiszę parę zdań na jej temat. To może dlatego, że znajomy wspomniał leki antydepresyjne i chodzi mi to po głowie. A może to dlatego, że rano miałem emocjonalny dołek, kto wie. Serotonina to substancja wytwarzana zarówno w okolicach żołądka, jak i w mózgu. Czasami określą się ją potocznie jako  hormon szczęścia , za to w źródłach (popularno)-naukowych jako 5-HT, to skrót od 5-hydroksytryptamina. W mózgu odgrywa ona głównie rolę neuroprzekaźnika (pośrednicząc w przekazywaniu sygnałów między neuronami), w innych częściach ciała działa ona w dużej mierze jako hormon, wędrując w krwiobiegu. Wpływa na funkcjonowanie różnych organów, na przykład na perystaltykę jelit, ale też na krzepnięcie krwi. Serotonina czyni nas szczęśliwym, można by powiedzieć, a przynajmniej gdy mamy jej pod dostatkiem, to tak się możemy poczuć, lepiej. Tutaj skupię się na jej znaczeniu ...

Trauma, lęk i tik nerwowy

Obraz
Wróciłem w piątek wieczorem z tygodniowego wypadu. W czasie lotu tam i z powrotem było trochę zamieszania, ale o tym innym razem. Dużo pisze się teraz o traumie, PTSD, czy CPTSD (złożony zespół zaburzenia). Właśnie wczoraj przeczytałem artykuł o kimś, kto widział, jak do jego matki strzela jego własny ojciec. https://www.abc.net.au/news/2025-08-14/rawson-kirkhope-bondi-domestic-violence-shooting-ptsd-recovery/105589926   Czym jest jednak trauma? Dlaczego ciągle wracam tu do jej definicji, przynajmniej tej, której sam używam? Niektórzy mówią, że trauma, to jakaś rana, która się nie goi, ktoś inny odczuwa jej skutki jak jakieś demony, niezrozumiałe emocje, przed którymi musi uciekać, choćby w alkohol. Niektórzy boją się zasnąć, bo wspomnienia wtedy wracają, przyduszone w ciągu dnia. Czyta się o takich przypadkach, na przykład wtedy, gdy chodzi o żołnierzy po misjach. Ja lubię definicję Paula Conti, a przynajmniej taką, jaką usłyszałem na jednym z blogów z nim. Trauma, to tego rodzaju...

Wylegujący się nukleus

Obraz
Ja znowu to samo tu na blogu, bo akurat jestem na fali pisania o psychice czy budowie mózgu, czy jakoś tak.  Tomek (z blogu  Tommeek ) wspomniał o niewidomym, który jest bardzo ciekawym człowiekiem (ma chyba kanał na YT) i który to opowiadał o tym samym doświadczeniu, które ja opisałem w poprzednim blogu. To znaczy, według tego, co stwierdził Tomek, sam nie widziałem jeszcze jego filmu na ten temat.  Mowa o tym, że obszar odpowiedzialny za wzrok zaczyna pomagać w interpretacji sygnałów zmysłu dotyku. Można to było zaobserwować już po paru dniach (na skanach komputerowych mózgu), gdy testowana osoba miała  w czasie zasłonięte oczy. Tu link ("Czy palce mogą widzieć") do mojego bloga, w którym o tym doświadczeniu wspominam. Stwierdziłem, że będę wstawiał referencje do własnego bloga, żebym nie musiał zbyt wielu rzeczy powtarzać, gdy mnie najdzie wena, żeby o czymś opowiedzieć. "Co mnie to obchodzi" -- można sobie powiedzieć. Myślę, że takie zjawiska, jak opisane powyż...

Czy palce mogą "widzieć"? Neuroplastyczność.

Ja znowu w kafejce, piszę na blogu. Moje lewe ramię powoli ma się trochę lepiej. Jakbym nie chodził na ściankę, to może by się szybciej poprawiło, kto wie. Chodzę tu jednak też dlatego, że mogę sobie pogadać z ludźmi. To element moich kontaktów socjalnych. Dzisiaj chciałem napisać tu trochę na temat neuroplastyczności. To dosyć obszerny temat, więc opisuję tylko niektóre zjawiska z nią związane.   Wiadome jest, że osoby po udarze mózgu w miarę szybko powinny poddać się rehabilitacji, gdy odczuwają  skutki udaru. Im szybciej to zrobią, tym lepsze osiągną rezultaty. Zazwyczaj można wiele utraconych funkcji odzyskać, nauczyć się ich na nowo. Wynika to z tego, że pewne obszary mózgu mogą przejąć pracę innych. Wiedza o tym nie jest może całkiem nowa, ale dopiero dzięki technikom skanów komputerowych mózgu można obserwować ten proces na żywo.  Powiedzmy sobie, że komuś zasłoni się oczy, tak na 5 dni. Zrobiono taki eksperyment. Probanci musieli się w tym czasie zdawać się na inn...

Kurs koszenia trawy i tajemnicze klepanie kosy

Obraz
 Tu już w sumie miesiąc temu, jak pojechałem na kurs organizowany przez park miejski, ten tu w okolicy. Zaczęło się od tego, że poszedłem na małą wycieczkę organizowaną przez ten park,  na które miła pani pokazała nam rosnące w parku dzikie rośliny. Różnego typu kwiatki rosły na specjalnie ogrodzonych powierzchniach.  Okazało się, że mają do koszenia tego specjalną kosiarkę, nie koszą taką zwykłą mechaniczną. Mimo wszystko, to najlepiej byłoby, jakby się to dało kosić kosą. To chociażby dlatego, że nie zabije się przy tym tylu owadów. Tak od słowo do słowa, dowiedziałem się, że organizują kurs koszenia kosą i dadzą mi znać, jak będzie się miał odbyć. No właśnie, dlatego miesiąc temu pojechałem pół godziny rowerem na skraj miasta. To dlatego tak daleko, żeby było więcej trawy w jednym kawałku, bo na tych małych poletkach w parku nie da się trenować. Na miejscu okazało się, że zaczniemy od koszenia, a potem będziemy uczyć się klepać kosę. Zazwyczaj kolejność jest ...