Posty

Wyświetlanie postów z 2025

Książka w Queensland (Australia)

Obraz
Wyobraźnia potrafi przenosić nas daleko, ale czasem to książki odbywają podróż za nas. Tym razem „Dobre i złe dni” trafiła aż do Queensland w Australii.     Na tarasie, wśród słońca i zieleni, przyciągnęła uwagę… papugi. Może kolorem okładki, może czymś więcej — nie wiem, ale jest w tym coś pozytywnego: historia o traumie i powrocie do siebie trafia w miejsca, których nie sposób przewidzieć.   Dziękuję Uli C. za zdjęcie i ten pozytywny filmik z drugiego końca globu.      A jeśli chcesz tę podróż odbyć razem ze mną — „Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców” jest już dostępna w sprzedaży. Wystarczy jedno kliknięcie, by wyruszyć w drogę. https://lubimyczytac.pl/.../dobre-i-zle-dni-o-traumie-dla...    

Trochę ćwiczeń na siłowni

Obraz
Moja książka „Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców ” zawędrowała na siłownię. Jednym z powodów jest to, że ćwiczenia fizyczne pozytywnie wpływają nie tylko na sprawność ciała, ale także na samopoczucie. Znane powiedzenie mówi: „W zdrowym ciele – zdrowy duch.” Odważniki widoczne na zdjęciu są zakurzone kredą używaną do boulderingu – siłownia znajduje się w hali boulderingowej.   Oczywiście, nie ma co przesadzać, ale trochę ruchu naprawdę dobrze robi. Potwierdzają to wyniki wielu badań naukowych — poniżej link do jednego z nich.   Poniżej część hali boulderingowej (parter). Ma ona bowiem dwa poziomy.     Fragment z książki: „Ćwiczenia fizyczne mają korzyści nie tylko dla ciała, ale także dla umysłu. Badania pokazują, że regularne ich wykonywanie może poprawić nastrój, zmniejszyć objawy depresji i lęku oraz zwiększyć ogólne poczucie dobrostanu. Może to być skuteczne w leczeniu takich zaburzeń jak łagodna depresja. Ruch fizyczny ma pozytywny wpływ na jakość snu, któr...

Halloween i demony przeszłości.

Obraz
Moja książka zawędrowała wirtualnie w świat związany z Halloweenem. To czas, który kojarzy się z duchami i przeszłością – ale też z zabawą. Dla dzieci to okazja, żeby się w jakiś kostium przebrać. Ja za tym świętem nie przepadam, ale przyznam, że podobają mi się niektóre dekoracje. Nie mówię tu o Święcie Zmarłych – to zupełnie inne, dużo poważniejsze święto. Wspominam o Halloween i o duchach – bo temat dotyczy właśnie duchów – tych z przeszłości, ale też podejścia do nich. Ktoś może widzieć w swoich wspomnieniach coś ponurego, niekiedy tragicznego, szczególnie jeśli doświadczył traumy. Niektórzy mówią nawet o „demonach przeszłości”. Ale przecież to tylko wspomnienia – zapisy naszej pamięci. Nawet te bolesne i naładowane emocjami są częścią tego, co przechowuje nasz umysł. Niby to oczywiste, a jednak sam o tym nierzadko zapominam. (Autor zdjęcia: blog tommeek ) Fragment z mojej książki: „Wspominam o tym, bo czasami odnosiłem wrażenie, że w mojej głowie budzą się jakieś siły, które mnie ...

Osa II, modyfikacja lęku?

Obraz
 Ja znowu na ściance, to znaczy, w kafejce. Za oknami zmienna pogoda, raz słońce, raz deszcz. Zupełnie jak w życiu, są lepsze i gorsze chwile. Czasami to od nas zależy, jak na nie spojrzymy. Deszcz nie zawsze musi być nieprzyjemny, szczególnie po długiej suszy, a słońce czasami może piec za bardzo. I tyle moich kawiarnianych mądrości.     Czasami ktoś pyta, jak niby da się zmienić lęki, na przykład te związane z traumą. To po tym, jak stwierdzę, że można nad nimi pracować.  Użyję tu przykładu ze „zwykłymi” lękami, bo te łatwiej opisać i każdy jakiś tam zna.  Może tu chodzić o lęk wysokości, ten przed pająkiem czy przed osą. W innym wpisie uogólnię to trochę na te bardziej „skomplikowane” lęki jak te związane z traumą. O tym, jak powstają lęki, jak się ich uczymy, pisałem już na swoim blogu: (lęk przed osą) . Opisałem tam bardzo uproszczony model tego zjawiska – uczenia się reakcji emocjonalnych. Gdy boję się osy, to reaguję na jej widok albo jej bzyczenie...

"Dobre i złe dni": zawędrowało na targi do Krakowa

Obraz
Trochę przypadkowo dowiedziałem się, że moja książka „ Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców ” zawędrowała na jedną z półek na międzynarodowych targach książki w Krakowie. Dokładniej mówiąc, to dojrzałem ją, gdy wyświetliło mi się krótkie wideo z tych targów. „Aha, ciekawe” – pomyślałem sobie. To trochę tak, jakby uniezależniła się ode mnie i chodzi teraz własnymi ścieżkami. Nie wiedziałem bowiem, że tam się pojawi. Tu krótkie wideo z książką. Książka na targach w Krakowie Gdybym to wiedział wcześniej, to może bym nawet tam pojechał, do Krakowa, jej śladem, tym bardziej że bardzo lubię to miasto. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie® Dla zainteresowanych, położenie stoiska: Hala Dunaj, stoisko B47 razem z PWN/PZWL. To w sumie dziwne uczucie, nagle zobaczyć jakąś swoją kreację na oficjalnej półce, bo nawet nie wiem, czy moja książka stoi gdzieś w jakiejś księgarni, czy jest sprzedawana tylko przez sklepy internetowe. Ma ją w ofercie z 15 różnych platform. Przedwczo...

Grzyby na jesień

Obraz
Byłem parę dni temu w parku na oględzinach grzybów, ale nie tych jadalnych, tylko wszystkich, takich zwykłych. Takie typowo jadalne, to by się w parku miejskim długo nie utrzymały. Oglądanie grzybów było prowadzone przez miłą Przyrodniczkę. To ta sama osoba, które organizuje też inne naturalne imprezy tutaj, takie jak oglądanie ziół i kwiatów, a także koszenie kosą. Nie jest to jakaś siwowłosa niewiasta, ale młoda dziewczyna krótko po studiach. Zaczęło się od grzyba, które był trochę śliski, a poza tym to dosyć niepozorny. Z tym że produkuje on substancję, która chroni go przed innymi grzybami. Podobno próbuje się ją wykorzystać do leczenia chorób skóry.   Wydawałoby się, że grzyby tak sobie żyją, same dla siebie, ale wcale tak nie jest. Po pierwsze, to istnieją grzyby, które współpracują z drzewami. Dlatego też rosną tylko w ich pobliżu. Do takich grzybów należy koźlarz czy brzozak albo  kozak, jak go niektórzy nazywają, którzy rośnie w pobliżu brzozy. Nie widzieliś...

Dlaczego amygala wie, a ja nie?

Obraz
Moje lęki czasami mnie przyduszają, a ja nie do końca wiem dlaczego. Próbuję sobie to wytłumaczyć, korzystając z informacji z neuronauk.  Poniżej bardzo uproszczony model tego zjawiska -- odczuwanie lęku, którego powodów nie znam, bo wydarzenia związanego z jego powstaniem nie pamiętam. Użyję czwórki aktorów:  Osa: zwierzę, którego się boję, choć może być to zupełnie coś innego Amygdala: to "centrum" lęku, czyli powoduje wydzielenie hormonów stresu PFC (racjonalne myślenie): czyli moja logika, potocznie mówiąc Hipokamp (HPC): obszar mózgu istotny dla zapamiętywania faktów, ale też miejsc Użyłem tu tych części mózgu, żeby zademonstrować jeden z możliwych mechanizmów zapamiętywania lęków.  Nie twierdzę, że hipokamp zapamiętuje na przykład obraz osy, ale może zapamiętywać miejsce, gdzie się ją spotkało. To hipotetyczna sytuacja z osą, ale łatwa do narysowania :) Jak mogłem nauczyć bać się osy i nie pamiętać o tym?  1. W dzieciństwie, jako parolatek, chodziłem na bosaka ...

Straszne wspomnienia?

Obraz
Bywa, że siedzę przy biurku i odczuwam lęk – może być to ten z przeszłości. Kiedyś lęki były u mnie ciemne. Coś strasznego kryło się za nimi. Trudno było powiedzieć dokładnie co. I tak nie chciałem się do nich zbliżyć. Czasami jest to metoda, wrzucanie niechcianych wątków przeszłości do dębowej szafy, dobrze zamkniętej, dla bezpieczeństwa może zabitej gwoździami. Z tym że trzeba wtedy uważać, żeby nikt inny się do niej nie zbliżył, bo może próbować  ją otworzyć, to coś uwolni ć , jakieś bezgłowe zjawy. Mnie ta metoda z szafą nie do końca pomogła. No i w sumie – to chyba dobrze. Teraz wiem – to, co gryzie mnie czasami od środka, to nie jakieś niepojęte mrówki – lecz lęki. To złe przeżycia – teraz przywoływane. Zbyt dobrze są utrwalone i czasami nadchodzą – trudno się wtedy z nich otrząsnąć. Lęk – czyli emocja – potrafi nieźle zamieszać w głowie. Trudniej mi się oddycha, nie umiem znaleźć sobie miejsca,  najchętniej zaszyłbym się gdzieś w kąt albo schował ...

A może co ćwiczyć? Czyli AMCC.

Obraz
Chciałbym być rozsądny, w miarę, ale nie zawsze mi to wychodzi. Wczoraj rano mnie noga w kostce bolała, bo sobie ją przez głupotę trochę naciągnąłem. Co zrobiłem -- poszedłem do sauny i potem na paletki. Tak, w tej kolejności. Na paletki do klubu gdzie dawno nie byłem. Chciałem popykać trochę z początkującymi, żeby nie nadwyrężać kostki, bo o nią chodziło. Na koniec nie chciałem przegrać żadnego seta, więc wysilałem się i za dużo biegałem. To nie poprawiło sytuacji mojej kończyny, ale znam to. Kuśtykam teraz ostro, ale tak bywa. Jutro, albo pojutrze będzie lepiej. I tak, że przerwałem grać, po ponad godzinie -- siła woli -- bo bez niej to bym chyba ze dwie godziny tam walczył. Tak między nami, to ostatniego seta przegraliśmy, a było 1:1 w setach, więc stwierdziłem, że dobry wynik, raz mogą przeciwnicy wygrać. Nie trzeba grać rozstrzygającego, by bym nie chciał go przegrać i pewnie zbytnio bym się wysilał. Więc dałem sobie spokój. Zdrowie ważniejsze. Wczoraj ruszyłem się z domu...

Amygdala i nietoperze demony

Obraz
Siedziałem przy stole. Śmigła wentylatora łopotały rytmicznie, a przez otwarte drzwi balkonu docierały odgłosy skrzydlatych stworzeń, zagłuszane czasami przez warkot kosiarki. Było gorąco. Po plecach spływały mi krople potu, jedna po drugiej. Myśli rozlatywały się w różne strony, kawa – rozpuszczalna – tylko pogarszała sprawę. Miałem wrażenie, że w powietrzu unoszą się demony, te przeszłości. Jak niewidzialne nietoperze fruwały pod sufitem, zręcznie omijając wentylator. To one burzyły moje myśli, przez nie trudno było mi się skupić. Siedziałem nieruchomo. Najchętniej wybiegłbym z mieszkania i biegł przed siebie, ignorując ból, aż do upadłego – byle dalej, jakby coś mnie goniło. Było to parę lat temu. Dziś wciąż zdarzają mi się podobne emocje, ale nie są już one tak przytłaczające. Wiem też, że to lęki, a nie żadne demony. Nie znaczy to, żebym w nie kiedykolwiek wierzył. Czułem jednak jakąś niepokojącą siłę, która próbowała zawładnąć moim życiem, więc nazwa – demony przeszłości ...

Ścianka i poranny dołek

Obraz
Jestem na ściance. Nie chciało mi się wstać, ale jak się już pozbierałem, to było spoko. Tutaj pogadam sobie z różnymi ludźmi, poruszam się też trochę, jadąc rowerem. Na czym polega to, że rano nie chce mi się wstać, wszystko jest szare? Tak do końca to nie wiem, ale zdaję sobie wtedy sprawę z tego, że jak wstanę i napiję się kawy, to mój nastrój ulegnie zmianie. Na czym polega taka zamiana nastroju?  Mogę się najpierw zastanowić, na czym polega mój zły nastrój. Można powiedzieć, że wiele rzeczy widzę negatywnie, bo na nich się właśnie koncentruję. Na przykład na moich rozwalonych kolanach. Także na tym, że jestem sam, nie mam dziewczyny. I w ogóle świat jest jakiś szary. Czym różni się ten nastrój od tego, jaki mam teraz, siedząc przy kawie w kafejce? Za oknami słońce, tu trochę fajnych ludzi, pogadałem z nimi, poćwiczyłem, pośmialiśmy się.  Czy moje kolana mają się lepiej, czy świat na zewnątrz uległ zmianie? Nie. Ale widzę bardziej pozytywne strony życia. Mogą tyle rze...

Niby alkohol i witaminy dobre dla umysłu?

Obraz
Akurat obejrzałem na YT program o płynie mającym działać podobnie jak alkohol, ale nie zawierającym alkoholu, czyli bez jego skutków ubocznych. Ma on podobno zwiększać ilość neuroprzekaźnika GABA, czyli jakoś tam symulować alkohol. "Sentia" się ten środek nazywa. "Sentię" testowała na sobie i koleżance redaktorka bawarskiej stacji TV. Testowała to prosto. Poszła z koleżanką dwa razy do znanego im baru. Pierwszego dnia piły alkohol, mierząc sobie co jakiś czas jego poziom i przeprowadzając jakieś inne testy, jak chodzenie po sznurku leżącym na ziemi. W drugi dzień testu piły w barze tylko tę "Sentię", zamiast alkoholu. Na koniec doszły do wniosku, że alkohol działa bardziej pozytywnie na kontakty społeczne niż "Sentia". Potwierdził to też ten znajomy barman. Podsumowując, zachwycone tym środkiem nie były. Ta "Sentia" jakoś tam działa, ale trudno powiedzieć jak, nie licząc tego, że wyciąga pieniądze z kieszeni, bo jest droga.  Tu link do ...

Przełączanie schematu myślenia

Obraz
Coś mnie przeziębienie wzięło, choć tylko lekko. Podejrzewam, że to przez moje mentalne powroty do przeszłości, więc na jakiś czas dam sobie z tym spokój. Metodę, której używam do tego, czyli IRRT opiszę kiedyś indziej. Napisałem książkę, chodzę na psychoterapię. Czyli jakieś tam punkty z mojego planu na życie wypełniam. Samo pisanie książki było trochę abstrakcyjną pracą - ani nie było źródłem stałej satysfakcji, ani nie przynosiło pieniędzy. Było jak wchodzenie na jakiś odległy szczyt górski. Człowiek się umęczy, czasami podziwia widoki, czasami tylko przeklina głęboki śnieg, zimno i lód. Na koniec gdzieś się tam wdrapie, potem zejdzie na dół i chwali się zdjęciami. Ja przynajmniej siedziałem w cieple, w procesie moich zmagań. Teraz książka napisana - czas się więc skupić na bardziej prozaicznych czynnościach - choćby na zarabianiu pieniędzy. Z czegoś trzeba żyć. Przestawiam się więc. Opuszczam myśli o abstrakcyjnym świecie neuronów, zaczynam za to przeglądać ogłoszenia o pracy. Moją...

Aktualizacja nastroju

Obraz
 Jak już wczoraj wspomniałem. Mój nastrój zmienia się. Wiem o tym. Wczoraj odczuwałem dużo smutku i jakiejś bezradności. Dzisiaj miałem zajęcia w podgrupach, w parku. Opiszę to w którymś z przyszłych blogów. Były tam fajne osoby i robiłem co lubię. To poprawiło mi humor. Nie zmienił się świat, w ciągu ostatnich 24 godzin, ale moje nastawienie do niego uległo zmianie. Nie znaczy to, że w mojej głowie nie odczuwam danej sytuacji jako realnej. Jak jest mi smutno i czuję się trochę beznadziejnie, to tak się czuję, nawet wtedy, gdy wiem, że się to zmieni. Taki jest mój świat wtedy. Tak, jak teraz, gdy czuję się lepiej, to wiem, że kiedyś tam znowu poczuję się gorzej, a potem znowu całkiem znośnie. Z dużym prawdopodobieństwem. Dlatego zatytułowałem moją książkę "Dobre i złe dni".  Nie tylko ja przeżywam takie zmiany nastroju. Jak renomowany psychoterapeuta Bessel van der Kolk powiedział, że nie chodzi o to, żeby zlikwidować wahania nastroju, ale żeby ich amplitudę uczynić mniejszą....

Niepokój, smutek i odległe kraje

Obraz
Dzisiaj taki prosty blog, nie jakoś popularnonaukowy. Jakoś bez humoru jestem, zmęczony i smutny. Może to efekt zakończenia książki i pustki potem? Słyszy się i czyta o tym. Nie wiedziałem, że mnie coś takiego może spotkać. Myślę, że takie notki jak ta, też warto napisać. A może to samotność, albo fakt, że wiele niewykorzystanych możliwości przeszło jakoś. Mieszkałem w Australii, ale wróciłem stamtąd. Czy teraz żałuję. Pewnie tak. Dlaczego więc wróciłem. Dlatego, że nie było mi tam dobrze, nie umiałem się tam odnaleźć? Nie było tak, jak to mam teraz we wspomnieniach, tych, które przywołuję? Pewnie to samotność mi akurat doskwiera i czasami dziwne spojrzenie na świat.   Ciekawe, co się w głowie człowieka dzieje, szczególnie, jak ma w niej trochę pomieszane, jak z CPTSD. Wiem, że dotyczy to też innych problemów, jakie ktoś ma. Czasami dochodzi do tego trochę inne spojrzenie na świat. Co jest interesujące, to zjawisko, że kiedyś będę się czuł lepiej. Może już jutro z rana. I...

Jak działa ekstasy, całkiem inaczej niż leki SSRI?

Obraz
Jakoś nie miałem okazji czy ochoty spróbować ecstasy (MDMA), ale poczytałem trochę jak ona działa. Może by mi się ona przydała dzisiaj, albo jakiś inny środek, bo mój mózg coś powoli pracuje i zmęczony jestem. Załóżmy, że serotonina, albo jej wzrost, powoduje, że czuję się dobrze, albo lepiej. Nie bez powodu nazywana jest hormonem szczęścia. W mózgu nie jest to hormon, ale neuroprzekaźnik, ale mniejsza z tym.  Serotonina wydzielana jest cały czas między niektórymi neuronami, ale nadmiar jej jest wchłaniany. Taki recycling, o którym wspomniałem w blogu o serotoninie ( serotonina-i-recycling ). Część wydzielonych przez jedną komórkę nerwową cząstek serotoniny przyłącza się do receptorów, aktywując następną komórkę nerwową. Nie wszystkie jednak cząsteczki są do tego zużyte, pozostaje ich sporo. Pływają one przez jakiś czas swobodnie, ale potem przenoszone są do wewnątrz komórki za pomocą małych transporterów, zwanych transporterami serotoniny (SERT). Przez ten proces usuwania ich...

Ecstasy (MDMA) w celach terapeutycznych?

Obraz
Wybrałem się na ściankę, żeby przejechać się trochę na rowerze i zatankować witaminę D. Poza tym, to w soboty pogadam przeważnie z jednym, czy drugim kumplem. Coś się tam też poruszałem, ale bez przesady. Ćwiczyłem nadgarstek i trzymanie w jednej ręce ciężaru, na takim trójkącie, może zrobię kiedyś zdjęcie. Siedzę sobie teraz w kafejce, przy kawie. ☕ Rozmawiałem wczoraj z kimś na temat użycia ecstasy w celach psychoterapeutycznych. Ecstasy to inaczej MDMA (3,4-Metylenodioksymetamfetamina) – organiczny związek chemiczny. Zsyntetyzowany został po raz pierwszy w 1912 w laboratoriach niemieckiej firmy Merck. Ciekawe, w jakim mieście. Nie jestem za niekontrolowanym używaniem ecstasy, tym bardziej że jej tabletki mogą zawierać różne szkodliwe domieszki. Chodzi mi bardziej o świadome użycie jej, a dokładniej mówiąc MDMA w celach terapeutycznych. Słyszałem, że w USA staje się ono coraz bardziej popularne, muszę poczytać więcej na ten temat. Jak może działać takie MDMA, użyte w ...

Sejf, czyli z pamiętnika początkującego magika

Obraz
Nie poszedłem wczoraj na ściankę, ale do klubu, tego, w którym sauna od jakiegoś czasu nie działa. Pobiegałem coś tam na cross-trenerze. Może to dlatego, że ciągle mnie lewe ramię boli, a może po prostu chciałem mieć święty spokój, kto wie. Szkoda, że sauna nie działa, bo dobra jest na relaks. Za to przed południem pomogłem otworzyć sejf, na odległość. Jestem jak Uri Geller, ten magik, co łyżeczki potrafił wyginać, siłą myśli. To telekineza. Umiał też inne cuda wyczyniać, poruszać przedmioty na odległość, czyli zupełnie jak ja. Tyle że jemu to wychodziło, gdy jego asystenci scenę przygotowali. Gdy zrobił to ktoś inny, to energia była nie taka i w ogóle. Wtedy to moderatorzy pokazu byli winni, że coś nie wyszło, co było częstym przypadkiem. Ja też miałem asystenta, bo jestem początkujący, dokładniej mówiąc, to asystentkę, znajomą. To nie umniejsza mojego osiągnięcia. Moja znajoma nie umiała otworzyć sejfu rodziców, mimo że podali jej kod. Posłała mi parę dni wcześniej zdjęcie sejfu. Wpa...