Osa II, modyfikacja lęku?

 Ja znowu na ściance, to znaczy, w kafejce. Za oknami zmienna pogoda, raz słońce, raz deszcz. Zupełnie jak w życiu, są lepsze i gorsze chwile. Czasami to od nas zależy, jak na nie spojrzymy. Deszcz nie zawsze musi być nieprzyjemny, szczególnie po długiej suszy, a słońce czasami może piec za bardzo. I tyle moich kawiarnianych mądrości.

 
Czasami ktoś pyta, jak niby da się zmienić lęki, na przykład te związane z traumą. To po tym, jak stwierdzę, że można nad nimi pracować. 

Użyję tu przykładu ze „zwykłymi” lękami, bo te łatwiej opisać i każdy jakiś tam zna.  Może tu chodzić o lęk wysokości, ten przed pająkiem czy przed osą. W innym wpisie uogólnię to trochę na te bardziej „skomplikowane” lęki jak te związane z traumą.

O tym, jak powstają lęki, jak się ich uczymy, pisałem już na swoim blogu:
(lęk przed osą). Opisałem tam bardzo uproszczony model tego zjawiska – uczenia się reakcji emocjonalnych.

Gdy boję się osy, to reaguję na jej widok albo jej bzyczenie. To znaczy, sygnały akustyczne lub wzrokowe docierają do mojej głowy. Rozpoznaję osę.

Jak ją rozpoznaję? Mam zapamiętany jej obraz w mojej pamięci wzrokowej. Gdy odpowiednie sygnały optyczne dotrą do centrum rozpoznawania obrazu – pobudzone zostają odpowiednie komórki nerwowe i to centrum  stwierdza: „znam ten obiekt, to osa”.

Ta informacja „to osa” nie istnieje sama w sobie, ale jest połączona z wieloma innymi skojarzeniami. Na przykład z wiedzą o tym, jakie gniazda osy budują. Czyli istnieje połączenie neuronowe między komórkami rozpoznającymi osę a paroma biologicznymi informacjami.

Istnieje także połączenie między komórkami od rozpoznawania osy (w pamięci wzrokowej) i komórkami w amygdali. To nic innego jak asocjacja. Dlatego aktywacja komórek do rozpoznawania osy powoduje aktywację amygdali. To znaczy, gdy w czasie śniadania zobaczymy osę nad naszą głową, komórki wzrokowe ją rozpoznają i automatycznie "posyłają" sygnały do amygdali. Amygdala powoduje wtedy wydzielanie hormonów stresu. Robi nam się gorąco albo duszno, zaczynamy na przykład chaotycznie machać rękami.

Na rysunku poniżej użyłem hipokampa, zamiast kory wzrokowej. Hipokamp odgrywa jednak dużą rolę w pamięci biograficznej, więc nie jest to specjalnie błędne. Między korą wzrokową (tu akurat hipokampem), a amygdalą, istnieje skojarzenie, czyli połączenie nerwowe.

Amygdala-Hipokamp i osa

By mniej się osy obawiać, to znaczy, mniej reagować na nią, można próbować obniżyć siłę reakcji amygdali, wtedy mniej będziemy fizycznie odczuwali lęk przed osą. Siła pobudzenia amygdali związana jest z siłą impulsów, które ona otrzymuje. Na rysunku powyżej, to połączenie Hipokamp-Amygdala.

Inną metodą osłabienia siły lęku przed osą jest lepsza kontrola pobudzenia amygdali. Można to robić za pomocą „racjonalnego myślenia”, mieszczącego się w przedniej korze (PFC). Można próbować świadomie kontrolować swój lęk. Na rysunku tutaj, to połączenie PFC-Amygdala.

Tutaj chodzi mi o połączenie Hipokamp-Amygdala. Jak wspomniałem, siła lęki zależna jest od siły impulsu, jaki amygdala otrzymuje. Można sobie to łatwo wyobrazić. Gdy widzi się osę na żywo, to reaguje się na nią silnie. Mówię cały czas o osobach, które boją się osy. Gdy jednak taka osoba zobaczy rysunek osy, ołówkiem, to raczej mało co się wystraszy, bo to przecież tylko rysunek. Im „żywsza” będzie reprezentacja osy, na przykład film albo jakaś mucha ubarwiona trochę jak osa, tym silniejsza będzie reakcja emocjonalna. Osa za szybą nie działa tak, jak osa latająca koło nosa.

Co z tego? - można sobie zadać pytanie.

Tyle że możemy tutaj skorzystać z umiejętność adaptacji naszego mózgu. To tak zwana neuroplastyczność. Gdy jakieś sygnały przestają być groźne, to mniej się ich obawiamy. Ktoś może przyzwyczaić się do prowadzenia samochodu. Dla początkującego kierowcy stresująca aktywność, dla kogoś ze stażem neutralna albo nawet przyjemna. Podobnie z negatywnymi emocjami. Gdy nowy szef stresuje, to sama myśl o pójściu do pracy może stać się nieprzyjemna, wzbudza negatywne emocje. Reakcje emocjonalne zmieniły się w obu przypadkach, są inne niż na początku.

Tę neuroplastyczność możemy wykorzystać, by zmniejszyć lęk przed osą. Można to robić na przykład poprzez ekspozycję na jej widok. Najpierw przez oglądanie zdjęć osy, potem jakichś filmów o niej, takich, w których słychać jej bzyczenie. Istnieje duża szansa, że po którymś tam razie mniej się będziemy stresować, gdy zobaczymy osą na ekranie, ale też może taką w naturze.

Istotne jest tu jednak, żebyśmy w czasie tej ekspozycji odczuwali jakieś emocje związane z obiektem lęku. Nie powinny one być jednak na tyle silne, żebyśmy zaczynali się jeszcze bardziej bać, czyli pogłębiali istniejący już lęk. Można sobie siedzieć w domu, na kanapie, przy dobrej muzyce, popijać winko i oglądać film o osach. Będzie to stresować, ale da się wytrzymać.

Co dzieje się w mózgu w czasie takie ekspozycji? Dlaczego miałaby ona działać? W mózgu powstają w tym czasie nowe skojarzenia. Osa zaczyna kojarzyć się z inną sytuacją, niż ta stresująca na balkonie, gdy nas użarła, bo siedzimy sobie wygodnie na kanapie. Poza tym to widok osy da się dobrze wytrzymać, nie powoduje on ani bólu, ani zbytniego lęku. Mózg to zauważa. Stwierdza, że osa nie jest wcale taka niebezpieczna. Automatycznie osłabia się połączenie przedstawione na rysunku jako Amygdala-Hipokamp.

Z tego powodu terapia lękowa przez ekspozycję jest skuteczna w wielu przypadkach, gdy chodzi o zwyczajne lęki.

 

Komentarze

  1. Ciekawe jak zwalczyć lęk przed życiem?

    Ja ogólnie gdy się czegoś boję albo martwię, to albo kładę się do łóżka albo ide na spacer, żeby to przetrawić w głowie. Zwykle lęk mija i potem jak patrzę wstecz, to widzę, że nie było to nic strasznego.

    Deszcz? Deszcz czasami jest przyjemny, bo jest mniej ludzi na ulicach i jest czysto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w czasie deszczu mniej jest też ludzi w parku :)

      Spacer dobrze robi, to nawet naukowo jakoś tam potwierdzono, oczy się odprężają, wędrują sobie wkoło, a co za tym idzie głowa.
      Myślę, że czasami człowiek zakręci się we własnym świecie i trudno z niego wyskoczyć. Jak zobaczę w parku wiewiórkę skaczącą po drzewie, to jakoś zapominam o problemach, choćby na chwilę :)

      No tak, lęk przed życiem, trudno mi powiedzieć. To też chyba kwestia definicji, co to takiego i czego człowiek się obawia.

      Usuń
  2. Zaraz, moment. Czyli powinienem sobie obejrzeć zdjęcia mojego szefa, lub zrobić z tego filmik (a może nawet pokaż slajdów) żeby się do typa przyzwyczaić?

    A na poważnie - mądrze napisane 👍 Czasem niewiele potrzeba żeby zacząć nie bać się takiej posty. Machanie rękami to jedno, ale ucieczka lub silny stres mogą się zmniejszyć nawet, gdy ktoś na spokojnie wytłumaczy że przecież ona nie chce zrobić krzywdy. A poza tym wydaje mi się, że ma znaczenie kto tłumaczy i mówi o tym. Przynajmniej na mnie tak to działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdjęcie szefa :)
      Wydaje mi się, że Ty nie boisz szefa, w stylu, że Cię ugryzie ale obawiasz się pewnej sytuacji. Chyba, że Twój szef jest podobny do osy, ale to nie wiem, bo go nie znam :P
      Sytuacja to coś bardziej abstrakcyjnego, ale je też można ćwiczyć, gdy wie się, co człowieka w nich niepokoi.

      Czy mądrze, to nie wiem, ale dziękuję :)
      Ano, kognitywne podejście też działa we wielu wypadkach. Czyli PFC->Amygdala.
      Zmniejszanie się stresu działa pewnie na tej podobnej zasadzie, co ekspozycja.

      Lęki mają czasami abstrakcyjne podłoże, dlatego boimy się na horrorze, choć wiemy, że to tylko aktorzy i nikt tam naprawdę nie umiera (nie licząc wypadków). Wyobrażając sobie coś, wywołujemy u siebie samych reakcję emocjonalną :) Bo oglądanie filmu to zanurzenie się w świat wyobraźni, swojej i tej kreatorów filmu. Dlatego nawet filmy rysunkowe działają, nawet na dorosłych :)

      Usuń
    2. Do osy nie jest podobny, ale czasem żądli - to fakt 😜 No tak, to sytuacje najbardziej stresują, a szczególnie myślenie czy ktoś mnie skarci czy nie, choć wiem że nic złego nie robiłem.

      Usuń
    3. Oje, nie wiedziałem, że takie coś jeszcze istnieje. Kiedyś w szkole dostawało się po łapach linijką, ale już nie pamiętam czy było to jeszcze za moich czasów :P

      No tak, niezasłużona zła krytyka stresuje bardziej.

      Usuń
    4. Młody jesteś, bo ja pamiętam taki rodzaj karty 🤣

      Usuń
  3. Dlatego właśnie twierdzę, że najgorsze co można zrobić w schizofrenii czy w ogóle zaburzeniach psychicznych, to zamknąć się w domu i odcinać się od świata. Wtedy nawet małe lęki społeczne ewoluują w straszliwe potwory.
    Nie jest łatwo być aktywnym poza domem jak ma się lęki, a paranoje to już w ogóle, ale to nie jest coś niemożliwego. U mnie najpierw pomogła psychoedukacja - dzięki temu mogłam zracjonalizować sobie to, że obcy facet stoi na klatce z zupełnie innego powodu, niż chęć włamania się do mojego mieszkania albo zrobienia mi krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Wiem, jak jest z lękami.
      Wychodzenie z domu jest dla mnie też istotne. Staram się to "ćwiczyć", czyli opuszczam mieszkanie codziennie. Jak nie mam specjalnie po co, czyli nie idę na zakupy, czy coś, to chociażby na krótki spacer, dla treningu psychiki :)

      Psychoedukacja jest jednak istotna, jak widać. Cieszy mnie, że sobie lepiej radzisz :)

      Usuń
    2. Powiem ci, że od 2022 roku nie mam żadnych lęków społecznych. Kiedyś bywało, że obcy ludzie na ulicy mnie komentowali lub zaczepiali - terapeutka twierdziła, że przestali bo po prostu jestem już dorosłą kobietą, a nie małolatą. Po drugie, na lęki społeczne pomogło mi to, że przestałam korzystać z komunikacji miejskiej. Po trzecie, mój facet jest Misiem nie bez powodu - ma posturę niedźwiedzia i żaden kogucik nie będzie do niego skakać. Mój chłop jest całkowitym pacyfistą, ale obcy ludzie nie muszą o tym wiedzieć. :P
      Jestem aspołeczna, ale już nie z powodu lęków - czuję po prostu silną niechęć do ludzi i śmieję się, że osiągnęłam schizotypowy ideał. :)

      Usuń
    3. No to super, że tak się u Ciebie pozmieniało. Wiadomo, jak masz takiego obrońcę, to nikt nie podskoczy :)

      Z drugiej strony to widać, z tego co piszesz, jak pewne rzeczy mogą się pozmieniać, także na lepsze :)

      Usuń
  4. A ja nie czuje tego lęku przed czymś świadomie czuje to podświadomie i źle się z tego powodu czuje a czuje się tak często i przyzwyczaiłem się do tego że tak się czuję i jest to dla mnie na porządku dziennym wrażenia to na mnie nie robi ale co nie zmienia faktu że się źle czuje z tego powodu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Tak, takie lęki, gdzie człowiek obawia się czegoś, ale nie wie dokładnie czego, są w pewnym sensie trudniejsze, bo nie jest tak jasne, z czym my się do czynienia, jak można to zmienić, jak nad tym pracować.
      Też mam takie lęki, jak uczucie duszności i innego rodzaju objawy, wiem, że są nieprzyjemne. Z tym, że wiem ogólnie skąd się biorą, pracuję nad nimi.

      Ogólnie mówiąc, to "lęk" przed osą którą się widzi to "strach". Lęki jako tako dotyczą nierzeczywistych obiektów albo konstruktów wyobraźni.
      We wpisie : https://niebieskipiasek.blogspot.com/2025/10/skad-amygala-wie-ja-nie.html
      opisałem trochę jak może dojść do tego, że czegoś się obawiamy, ale nie pamiętamy dlaczego.
      To jakby wprowadzenie do tematu.

      Następnym krokiem w prezentacji modelu lęków jest zjawisko, że odczuwamy lęk, ale nie wiemy skąd się bierze, to te "zgeneralizowane"-lęki, jak je niektórzy nazywają. To znaczy, amygdala (w uproszczeniu) reaguje na pewne impulsy, wydziela hormony stresu, a my nie wiemy dlaczego.

      Ja też mam takie lęki "bez powodu", z tym, że często mają on jakiś powód, tyle, że jest on złożony, po części może nieznany, ale raczej wiem, że jego źródła leżą w moim dzieciństwie.
      To połączenie między jakimś elementem pamięci autobiograficznej (hipokamp), a amygdalą (która wywołuje ten lęk). W bardzo dużym uproszczeniu. Dlatego racjonalne myślenie może mieć kłopoty z dotarciem do tego połączenia (przednia kora mózgowa), dlatego trudno powiedzieć, skąd się taki lęk bierze.

      Może być oczywiście tak, że istnieje jakieś zaburzenie hormonalne, które powoduje tego rodzaju "nieznane" lęki, ale nierzadko są to wyuczone rzeczy.

      Warto wiedzieć, że lęków uczymy się. To znaczy tego, jak mamy reagować na coś.
      Napisałem na ten temat trochę w innych wpisach, między innymi tutaj (australijski eksperyment na dzieciach, ale nic im się nie dzieje ;):
      https://niebieskipiasek.blogspot.com/2025/07/po-co-wiedza-o-budowie-mozgu.html

      https://niebieskipiasek.blogspot.com/2025/09/amygdala-i-nietoperze-demony.html

      Jak masz jakieś pytania, to pytaj, o ile Cię takie podejście (trochę neurobiologiczne) interesuje :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Może źle się wyraziłem u mnie to bardziej stres nieuzasadniony niż lęk i czuję ten stres co chwilę przyzwyczaiłem się do tego i w zasadzie to dla mnie normalne ale źle się przez to czuję i tak miało to korzenie w moim dzieciństwie...

      Usuń
    3. No tak, tyle że pozostaje pytanie co definiujesz jako "stres"?

      Można by powiedzieć, że stres to reakcja organizmu na wymagania lub sytuacje, które odbierane są jako wyzwanie, zagrożenie lub przeciążenie.
      Może być fizyczny, emocjonalny, poznawczy (mentalny) albo społeczny. Może mieć różne objawy, także czasami pozytywne.

      Lęk to jedna z emocji, która także może powodować stres. Nadmierny stres może wywoływać lęk.

      Stres może być powodowany wysiłkiem, zmęczeniem. Może być też powodowany smutkiem czy wściekłością, nie tylko lękiem

      Dlatego czasami warto dokładniej zdefiniować z czym ma się do czynienia.
      To chociażby dlatego, żeby bardziej celowo szukać pomocnych metod do złagodzenia nieprzyjemnego uczucia.
      Jak czuję się fizycznie zmęczony, albo przepracowany, to ten stres mogę łagodzić przez regenerację (odżywianie, odpoczynek, sen). Jak jestem nadwrażliwy na pewne impulsy, to mogę uczyć się jak na nie lepiej reagować i tak dalej.

      Usuń
  5. Podwyższone tętno, wybuchy ciepła, zniesmaczenie, nadwrażliwość, takie czuwanie czy napięcie/gotowość jakby zaraz miało się coś stać niedobrego ale nie czuję się z tego powodu bezsilny że to ma się wydarzyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wygląda to na reakcję stresową, jak sam mówisz. Podwyższony poziom substancji związanych ze stresem (to nie tylko hormony), które powodują dane objawy.

      Zakładając, że nie masz problemów natury hormonalnej (endokrynolog to może pewnie stwierdzić), to można sobie zadać pytanie jak i co jest aktywowane, że odczuwasz takie objawy.

      To prawdopodobnie układ sympatyczny, aktywowany z tego co mi wiadomo przez podwzgórze (hypothalamus). Ten jest znowu aktywowany przez amygdalę (centrum lęki).
      Ona otrzymuje jakieś impulsy i wkracza do akcji.

      Skąd te impulsy? Prawdopodobnie wyuczone refleksy (reakcje).
      Dlaczego nie masz ich racjonalnej świadomości? Bo amygdala i racjonalność to różne obszary mózgu.

      Jak można pracować nad tym?
      Istnieją różne sposoby, na przykład nauka regulacji reakcji stresowej. O paru z takich metod wspomniałem w innych wpisach (czy w książce).

      Jeśli Twój angielski jest dobry (albo są napisy), to polecam podcast Andrew Hubermana, profesora neurobiologii, który akurat dwa dni temu opublikował na YT wideo na temat stresu, lęku i traumy i pracy nad nimi.
      https://www.youtube.com/watch?v=tpntW9Tte4M

      Polecam też moją książkę, starałem się w niej przedstawić parę przydatnych podstaw i metod pracy.

      Na czym dokładnie polega Twój problem, czym jest spowodowany, tego rzecz jasna nie wiem, próbuję dać tylko parę wskazówek, bo po to ten blog jest tutaj (ostatnimi czasy ;)
      Można przyjąć hipotezę, że są to jakieś negatywne reakcje wyuczone w przeszłości.
      Dlaczego można ich nie kojarzyć z tym, co odczuwa się dzisiaj? To też mam gdzieś w którymś ze wpisów (albo w książce, która jest też dostępna przez biblioteki).

      Polecam oczywiście psychoterapeutę.

      Usuń
    2. No tak, ostatnimi czasy funkcje bloga ubogaciły się 😀
      Wg mnie psychoterapeuta na dalszym etapie, jeśli to przeszkadza w życiu czy funkcjonowaniu. Ja - widząc po sobie - wolę podejście samozrozumienia - także na podstawie wpisów, książek, itp.

      Usuń
    3. Ano, ja polecam każdemu dobrego psychoterapeutę, ale wiem po sobie, że czasami długa to droga, a informacje można zbierać na własną rękę i ćwiczyć pewne rzeczy, chociażby kontrolowane oddychanie, szukając równocześnie fachowej pomocy.

      Usuń

Prześlij komentarz