Trochę ćwiczeń na siłowni
Moja książka „Dobre i złe dni. O traumie dla wędrowców” zawędrowała na siłownię.
Jednym z powodów jest to, że ćwiczenia fizyczne pozytywnie wpływają nie tylko na sprawność ciała, ale także na samopoczucie. Znane powiedzenie mówi: „W zdrowym ciele – zdrowy duch.”
Odważniki widoczne na zdjęciu są zakurzone kredą używaną do boulderingu – siłownia znajduje się w hali boulderingowej.
Oczywiście, nie ma co przesadzać, ale trochę ruchu naprawdę dobrze robi. Potwierdzają to wyniki wielu badań naukowych — poniżej link do jednego z nich.
Poniżej część hali boulderingowej (parter). Ma ona bowiem dwa poziomy.
Fragment z książki:
„Ćwiczenia fizyczne mają korzyści nie tylko dla ciała, ale także dla umysłu. Badania pokazują, że regularne ich wykonywanie może poprawić nastrój, zmniejszyć objawy depresji i lęku oraz zwiększyć ogólne poczucie dobrostanu. Może to być skuteczne w leczeniu takich zaburzeń jak łagodna depresja.
Ruch fizyczny ma pozytywny wpływ na jakość snu, który jest bardzo istotny dla ogólnego stanu psychicznego.”
Cytat z badań:
“In summary, resistance exercises and resistance training are powerful physical intervention strategies to induce meaningful functional brain changes, especially in the frontal lobe, which are accompanied by improvements in executive functions.”
Tłumaczenie:
„Podsumowując, ćwiczenia oporowe i trening siłowy są potężnymi strategiami interwencji fizycznej, które mogą wywoływać znaczące funkcjonalne zmiany w mózgu — szczególnie w płacie czołowym (frontal lobe) — i towarzyszy im poprawa funkcji wykonawczych (executive functions).”
Na zakończenie
Ruch to nie tylko praca z ciałem — to także sposób na regulację emocji, odzyskanie równowagi i lepszy kontakt ze sobą.
Czasem właśnie dzięki prostym czynnościom, jak spacer czy ćwiczenia, można zrobić pierwszy krok w stronę zdrowienia — również psychicznego.
(Linki do książki na marginesie.)
(Linki do książki na marginesie.)


Cześć! Czyli "w zdrowym ciele zdrowy duch"- jak to się mówi. Pewnie jest tak, że na każdego trochę inaczej działają poszczególne aktywności, bo każdy lubi co innego. Dla mnie wyciszający spacer, dla kogoś innego np. intensywny trening na siłowni. Najgorzej, gdy mentalnie będąc w dołku nie ma się ochoty na cokolwiek, lub nie widzi się sensu wyjścia z domu (np. w celu spaceru). Wtedy nawet najprostsze czynności nie przychodzą łatwo.
OdpowiedzUsuńAle, czy ktoś obiecywał, że życie będzie lekkie i łatwe?
Dla mnie motywujące jest wyjście na basen z kolegą. Często jest tak że mi się nie chce, że miałbym mnóstwo wymówek aby nie pójść pływać, ale idę bo się przecież umówiłem. Nie mogę zawieść kolegi. Czasem idę dla towarzystwa (mniej ruchu i sportu), a czasem odwrotnie. Co dziwne, na rower wolę sam 😁
Hej, no tak, każdy coś tam innego preferuje.
UsuńZ drugiej strony, to interesujące są badania na temat konkretnego oddziaływania różnych form wysiłku na aktywność mózg, jego poszczególnych areałów. Przykładem może być zakręt obręczy (AMCC), odpowiedzialny za siłę woli (umiejętność podejmowania decyzji).
Powoli coś tam lepiej wiadomo na ten temat.
Jedna sprawa, to relaks, inna to aktywacja pewnych obszarów mózgu, by łatwiej było na przykład wyjść z domu. Tu przydaje się ćwiczenie AMCC, a także rutyny, bo to pamięć proceduralna. Rutyny powstają poprzez uczenie się (powtarzanie).
Znam to ze wspólnym wychodzeniem. Ja tak miałem lata temu jak trenowałem na dłuższy bieg. Czasami miałem nadzieję, że koledze się nie chce, czasami on miał i tak się jakoś przędło.
Sauna to super rzecz, zazdroszczę :)
Wesołego weekendu życzę! :)
Rower też wolę sam, bo nie mam stałego tempa, co część, czy znaczną część ludzi denerwuje. Po za tym, jak kot, chadzam (jeżdżę) własnymi ścieżkami, często w trakcie jazdy dopiero ustalam gdzie sobie pojadę. Z drugą osobą, to jak w związku, ciągłe kompromisy, choć nie powiem, czasem razem jest też ok. No zależy z kim się jedzie.
UsuńBluesand - no ja tak mam z kolegą właśnie - on myśli że ja odwołam, a ja że on odwoła 😁 ale żaden z nas się nie poddaje i tak chodzimy i pływamy 🏊
UsuńAdi - jak tam miałem z bieganiem, tym bardziej, gdy robiłem interwały, lepiej samemu.
UsuńNa rower jak mówisz, albo tempo nie pasuje albo trasa. Rozmawiać też się specjalnie nie da, albo jest dosyć trudno. No właśnie, czasami fajniej z kimś, czasami samemu.
Tomek - no właśnie :)
UsuńMnie jest trudno na paletki wyjść wieczorem, ale mam klucz do hali, a ten drugi z kluczem czasami się spóźnia, więc nie ma mocnych :)
Klucz do hali - to już jakiś stopień zaufania i powód do obecności choćby po to, aby otworzyć i umożliwiać innym grę, czyli też aby nie "nawalić".
UsuńTemat rzeka, kompletnie nie potrafię się zebrać do żadnego regularnego ruchu...
OdpowiedzUsuńNo tak. Czasami to kwestia wyćwiczonej rutyny, a czasami znalezienie czegoś, co człowieka jakoś tam satysfakcjonuje, niekoniecznie sprawia przyjemność.
UsuńJeden z pisarzy (autor: "The War of Art") twierdzi, że on ćwiczy rano, bo wie, że to dobre dla niego. A jak się przezwycięży, to ma świadomość, że najtrudniejszą część dnia ma za sobą :) Gościu ma chyba 80 lat. Oglądałem wywiad z nim, ale książki nie czytałem.
Nie twierdzę, że każdy powinien coś tam ćwiczyć czy coś. To kwestia indywidualna, uważam. Każdy ma swoją drogę przez życie.
Ja powinnam, choćby dlatego, że mam 40 kg nadwagi i kiepskie mięśnie.
UsuńMyślę, że najtrudniej czasami wejść w rytm, tak jest przynajmniej u mnie.
UsuńJa stosuję wtedy metodę "możliwego do zrobienia" wysiłku.
Robię na przykład parę pompek na kolanach, bo te są łatwiejsze. Istotne jest dla mnie, żeby robić cokolwiek i nie poddawać się, jak coś nie wychodzi.
Jedna moja znajoma, która nigdy sportu nie uprawiała, za to dużo muzyki, zakochała się w kiedyś caopoeirze, bo to muzyka i rodzaj tańca. Przypadki chodzą po ludziach.
Wiadomo, każdy ma tam coś innego, czasami warto czegoś poszukać, ale regularność jest dla mnie samego istotna, bo to mi pomaga.
Jak mówię, ja staram się trzymać się zasady, żeby cokolwiek robić, ale coś takiego, co udaje się robić regularnie. Myślę sobie wtedy, że wzmacnia to połączenia w AMCC i pamięci proceduralnej. AMCC to bardzo ciekawy obszar mózgu. :)
Planuje kiedyś (nigdy?) zrobić okres sportowo odchudzający. Ale na razie nie mam siły. Ruszam się tyle, co w pracy, czyli jakieś 8k kroków robię. 3 dni w tygodniu. Plus w wolne dni troche przejde ale nie zbyt duzo.
OdpowiedzUsuńWiadomo, są takie fazy, że człowiek nie ma energii.
UsuńAle 8k kroków to już sporo.
Ważne, żeby wyjść trochę na świeże powietrze, z tego co wiem, zatankować trochą promieni słonecznych, nawet jak jest pochmurnie.
Ja czasami robię więcej, czasami mniej, ale staram się codziennie coś tam robić, choćby minimalnie, choćby parę pompek albo wyjść na krótki spacer (do sklepu ;).
Uważam, że lepiej robić cokolwiek, nawet mało, niż nie robić nic. Zawsze to jakaś tam satysfakcja, jak coś tam się zrobi i większe poczucie kontroli nad własnym życiem.