Posty

Może garść marzeń?

Nie chciało mi się wybrać do kafejki dzisiaj. Zwlokłem się z kanapy koło 16.30. Oglądałem jakiś głupi serial i skorzystałem z reklamy, żeby się od niego oderwać. "A co będziesz siedział w domu", powiedział mi jeden z wewnętrznych głosów. "Potem będziesz się źle czuł. że cały dzień przesiedziałeś w domu", dodaje. Byłem wprawdzie na korcie, alt trudno to nazwać byciem wśród ludzi. Chciałem zacząć chodzić pływać, ale po dwóch godzinach na korcie padam na pysk. Tak to za każdym razem. Palec ciągle mam jeszcze spuchnięty, ale owijam go jakimś plastrem, znaczy, razem z drugim palcem, żeby go wzmocnić gdy jestem na korcie i tyle. Może by sobie tak pomarzyć? Choćby o dziewczynie? Lata lecą, te, które tu w kafejkach siedzą jakby coraz młodsze. Czy mam myśleć o NB (narkotyk-B), czy skasować ją z pamięci. Już dawno nie marzyłem. Bo i po co, jak moje lęki i tak mi nie pozwalają wielu rzeczy zrealizować. A może boję się rozczarować, może to jakiś mechanizm obronny? Lepiej żyć sz...

Bieganie dobrze mi robi.

Rano byłem do niczego, choć lepiej niż wczoraj. Koło 14 wygmerałem się na siłownię. To mi jednak dobrze zrobiło. Najpierw pół godziny biegania po okolicy, z górki, pod górkę, potem na korcie z godzinę. Czułem się potem jakoś odnowiony. Muszę to zapamiętać, jak mam dołek. Dołek, jest nie tylko dlatego, że jestem zmęczony, ale dlatego, że mnie lęki duszą. Więc dobrze wtedy wyjść i poruszać się.

Przegrany dzień

Do niczego jestem dzisiaj. Nic nie zrobiłem. Może dlatego, że źle w nocy spałem? Rano kawa nie pomogła. Zmarnowany dzień, wyrzuty sumienia. Na zawodach zajęliśmy 6 miejsce. Wszystkie podwójne mieszane przegrałem. Gorąco było, lało się z nas, pot kapał, trzeba go było wycierać ręcznikiem, żeby nie powstała kałuża. Ale nie grałem aż tak źle, mogło być gorzej. Chyba jestem spokojniejszy na zawodach. Może przez te zawody jestem taki zmęczony? Wczoraj urodziny, roczek jednego kumpla z paletek. Byli w sumie prawie, że tylko ludzie z klubu. Mały dostał dwa samochody, w których może siedzieć, zdalnie sterowane. Kiedyś, to dzieciaki mogły by tylko o czymś takim pomarzyć. Czytam co się dzieje w Niemczech, zalewanych falą uchodźców, w dużej mierze migrantów ekonomicznych. Tak przynajmniej wynika z niemieckiego reportażu, bo w gazetach nadal cenzura. Chociaż, dzisiaj dużo mniej komentarzy skasowali, powoli nawet do dziennikarzy dociera, że coś jest jednak nie tak. Porąbało ich wszystkich. Dlaczego...

Mysz i ryż

Sadło mi na brzuchu rośnie i gdziekolwiek, a ja się objadam czekoladą. Nic dzisiaj nie robiłem sportowego, bo jutro zawody, czy jak to zwał. Turniej, o, tak się to nazywa. Drużynowy w dodatku, a ja z tym bolącym palcem. Kiedyś się bardziej takim turniejem przejmowałem, teraz, jakoś mniej. Ogólnie, coś jakby mnie serce trochę dzisiaj siekało, przez moment. Wtedy mam wrażenie, że mi dłoń w niektórych pozycjach drży. Dlatego nie przejmuję się, że jem czekoladę, raz się żyje. Lęki powodują dzisiaj, że trochę bardziej przysypiam, a może mnie coś łapie, bo mnie ucho boli. Nie wiem, czy po basenie w piątek, czy kiedy to było, bo mi woda w nim chlupała przez parę godzin. Przeważnie robi mi się gorąco, gdy mnie lęki gonią, odpędzają od robienia czegoś. Znudziła mi się coś chińska muzyka dzisiaj. Właśnie puściłem sobie Bacha, Preludium C-moll jest jakoś mroźno odświeżające. Powoli chyba lepiej rozumiem coś z tego serialu do nauki chińskiego. NB (narkotyk-B) nie odezwała się dzisiaj. Jakaś część ...

Deszcz pada

Brzuch mi rośnie, to znaczy, sadło na brzuchu, za dużo czekolady. Trudno, właśnie wziąłem sobie znowu kawałek. Za oknami leje. Tak potrafi czasami godzinami, coś w rodzaju tropikalnej ulewy, a potem deszcz. Lubię jego stukot po dachu. NB (narkotyk-B) się dzisiaj nie odezwała. Czyżbym znowu na to czekał? Pewnie jakiś kawałem mojej głowy na to czeka. Na treningu grałem do kitu. Może dlatego, że mi jeszcze palec siada, a może dlatego, że już rano sobie też poćwiczyłem, a może po prostu dlatego, że słabo grałem.

Lęk bez słów. Nie lubię zakupów.

Moje lęki często nic do mnie nie mówią. Robi mi się gorąco, albo robię się nagle zmęczony. Czasami jednak odzywają się, w stylu "zrobisz to później". Dzisiaj chciałem sobie kupić taśmę, na ten rozwalony palec. "Pojadę po siłowni do sklepu", powtarzałem sobie. A lęk w ostatnim momencie na to "jedź najpierw do kafejki, potem pojedziesz do sklepu". Sklep był po drodze. Nie było logicznego powodu, żeby nie kupić tej taśmy. Fakt, miałem inną, którą dostałem w prezencie, ale ta inna się nie nadawała, bo jest elastyczna. Mimo wszystko używałem jej przez ponad dwa tygodnie. Wygoda i nie trzeba uciekać przed lękiem, lub walczyć z nim, nie trzeba iść do sklepu. Dlaczego mam takie problemy z pójściem do sklepu, by sobie kupić jakąś taśmę, czy plaster? Boję się decyzji, ludzi, błędu, kupowania czegoś?

NB znowu.

Budzę się wcześnie. Możliwe, że mnie ptaki budzą, bo ich tu pełno, a drą się czasami niemożebnie. Wczoraj napisałem do NB (Narkotyk-B), odpisała dzisiaj, nawiązała się krótka rozmowa na chacie. Zadawała dziwne pytania, w stylu "czy spotkałeś kiedyś bratnią duszę", albo "Kochasz kogoś". Nie wiem po co wchodzę z Nią w takie tematy. Na koniec wyszło, że jakiś jej kolega z dzieciństwa popełnił samobójstwo. Ona szuka miłości i zauważyła, że żyje jakby w dwóch światach, świecie marzeń i i rzeczywistym. Wkurza mnie coś, że facet pije co 30 sekund z kubka, choć jest on pusty, tylko lód w nim szeleści. Idiota. W kapucy siedzi w kafejce, z dziewczyną, oglądają coś tam, jakiś film, czy coś. Przeważnie jestem wkurzony jak jestem odwodniony. Chyba mu zaraz wezmę ten kubek :) Odwodniony może trochę jestem po tym jak biegałem z pół godziny. Parę razy pod ostrą górkę. Wprawdzie tylko pół godziny, ale na zewnątrz koło 30C, tyle, że przyjemny wiaterek. Nie byłem sam, w drodze powrotn...