Szukanie terapeuty i kawa

 Nie wiem, czy wspominałem, ale znalazłem redaktora do mojej książki, czy może redaktorkę, wsio ryba. W każdym razie, jest to ktoś, kto wydaje się w miarą konkretny i pracuje dla czasopisma popularno-naukowego. Rozmawiałem z innymi redaktorami i ten miał od razu jakieś uwagi do tego, jak można by poprawić mieszankę autobiograficzno-popularnonaukową.

Ja siedzę nad wstępem do książki, bo mi się nie podoba. Zostawiłem resztę tekstu, bo kręcę się w kółko, takie mam wrażenie.

Zadzwoniłem do Australii, żeby zamrozić swoje ubezpieczenie zdrowotne, za które ciągle coś tam płaciłem. Niewiele, ale zawsze coś. Kosztowało mnie trochę wysiłku, mentalnego, żeby to zrobić.

Staram się poukładać niektóre rzeczy w głowie. Chciałem odpisać tej PT (psychoterapeutce), która mnie nie chciała. To znaczy, nie chciała pracować ze mną. Ona mi odpisała całkiem miło, więc też na zakończenie chciałem jej coś napisać, coś więcej, ale nie mam do tego dzisiaj zdrowia. Zacząłem pisać już chyba w poniedziałek, czy wtorek.

 Byłem wczoraj na spotkaniu właścicieli, bo mam małe mieszkanko własnościowe. Istnieje szansa, żeby podłączyć centralne ogrzewanie, ale ludzie nie chcą inwestować, bo to dodatkowe koszty. Nie obchodzi ich, że przepisy się zaostrzają, szczególnie w tym mieście, w którym ja jestem. Tu jest zmiana rządu, więc mówią, że wszystko się pozmienia, jakieś tam dopłaty państwowe zostaną skasowane i w ogóle. Wolą zaczekać do wyborów, które odbędą się chyba w marcu.

Może bym o tym nie wspominał, ale na takich zebraniach przeważnie padam na pysk, przy odwiecznych dyskusjach na temat tego, że ktoś tam, gdzieś tam w jakiejś klatce, nie wiadomo kto, a może wiadomo, śmieci nie sortuje.

Napiłem się więc kawy, koło 17. Chyba była mocna, tak też smakowała. Obudziłem się chyba koło 2:30 nad ranem i nie umiałem zasnąć. Nie byłem po prostu zmęczony, za to w głowie miałem pełno różnych pomysłów, a może mi się tak tylko wydawało. Wstałem więc na koniec o 4. Myślałem że będzie gorzej, ale zrobiłem sobie takie ćwiczenie, niby coś w rodzaju relaksu bez zasypianie (NSDR, non sleep deep rest). Andrew Huberman przy tym gada, to profesor neurobiologii. Pewnie są też wersje po polsku, polecam to NSDR, choć nie zawsze u mnie dobrze zadziała.

Napisałem do innej PT, ale pewnie nie odpowie, bo jak mają pełno klientów, to czasami chyba nie odpowiedzą. A ona sporo chyba robi i przeniosła się do środka miasta, czyli ma powodzenie, wnioskuję. Kumpelka mówi, że PT, czy inni "coachowie", to straszną kasę klepią. No tak, jak ludzie mają mniej bliskich kontaktów, to trza im kogoś, żeby szczerze porozmawiać. Nie wchodzę tu już na temat problemów psychicznych, które się potęgują. W moim, chyba milionowym mieście, podobno 30% osób czuje się samotna, a połowa chyba mieszka samemu.

Słucham sobie trochę flamenco, jakoś mnie tak ostatnio wzięło. Sam też zacząłem minimalnie ćwiczyć, ale o tym innym razem.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Francuzka

Szukanie odpowiedzi