Przypadki
Budziłem się parę razy w nocy, no dobra, może dwa razy, ale za to spocony. Czasami lubię się w nocy budzić, bo można sobie w spokoju, po cichu poleżeć. Ale rano, koło szóstej czułem silny niepokój. Zasnąłem, ale jak obudziłem się znowu, to niepokój wrócił, nawet silniejszy. Skorzystałem z tego, że ludzie ze ścianki mieli się na brunch w kafejce spotkać i pojechałem do miasta. Jak dotarłem na miejsce, to nikogo nie było, oprócz kucharza i ładnej kelnerki. Rozczarowany i pogubiony zadzwoniłem do C, czyli DN (dziewczyny z namiotu), która też tam miała być. Ona mi na to, że mieliśmy się o jedenastej, a nie o dziesiątej spotkać. Czyli, że przyszedłem pół godziny za wcześnie. Poczekałem przy cappuccino, przyszła najpierw ona, bardzo ładna blondynka, o niebieskich oczach. Stwierdziłem, że jest dzień przytulania się i siedzieliśmy blisko siebie, czasami się trochę obejmując, w stylu, zagubione dzieci na pustyni, albo brat z siostrą, patrząc na to z jej strony pewnie. Potem przyszła L, nie blo...