Aktualizacja nastroju

 Jak już wczoraj wspomniałem. Mój nastrój zmienia się. Wiem o tym. Wczoraj odczuwałem dużo smutku i jakiejś bezradności.

Dzisiaj miałem zajęcia w podgrupach, w parku. Opiszę to w którymś z przyszłych blogów. Były tam fajne osoby i robiłem co lubię. To poprawiło mi humor.

Nie zmienił się świat, w ciągu ostatnich 24 godzin, ale moje nastawienie do niego uległo zmianie. Nie znaczy to, że w mojej głowie nie odczuwam danej sytuacji jako realnej. Jak jest mi smutno i czuję się trochę beznadziejnie, to tak się czuję, nawet wtedy, gdy wiem, że się to zmieni. Taki jest mój świat wtedy. Tak, jak teraz, gdy czuję się lepiej, to wiem, że kiedyś tam znowu poczuję się gorzej, a potem znowu całkiem znośnie. Z dużym prawdopodobieństwem. Dlatego zatytułowałem moją książkę "Dobre i złe dni". 

Nie tylko ja przeżywam takie zmiany nastroju. Jak renomowany psychoterapeuta Bessel van der Kolk powiedział, że nie chodzi o to, żeby zlikwidować wahania nastroju, ale żeby ich amplitudę uczynić mniejszą.

Poza tym, to wiedząc trochę lepiej, co dzieje się w mojej głowie, nie rozpaczam tak wewnętrznie, jak kiedyś, gdy wiele moich myśli i emocji było niezrozumiałych. Teraz też nie pojmuję ich do końca, ale nie czuję się już tak zagubiony w ich labiryncie, stał się on jakby wyraźniejszy, czasami łatwiejszy do przejścia.

Tu obrazek kwiatków na naturalnej łące w parku, dzisiaj. Nie do końca perfekcyjnie ostry, ale pełen kolorów, życia i kształtów.

 


Ciekawe, akurat w radiu lecie piosenka  "Anxiety", Doechii, czyli "Lęki". Pierwszy raz ją słyszę. Melodia jest znana z innej piosenki, którą preferuję😁

A tu link do mojej książki, może się ona komuś przyda, ktoś się w niej odnajdzie, a może i nie. Może pomoże ona zrozumieć życie kogoś, kto czasami jak ja, nie do końca jest dopasowany.

"Dobre i złe dni" 

Komentarze

  1. Cześć! Fajny wpis, taki życiowy.

    Zmniejszenie amplitudy to ograniczenie skoków. Czyli wahań nastrojów. Czasem człek różnie się czuje, jak rozkręcony maksymalnie metronom - taki stary, w kształcie piramidy (taki kiedyś używałem). Raz wahadło jest po skrajnie prawej, za moment po lewej. Na środku jest stabilniej i spokojniej. I tego Ci życzę. Takie zajęcia w grupach są bardzo dobre, tym bardziej jak ludzie fajni i robi się to, co lubi! Pozdrowienia serdeczne 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dziękuję!

      Tak, jak taki metronom, tyle, że częstotliwość wychyleń na szczęście mniejsza :)
      Ano, to był fajny kontakt społeczny, połączony z ruchem i dobrą pogodą.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. To było także trochę witaminy D oraz serotoniny.

      Dobrze, że częstotliwość inna niż w metronomie 😀

      Usuń
    4. Zgadza się, serotonina i witamina D :)

      Usuń

Prześlij komentarz