Posty

A może co ćwiczyć? Czyli AMCC.

Obraz
Chciałbym być rozsądny, w miarę, ale nie zawsze mi to wychodzi. Wczoraj rano mnie noga w kostce bolała, bo sobie ją przez głupotę trochę naciągnąłem. Co zrobiłem -- poszedłem do sauny i potem na paletki. Tak, w tej kolejności. Na paletki do klubu gdzie dawno nie byłem. Chciałem popykać trochę z początkującymi, żeby nie nadwyrężać kostki, bo o nią chodziło. Na koniec nie chciałem przegrać żadnego seta, więc wysilałem się i za dużo biegałem. To nie poprawiło sytuacji mojej kończyny, ale znam to. Kuśtykam teraz ostro, ale tak bywa. Jutro, albo pojutrze będzie lepiej. I tak, że przerwałem grać, po ponad godzinie -- siła woli -- bo bez niej to bym chyba ze dwie godziny tam walczył. Tak między nami, to ostatniego seta przegraliśmy, a było 1:1 w setach, więc stwierdziłem, że dobry wynik, raz mogą przeciwnicy wygrać. Nie trzeba grać rozstrzygającego, by bym nie chciał go przegrać i pewnie zbytnio bym się wysilał. Więc dałem sobie spokój. Zdrowie ważniejsze. Wczoraj ruszyłem się z domu...

Amygdala i nietoperze demony

Obraz
Siedziałem przy stole. Śmigła wentylatora łopotały rytmicznie, a przez otwarte drzwi balkonu docierały odgłosy skrzydlatych stworzeń, zagłuszane czasami przez warkot kosiarki. Było gorąco. Po plecach spływały mi krople potu, jedna po drugiej. Myśli rozlatywały się w różne strony, kawa – rozpuszczalna – tylko pogarszała sprawę. Miałem wrażenie, że w powietrzu unoszą się demony, te przeszłości. Jak niewidzialne nietoperze fruwały pod sufitem, zręcznie omijając wentylator. To one burzyły moje myśli, przez nie trudno było mi się skupić. Siedziałem nieruchomo. Najchętniej wybiegłbym z mieszkania i biegł przed siebie, ignorując ból, aż do upadłego – byle dalej, jakby coś mnie goniło. Było to parę lat temu. Dziś wciąż zdarzają mi się podobne emocje, ale nie są już one tak przytłaczające. Wiem też, że to lęki, a nie żadne demony. Nie znaczy to, żebym w nie kiedykolwiek wierzył. Czułem jednak jakąś niepokojącą siłę, która próbowała zawładnąć moim życiem, więc nazwa – demony przeszłości ...

Ścianka i poranny dołek

Obraz
Jestem na ściance. Nie chciało mi się wstać, ale jak się już pozbierałem, to było spoko. Tutaj pogadam sobie z różnymi ludźmi, poruszam się też trochę, jadąc rowerem. Na czym polega to, że rano nie chce mi się wstać, wszystko jest szare? Tak do końca to nie wiem, ale zdaję sobie wtedy sprawę z tego, że jak wstanę i napiję się kawy, to mój nastrój ulegnie zmianie. Na czym polega taka zamiana nastroju?  Mogę się najpierw zastanowić, na czym polega mój zły nastrój. Można powiedzieć, że wiele rzeczy widzę negatywnie, bo na nich się właśnie koncentruję. Na przykład na moich rozwalonych kolanach. Także na tym, że jestem sam, nie mam dziewczyny. I w ogóle świat jest jakiś szary. Czym różni się ten nastrój od tego, jaki mam teraz, siedząc przy kawie w kafejce? Za oknami słońce, tu trochę fajnych ludzi, pogadałem z nimi, poćwiczyłem, pośmialiśmy się.  Czy moje kolana mają się lepiej, czy świat na zewnątrz uległ zmianie? Nie. Ale widzę bardziej pozytywne strony życia. Mogą tyle rze...

Niby alkohol i witaminy dobre dla umysłu?

Obraz
Akurat obejrzałem na YT program o płynie mającym działać podobnie jak alkohol, ale nie zawierającym alkoholu, czyli bez jego skutków ubocznych. Ma on podobno zwiększać ilość neuroprzekaźnika GABA, czyli jakoś tam symulować alkohol. "Sentia" się ten środek nazywa. "Sentię" testowała na sobie i koleżance redaktorka bawarskiej stacji TV. Testowała to prosto. Poszła z koleżanką dwa razy do znanego im baru. Pierwszego dnia piły alkohol, mierząc sobie co jakiś czas jego poziom i przeprowadzając jakieś inne testy, jak chodzenie po sznurku leżącym na ziemi. W drugi dzień testu piły w barze tylko tę "Sentię", zamiast alkoholu. Na koniec doszły do wniosku, że alkohol działa bardziej pozytywnie na kontakty społeczne niż "Sentia". Potwierdził to też ten znajomy barman. Podsumowując, zachwycone tym środkiem nie były. Ta "Sentia" jakoś tam działa, ale trudno powiedzieć jak, nie licząc tego, że wyciąga pieniądze z kieszeni, bo jest droga.  Tu link do ...

Przełączanie schematu myślenia

Obraz
Coś mnie przeziębienie wzięło, choć tylko lekko. Podejrzewam, że to przez moje mentalne powroty do przeszłości, więc na jakiś czas dam sobie z tym spokój. Metodę, której używam do tego, czyli IRRT opiszę kiedyś indziej. Napisałem książkę, chodzę na psychoterapię. Czyli jakieś tam punkty z mojego planu na życie wypełniam. Samo pisanie książki było trochę abstrakcyjną pracą - ani nie było źródłem stałej satysfakcji, ani nie przynosiło pieniędzy. Było jak wchodzenie na jakiś odległy szczyt górski. Człowiek się umęczy, czasami podziwia widoki, czasami tylko przeklina głęboki śnieg, zimno i lód. Na koniec gdzieś się tam wdrapie, potem zejdzie na dół i chwali się zdjęciami. Ja przynajmniej siedziałem w cieple, w procesie moich zmagań. Teraz książka napisana - czas się więc skupić na bardziej prozaicznych czynnościach - choćby na zarabianiu pieniędzy. Z czegoś trzeba żyć. Przestawiam się więc. Opuszczam myśli o abstrakcyjnym świecie neuronów, zaczynam za to przeglądać ogłoszenia o pracy. Moją...

Aktualizacja nastroju

Obraz
 Jak już wczoraj wspomniałem. Mój nastrój zmienia się. Wiem o tym. Wczoraj odczuwałem dużo smutku i jakiejś bezradności. Dzisiaj miałem zajęcia w podgrupach, w parku. Opiszę to w którymś z przyszłych blogów. Były tam fajne osoby i robiłem co lubię. To poprawiło mi humor. Nie zmienił się świat, w ciągu ostatnich 24 godzin, ale moje nastawienie do niego uległo zmianie. Nie znaczy to, że w mojej głowie nie odczuwam danej sytuacji jako realnej. Jak jest mi smutno i czuję się trochę beznadziejnie, to tak się czuję, nawet wtedy, gdy wiem, że się to zmieni. Taki jest mój świat wtedy. Tak, jak teraz, gdy czuję się lepiej, to wiem, że kiedyś tam znowu poczuję się gorzej, a potem znowu całkiem znośnie. Z dużym prawdopodobieństwem. Dlatego zatytułowałem moją książkę "Dobre i złe dni".  Nie tylko ja przeżywam takie zmiany nastroju. Jak renomowany psychoterapeuta Bessel van der Kolk powiedział, że nie chodzi o to, żeby zlikwidować wahania nastroju, ale żeby ich amplitudę uczynić mniejszą....

Niepokój, smutek i odległe kraje

Obraz
Dzisiaj taki prosty blog, nie jakoś popularnonaukowy. Jakoś bez humoru jestem, zmęczony i smutny. Może to efekt zakończenia książki i pustki potem? Słyszy się i czyta o tym. Nie wiedziałem, że mnie coś takiego może spotkać. Myślę, że takie notki jak ta, też warto napisać. A może to samotność, albo fakt, że wiele niewykorzystanych możliwości przeszło jakoś. Mieszkałem w Australii, ale wróciłem stamtąd. Czy teraz żałuję. Pewnie tak. Dlaczego więc wróciłem. Dlatego, że nie było mi tam dobrze, nie umiałem się tam odnaleźć? Nie było tak, jak to mam teraz we wspomnieniach, tych, które przywołuję? Pewnie to samotność mi akurat doskwiera i czasami dziwne spojrzenie na świat.   Ciekawe, co się w głowie człowieka dzieje, szczególnie, jak ma w niej trochę pomieszane, jak z CPTSD. Wiem, że dotyczy to też innych problemów, jakie ktoś ma. Czasami dochodzi do tego trochę inne spojrzenie na świat. Co jest interesujące, to zjawisko, że kiedyś będę się czuł lepiej. Może już jutro z rana. I...