Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2012

Glod lepszy od bezsilnosci

Szukam mieszkania, bo chce sie wyniesc z tej "wioski", gdzie mieszkam, gdzies blizej centrum. Trudno mi sie bylo za to zabrac, ale powoli sobie poukladalem co i jak. Nie lubie, jak mi ludzie do pokoju zagladaja, wiec kupie sobie po prostu firanki, choc za nimi nie przepadam. Na wiosce w sumie unikam pokoju, ktory wychodzi na inny dom, zamiast sobie po prostu cos na okno zarzucic. Zaczalem ograniczac moje kolacje, bo stwierdzilem, ze jestem za gruby. W sumie, to wystarczy mi nie jesc kolacji i lepiej sie potem czuje. Tak, to widze, ze tyje i ze nie radze sobie z moimi problemami, i przychodzi bezsilnosc, ktorej nie lubie. Wiadomo, nie mam brzucha od piwa, bo nie pije piwa ;) Chodze duzo na sport, prawie, ze codziennie. Wczoraj bylem na sciance. Ciekawe, wdrapuje sie na drogi, o ktorych kiedys moglem tylko pomarzyc. Ale i tak jestem w sumie zaawansowanym poczatkujacym. W pracy czuje niepokoj, nie wiem, czy to z powodu kawy, czy moze wychodza ze mnie jeszcze odruchy dziecinstwa,

Raz tak, raz tak

NB napisała SMSa "Jak Twoje lato?". Strasznie rozgadany sms. Kiedyś dostał bym pewnie palpitacji serca, teraz mnie to specjalnie nie ruszyło. Zastanawiam się ciężko nad Australią i doszedłem do wniosku, że pojadę tam najpierw na parę miesięcy, zobaczę, czy mi się będzie chciało dłużej zostać. A teraz co, szukam mieszkania. A mieszkania tu drogie i albo trzeba zapłacić prowizję, albo szybko reagować. A jak tu reagować, jak mnie czasami moje lęki łapią i mam stres, czytając tylko ogłoszenia. Choć to też się zmienia, najważniejsze, to się nie poddawać. Myślę, że jak przeniosę się bliżej ludzi, to mi to dobrze zrobi, dosyć chyba mam powoli samotności. Byłem na ściance, z D. Z nią można się na luzie wspinać, nie ma stresu, bo wspina się dużo gorzej ode mnie. J wspina się w sumie lepiej, ale jej teraz nie ma. Próbowałem wejść na jakąś 8-kę, ale była za trudna. Przytyłem parę kilo ostatnio, więc staram się zrzucić. Po prostu nie objadać się tyle orzechami z miodem i nie jeść tyle na

Walka z duchami

No i jakoś żyję. Budzę się czasami rano i coś mnie dusi, po prostu zwykły lęk. Albo jak jestem w pracy. Piję wtedy herbatę, w pracy, albo nie robię nic, w domu, albo idę pobiegać. Ogólnie, to jestem jeden dzień w tygodniu do tyłu. Jak idę na ściankę, to jeszcze jakoś leci, ale jak siedzę w domu, to nie potrafię się za nic zabrać. Ogólnie, to od lat mnie coś dusi, tyle, że się do tego przyzwyczaiłem, jak do tego, że tęsknię za jakąś dziewczyną. Po prostu zawsze tak było. Nawet jak byłem z jakąś, to też było coś nie tak. Wtedy czułem mój lęk, wszystko stawało się skomplikowane, bolało. Teraz czuję tylko lęk, czasami smutek. To inny lęk, niż ten gdy wchodzi się na ściance. Ostatnio poleciałem trochę i siniak zmienił po tygodniu kolor na żółty, teraz go już prawie nie ma. Człowiek poleci, rąbnie się trochę, ale jest to namacalne. A ten lęk w głowie, to jak klatka. Wszyscy go tak opisują. Trudno się od niego wyzwolić. Ale, co tam. Może nigdy nie przejdzie, a ja walczę dalej. Szukam mieszka