Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

Jak zwykle

No i jakoś się ciągnie, krok po kroku, dzień po dniu. Dzisiaj niebieskie niebo, całkiem przyjemnie, dużo lepsze to od szarej, nieprzenikliwej, masy chmur, zawieszonej pod pułapem nieba, takiej jak wczoraj. Wczoraj znowu lekki ból głowy, może to rzeczywiście dlatego, że za mało kawy wypiłem, organizm się przyzwyczaja? A może to stres siedzenia w domu, choć byłem obejrzeć gry ligi, bo z mojego klubu grali. Łapało mnie jakieś przeziębienie, ale zjadłem trochę, albo sporo, miodu z różnymi orzechami i dzisiaj nie czuję nic, oprócz lekkiego zmęczenia. Tyle, że to ostatnie zdarza się często. Walka z barierami w głowie, mniejszymi, czy większymi, kosztuje trochę energii.

Przepłynąć kawałek

No i tyle, wiele rzeczy jest relatywnych. Czasami myślę o tym pływaku, który codziennie, czasami 12 godzin dziennie, płynął, w zimnej wodzie, obcierając sobie skórę, znosząc jakieś meduzy ma twarzy, czy inne żyjątka. Płynął wkoło Anglii, przez około 150 dni. Przy tym nie schodził na ląd, tylko mieszkał na małej łódce. Skończył w listopadzie, więc pogodę miał nie zawsze jak na wyspach kanaryjskich. Potrafię sobie wyobrazić jak to jest, wchodzić do mokrej pianki, a potem do zimnej wody. Pamiętam to z surfu na Atlantyku. Tyle, żeby robić to codziennie i potem płynąć parę godzin dziennie, to jednak zupełnie inna półka. On często płynął 6 godzin, potem robił 6 godzin przerwy i znowu, 6 godzin pływania. Dzień, czy noc. Ross Edgley Co mnie zainteresowało, to jego podejście. W video blogach nie narzekał, bo powiedział parę razy otwarcie, że nikt go to tego nie zmusza, to jego dobrowolny wybór, może w każdym momencie przerwać, więc co mu tu narzekać. Szuka granic i je znajduje. Powiedział,

Gniazdo wiewiórki, a poza tym, nerwy.

W zeszły piątek byłem strasznie wkurzony, nawet jak poszedłem do klubu sportowego po robocie. Siedziałem tam, pisząc coś tam na laptopie i wszystko mnie po prostu wkur..iało. To, że ktoś coś do mnie czasami zagadał, że jakiś inny kumpel stał za moimi plecami i rozmawiał nad moją głową z innym, jakby nie mógł tych dwóch kroków zrobić i przestać się wydzierać. Nic im nie powiedziałem, bo wiedziałem, że moja reakcja była by przesadzona. Sam tam czasami głośniej coś zagadam, szczególnie, jak muzyka jest włączona. Jak jestem w jakimś szczególnym stanie psychicznym, na przykład podenerwowania, albo smutku, to staram się spojrzeć na moje emocje z lekkiego dystansu, nie dać im się wciągnąć w jakieś mało przemyślane akcje. W każdym razie, poszedłem zaraz potem na circle training, czyli trening w kółko, czy jak to zwał. Może widok dziewczyn w legginsach, albo fakt, że cały czas trzeba było tam podskakiwać, robić jakieś inne ćwiczenia, albo biegać, spowodował, że jakoś moje podenerwowanie przeszł

Koszulka z dzurą

Właśnie wyrzuciłem podkoszulkę z małą dziurą. To moment, w którym żegnam się z częścią garderoby, gdy pojawia się prześwit na wylot. Nie mówię o tym, co noszę w domu, ale w czym pokazuję się na zewnątrz. W domu chodzę w spodniach, w których bym już na zewnątrz nie wyszedł, więc muszę sobie nowe kupić, żeby nie było przypału jak się zapomnę i w nich śmieci pójdę wynieść. Co najmniej dwóch sąsiadów gada ze mną, a jeszcze może ze dwóch mówi mi dzień dobry, to znaczy, rozpoznaje mnie. Nie chcę burzyć moich klatkowych struktur socjalnych. Wczoraj miałem wolne, więc spędziłem cały dzień na wlepianiu się w komputer, w poszukiwaniu perfekcyjnego monitora. Nie muszę dodawać, że takiego nie ma. To znaczy, gdy cena odgrywa jakąkolwiek rolę, bo tych za 4.000 złotych to już nie sprawdzałem. Myślę, że taki za 20.000 zł też pewnie nie jest zły, tyle, że po co mi taki super? Oczywiście, były lepsze monitory, z tej kategorii cenowej, w której się obracałem, ale niektóre  piszczały inne buczały, w n

Niedzielny ból głowy

Wczoraj mnie coś kolano bolało, dobra wymówka, żeby siedzieć w domu. Więc nie wystawiłem nosa za drzwi, tyle, że mnie pod wieczór głowa zaczęła boleć. Myślę, że to coś w rodzaju migreny, takie, że jak człowiek zacznie się szybciej ruszać, czyli ciśnienie podskoczy, to jest gorzej i zaczyna trochę mdlić. Więc starałem się specjalnie nie podskakiwać, raczej siedzieć, niż leżeć. Nie wiem skąd się te bóle głowy biorą, ale zdarzają się one raczej tylko w niedzielę. Nie wiem, czy to stres, czy może za mało płynu wypiłem, bo w sobotę byłem na sporcie i w saunie. Przypomniało mi się, że takie bóle miewałem jak chodziłem do liceum. Bieganie wtedy pomagało, więc może to jednak stres? Czytałem trochę tą książkę o PTSD, to też czasami działa, bo odzywają się jakieś wspomnienia. Na wszelki wypadek wypiłem z litr wody i poszedłem normalnie spać. Rano obudziłem się trochę do tyłu, bo w nocy mój organizm stwierdził, że to jednak za dużo płynu i parę razy mnie do łazienki pokierował. Ciekawe w sumi

świnka morska, to ja.

To w sumie interesujące, bo obserwuję siebie jak świnkę morską i zastanawiam się, dlaczego coś dzieje się tak, a nie inaczej. Przydała by mi się lupa, żebym mógł swój mózg zobaczyć, dokładniej mówiąc, to jakiś scan komputerowy. W sobotę nie byłem na sporcie, ale wbrew własnych oczekiwań nie przeleżałem całego dnia na łóżku, oglądając jakieś głupoty na YT, ale robiłem porządki z komputerem i papierami. Podobnie w niedzielę. Nie czułem się zmęczony, ale już od rana cieszyłem się, że mogę coś tam zrobić. Interesujące. Dokładniej mówiąc, to po części porządkowałem kopie różnych dokumentów, backupy. Moje backupy polegają na tym, że kopiuję cały bałagan na jakiś zewnętrzny twardy dysk, co jakiś czas, najczęściej rok, czy pół roku. Potem kopiuję to znowu, bo nie ma miejsca na filmy, czy muzykę. Na koniec mam masę pen drivów, twardych dysków, większych i mniejszych, i tak dalej. Mniejsza z tym. Zmęczenie przyszło w poniedziałek. Wtedy, jak należy, oglądałem coś tam na YT, nie idąc nawet na

Mała paranoja

Od paru dni nie byłem na sporcie. W poniedziałek mnie zginacz biodra i kolano wkurzało, w środą było święto, więc ustaliliśmy z tym prowadzącym w środy, że nie robimy nic, bo i tak nie przyjdzie. Hala do której chodzę w piątek i sobotę jest zamknięta, bo jest są tam jakieś targi sportowe. Nie wiem, czy chce mi się tam pojechać, zobaczyć co to jest, pewnie nie. Byłem za to wczoraj w saunie. Zrobiłem sobie 3 sesje, po których o mało nie padłem, bo długo siedziałem. Normalnie, to siedzę tylko jeden raz, ale że nie było sportu, to wykorzystałem to. To ciekawe uczucie, jak krople potu po prostu kapią z człowieka, w szybkim tempie. Było tam też dwóch innych facetów, czekałem aż wyjdą. Zauważyłem, że ich obecność mnie stresuje, może dlatego, że ich nie znam? - Pewnie ci zostało, z przeszłości - pomyślałem sobie - nie panikuj. No właśnie, to była taka mała paranoja, bo co mi mogą zrobić. Nigdy się tam nic nie zdarzyło, a poza tym, to nie jestem bezbronny. Ale, na tym to polega, moja Amyg