Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2020

4% ssaków lądowych to dzikie zwierzęta, reszta to ludzie i bydło.

Wiedziałem, że zwierząt hodowlanych jest więcej niż dzikich zwierząt. Wiadomo, gdzie człowiek nie wyjedzie gdzieś poza miasto, to wiele więcej stajni, czy stodół, niż dzikich zwierząt. żeby te zwierzęta hodowlane wyżywić, trzeba sporo żarcia, czy to siano, czy może mączka, powstała ze zmielenia odpadów z rzeźni, bo czymś takim też się karmi. Nie wspomnę o soi, produkowanej na terenach byłych lasów Amazońskich. To brzmi może trochę katastroficznie i przesadzenie, wiadomo, niewygodnie, jak wiele innych rzeczy. Sam też o pewnych sprawach nie chcę wiedzieć. Co mnie jednak trochę za każdym razem szokuje, bo szybko potem o tym zapominam, jest fakt, że ssaków lądowych, tych dzikich, jest tylko 4%. Bo wiadomo, gdzie miały by się one chować, sarny, dziki, czy inne, choćby myszy. Dane mówię, że ludzie stanowią 36% masy ssaków lądowych. Reszta tej masy, czyli 60%, to zwierzęta hodowane przez ludzi. To znaczy, człowiek z czeladką stanowią 96% masy ssaków lądowych. Bardzo naturalne to się wydaje,

Przesądy schabowe

Kumpel, Mądrala, który nie jest jaroszem, posłał mi o dziwo link do filmu, o wyższości świąt Wielkiej Nocy, nad świętami Bożego Narodzenia, czyli o wyższości diety wegańskiej nad tą mięsożerną. The Game Changers Wiem, że wiele ludzi uważa, że mięso jest niezbędne do właściwego rozwoju, bez niego z człowieka będzie może jaki półgłówek, czy coś w tym rodzaju. Ilość spożywanego mięsa wzrosła, w stosunku do czasów przedwojennych, z tego co wiem, przynajmniej w Niemczech, myślę, że w Polsce też. Czy są tego pozytywne efekty? Każdy sam sobie na to musi odpowiedzieć. Zresztą, nawet nie o to chodzi. Ileś tam, dziesiątek, czy nawet setek milionów Hindusów jest jaroszami, choć nie wiem, czy są weganami, pewnie też. Mam i miałem kumpli Hindusów, ze sportu. Oni po prostu nie jedzą produktów zwierzęcych, nawet jajek. Tak jak część Turków wieprzowiny nie ruszy. Ja sobie w piątek kupiłem kiełbasy, bo za mną chodziła, od dłuższego czasu. Normalnie to z produktów zwierzęcych to jem nabiał i jajka i

Skalowanie wskaźnika emocji

Nie chciało mi się dzisiaj wstać, choć w niedzielę próbuję iść na bouldern. Już w soboty wstaję w miarę wcześnie, żeby zdążyć na targ. Wcześnie, znaczy się, przed dziesiątą. Na hali do bouldern chcę być koło dziesiątej, bo wtedy otwierają, ale dzisiaj byłem dopiero krótko przed jedenastą. I tak, że mi się chciało, bo wczoraj wieczorem byłem zupełnie połamany. Dlatego znam ten poranny dialog, każdy go pewnie zna. - Dzisiaj nie idę, bo jestem zmęczony, połamany, muszę się zregenerować - mówi jeden głos. - Idź na chwilę - mówi inny głos - wyjdziesz trochę do ludzi, będziesz się lepiej czuł. Wiem, że mi dobrze robi, jak wyjdę z domu i trochę się poruszam, więc na koniec idę, choć dla części mojej głowy nie ma to większego sensu. Staram się nie popadać w frustrację, że jetem sam, że to, czy tamto nie wychodzi. To w sumie przyzwyczajenie, popadanie w stan bezsensu. Wiadomo, oszczędza się energię, bo człowiek nic nie musi robić, może po prostu czekać, aż coś się zmieni. Wiem, że to do ni