Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2013

Droga i idea.

Wczoraj po paletkach jedna pięknooka zapytała mnie, czy byśmy nie poszli do innej hali, dalej grać, bo byliśmy akurat w czwórkę. Nie potrafię odmówić niebieskiemu spojrzeniu, szeroko otwartym źrenicom. Ona zawsze tak wygląda, jakby była na prochach. W sumie, to pomyślałem sobie, że mogę iść do domu i obejrzeć do końca jakiś głupi film, w stylu "zabili go i uciekł", albo iść do tej innej hali. Nic z tego nie wynikło, ale miło było. Muszę więcej wychodzić. Potem czułem lekki smutek, samotność, ta z teraz i z kiedyś. Czasami myślę sobie, że moje życie nie ma sensu, że muszę walczyć ze swoimi lękami. Wtedy pomaga mi trochę chińska muzyka, taka trochę ulotna, może tajemnicza. Chińskie filmy są często smutne, główni bohaterowie umierają na koniec, walcząc dla jakiejś idei. Gdy słucham tej muzyki i potem zaczynam czytać jakąś gazetę internetową, to czuję zgrzyt, jakby dwie chropowate krawędzie ścierały się w mojej głowie. Walka o pieniądze, wyścig szczurów, tu jakiś pieprznięty, sko

Gong-Fu, czyli codzienna walka

Byłem wczoraj na paletkach. Najpierw mi się dobrze grało, pierwsze trzy godziny, potem po przerwie, z ciastem, źle. Złości mnie, jak mi nie wychodzi. Projektuję to na moje życie. Robię coś, ćwiczę, może więcej, a to nie wychodzi. Ale, nie wiem, czy mam rację. Bo w niektórych rzeczach mi lepiej wychodzi, nie wiem. Wieczorem, wybrałem się jednak z ludźmi na bowling, czyli kręgle, czy jak się to nazywa. Było miło. Była KJ, czyli Japonka z paletek, S, też miła i paru kumpli. Nic nowego. Dzisiaj rano z częścią grupy śniadanie. Każdy miał przynieść jakiś prezent i potem przez rzucanie kostką graliśmy w to, co kto dostanie. Tak może z pół godziny, albo i dłużej, według skomplikowanych zasad. Na koniec dostałem to, co sobie na początku wybrałem, nie wiedząc co jest w środku. Jakaś fajna CD. Słucham dużo chińskiej muzyki. Nie rozumiem prawie nic, do niektórych rzeczy jest tłumaczenie. http://www.youtube.com/watch?v=6HMrnM-1-HI To rodzaj ucieczki, w inny świat. Trochę tajemniczy, pełen delikatny

Stres w plecy

Zgubiłem telefon. Złości mnie to, smuci, złości, po raz drugi, bo miałem tam sporo rzeczy na nim, a ostatni backup robiłem 2 miesiące temu. Telefon oczywiście się nie znalazł, ktoś go pewnie od razu zwinął. Gdy próbowałem dzwonić na ten numer, to nie odpowiadał. Z drugiej strony, to myślę, że ostatnio za bardzo uciekałem w sport. Wczoraj przegiąłem i w drugiej turze paletek, po przerwie, nie rozgrzałem się. Coś zabolało w stawie skokowym. Rano poczułem więcej, potem ścianka, trudne drogi, męczyłem się z jakimiś 7-kami, czy 8-kami. Potem kawa u mnie z J, a potem bieg na kolejkę, by zdążyć do kina. Wtedy mi pewnie wyleciał, ten głupi telefon. Za dużo ostatnio uciekałem, trenując, czując, że mnie już od tego plecy zaczynają boleć. Więc czasami myślę sobie, że taki krótki przystanek, strata czegoś materialnego, lekko rozwalona noga, lepsze od rozwalonych pleców. Więc jutro chyba nie pójdę na mój ulubiony trening, bo z tą kostką, to z czym do ludzi. Zobaczę, jak będzie rano. Coś ostatnio mi

Rozmowy z samym sobą

Tak mi się akurat przypomniało. Zadzwonił dzisiaj do mnie ojciec NB (narkotyk-B), bo czasami dzwoni. Coś tam zagadnął, że do niej jedzie, ale mnie to specjalnie nie ruszyło, po prostu nie wchodziłem w temat. Czyli powoli mi przechodzi, z NB. No i dobrze. Ogólnie, to tak gadaliśmy. Czasami budzę się rano i wszystko wydaje się bez sensu. Inni ludzie mają normalne życie, a moje, jakieś takie puste, samotne, pełne lęków i rzeczy, których jakoś nie potrafię zrobić. W takich momentach mówię sobie "to tylko Twoje depresyjne myśli", choć nie wiem, czy zwracam się do siebie z dużej litery ;) Coraz częściej staram się połączyć ze sobą, tym z kiedyś. Wiem, że nie jest to proste, bo czasami jest tych emocji za dużo. Nie, żebym to tak w tym momencie czuł, ale to wychodzi. Robię się chory, czy jakiś, taki gorący od środka, często następnego dnia. Ale myślę też, że mi ten kontakt z sobą samym pomaga. Tak, jakby sam siebie składał, z rozsypanych kawałków. Próbuję się posklejać, poskręcać, cz

Za mało spokoju w głowie

W sobotę grałem sporo w paletki. Na koniec przyszła S, o dużych niebieskich oczach, prawie całkiem wypełnionych źrenicami, jakby była na prochach. Ale ładna i miła, więc grałem z nią, choć trochę padałem na pysk. Mam jej coś tam pożyczyć, więc pytała, czy będę dzisiaj na treningu. Dzisiaj mi nie pasuje, bo idę do innego klubu, jak coś chce, to niech sobie to kiedyś odbierze. Tego jej oczywiście nie napisałem. Napisałem, że dzisiaj nie będę. W niedzielę ścianka. Była C. Jak na początku specjalnie się do niej nie odzywam, to sama szuka kontaktu. Tuliła się trochę, ale, to może złe przyzwyczajenie, bo czasami po prostu się obejmiemy. Na tym się kończy. Też się pytała, czy bym w środę nie przyszedł na ściankę. Mnie w środę nie pasuje, wolę pograć w paletki. Do tej pory miałem wymówkę, bo robiłem zastępstwo. Ona nie może w czwartek, czy wtorek, ale nie powie dlaczego, to niech się wypcha. W sumie, to w paletki mogę grać codziennie, więc dlaczego nie pasuje mi z tą środą? Może dlatego, że to

Czasami mam wrażenie, że widzę jakieś kontury, w tym labiryncie we mgle, po którym chodzę.

Wiem, że kiedyś też tak myślałem, że to, co jest w mojej głowie, to po prostu jest. I trudno takie podejście zmienić, wydaje mi się, gdy to, co jest w głowie, związane jest z lękami, przed którymi się ucieka. Dlatego niektórzy psycholodzy, czy studenci psychologii, nieco alergicznie reagują na krytyczne spojrzenie na niektóre elementy ich metod. Dogma charakteryzuje się tym, że jest ona jak piramida, postawiona na głowie. Praktycznie nie ma bazy. Więc jeśli ktoś próbuje coś zmienić, to może się ona zawalić. Tym różni się ona może od systematycznie zbieranej i weryfikowanej wiedzy. Jak na przykład w fizyce. Oczywiście, może się okazać, że nagle wszystkie zasady fizyki się zmienią, ale póki tak się nie dzieje, to obowiązują one. Niektórzy twierdzą wprawdzie, że zasady Newtona nagle straciły ważność, jak przyszedł Einstein. Oczywiście, od czasów Einsteina wszystko jest relatywne i jabłka czasami latają do góry, spadając z drzew. Nie mówię, że psychologia opiera się na dogmie, ale czasami

Ta piosenka przypomina mi trochę kołysankę.

W sumie, to słucham sobie tej piosenki, prawie, że w kółko. Wiem, że mi przejdzie. Jakoś smutek mnie odwiedził. Już może parę dni temu. Może też wczoraj, po tym, jak prawie cały czas grałem z X, czyli tą Chinką. Ona zniknęła na koniec, bez pożegnania. Próbuję patrzeć na to tak, jak ja patrzę na inne dziewczyny. Parę chce ze mną gadać, ale mnie się nie zawsze chce. Ale ogólnie, to podobno można ze mną dobrze porozmawiać. Nawet z X niewiele gadam, bo coś się rozmowa nie klei. Dzisiaj rano posłałem X maila z linkiem o technice z paletek i z linkiem do tej piosenki. Odpisała w stylu, "dziękuję za link". Pasuje "link", bez -a, bo użyła niepoprawnego artykułu ;) Ogólnie, to ona się czasami chyba szybko złości, czy jest niecierpliwa, co mi już A opowiedział, który ją częściej widywał, jak grywała ze swoim chłopakiem, który pracuje w innym mieście. Nie robię sobie jakichś nadziei, jeśli chodzi o X, bo jest za młoda. Słucham piosenki. Gdy jest mi smutno, to myślę, że to moje

"Chciał(a)bym Ci cicho wyszeptać..."

Byłem na treningu. Treningu nie było, bo trener coś spieprzył w domu i musiał naprawiać, więc graliśmy sobie. Wygrałem podwójną, z fajnym kumplem graliśmy. Nawet mi sporo rzeczy wychodziło. Pierwszą grę przegraliśmy, dwie następne wygraliśmy. Tak grałem, myśląc tylko o następnym punkcie. Czasami w czasie gry staram się połączyć z moim wewnętrznym dzieckiem, żeby nie siedziało tak samo, w tym pokoju z przeszłości. Czasami mi to przeszkadza, czasami nie. Chyba jest lepiej. Słucham sobie piosenki. Jakoś na mnie wrażenie zrobiła. Wiem, że niektórzy ludzie uważają, że analizuję i mam wszystko poukładane. To może trochę, jakby komuś, kto idzie po linie nad przepaścią powiedzieć "Ty to umiesz prosto chodzić" ;) Może już nie jestem na tej linie, może już idę tylko granią. W każdym razie słucham sobie piosenki, w kółko. Nie rozumiem wszystkiego, to znaczy, rozumiem tylko parę zdań, no, może dwa ;) "Chciał(a)bym Ci cicho wyszeptać..."想悄悄告訴你" Tak się ta piosenka też nazyw