Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2023

Cholerne zagadki szachowe

Zagadki szachowe są frustrujące, tym bardziej, że staram się mieć coraz więcej punktów. Im więcej ich mam, tym trudniejsze są one. Dzisiaj siedziałem chyba z godzinę nad jednym puzzlem, z przerwami oczywiście, na koniec obrałem zły ruch i znowu jestem 9 punktów do tyłu. Na chess.com i lichess.org są różne zagadki. Nie tyle chodzi mi o te zagadki, ale o sam problem rozwiązywania jakiegoś zagadnienia. Na ile jestem ślepy na pewne rzeczy. Człowiek patrzy na rozwiązanie i mówi sobie "jak mogłem tego nie widzieć". No właśnie. Jest to dla mnie dosyć niepokojące, bo mam te swoje lęki PTSD. Dużo lepiej, jakby dało się wszystko kontrolować i przewidzieć. Za to byłoby pewnie nudno. Podobnie jest z boudlering.  Jak z tą drogą w sobotę. Siedziałem, próbowałem, kombinowałem w te i wewte, na koniec znalazłem właściwe ułożenie ciała i właściwe ułożenie palców na chwycie. To chyba czyni tą dziedzinę sportu taką ciekawą, chociaż kiedyś lubiłem sobie pobiegać, co znowu pomaga w przewietrzeniu

Nie ma śniegu

 W sumie, to nic nowego się nie dzieje. Śniegu nie ma, książka się sama nie pisze. Idę się jutro powspinać, to znaczy z liną, zobaczymy jak to będzie, bo już nie byłem z parę miesięcy.  W sobotę na boulderingu uwziąłem się na jedną drogę i na koniec udało mi się ją zrobić, co zawsze dodaje energii.

Łydka

 Już od paru dni jestem trochę połamany, bo codziennie trochę sportu uprawiam, chociaż, we wtorek była to tylko joga, więc nie sport. Wczoraj byłem na paletkach, gdzie więcej ćwiczyłem, więc poszło mi trochę w nogi. Dzisiaj ćwiczyłem sobie jedną drogę, na ściance, gdzie trzeba było dojść do ściany na jednej nodze, stojąc oczywiście na palcach, na jakimś takim poziomym, okrągłym, dosyć gładkim stopniu. Po tym, jak spróbowałem to może z 10 razy, coś mnie nagle zabolało w łydce. No i tyle, zobaczymy, ile to potrwa. Tyle że z pisaniem książki idzie jakoś minimalnie lepiej. Chciałbym już to skończyć albo znaleźć robotę, bo widok niknącej kasy z konta wcale mi się nie podoba. Z drugiej strony to traktuję pisanie jako formę walki, może nawet terapii, bo od lat chciałem coś napisać, ale nie umiałem się zebrać. Zobaczymy, ile to jeszcze potrwa.  Podwyżki cen dosłownie wszędzie, od czynszu, przez kluby sportowe, nawet w sklepach chyba migdały i orzechy laskowe podrożały. Reszty nie wiem, bo ceny

Szary poniedziałek

Powoli zaczyna działać poranna kawa. Za oknami szaro, taki sobie jesienno zimowy poranek. Mnie ścigają rzeczy, papierkowe, za które muszę się wreszcie zabrać, chociaż powoli coś tam robię. Pisanie książki idzie jak krew z nosa. Obejrzałem wczoraj video gościa, która naprawia samochody i który chciał mieć Lamborghini. Trzeba przyznać, że fajnie opowiada. Lamborghini się już dorobił, poprzez YT i przez ciężką pracę, bo pracował na dwa etaty. Jak pomyślę, że jak jestem zmęczony, jak popiszę książkę trzy godziny, gdy gościu zasuwał paręnaście godzin dziennie.  W sumie, to dużo zależy od wewnętrznego nastawienia, wiary we własne możliwości. Ja walczę chyba z tym, że mi powtarzano, że się do niczego nie nadaję. Ciekawe jak to w głowie zostaje. Wczoraj Sąsiadka chciała żebym się dołączył do spaceru, ale ja nie umiałem się podnieść, bo zadzwoniła po obiedzie. Wymęczyłem się w piątek, myślę sobie, bo byłem na fitnessie, jedną godzinę, potem poszedłem na drugą, potem sauna. W sobotę ścianka, wcz

Za powoli i dobra sauna

 Coś dzisiaj dzień do tyłu. Już po nowym roku, czyli Sylwestrze. Siedziałem w domu, bo nigdzie mi się nie chciało iść. Wczoraj byłem na paletkach, masakra, grałem z kumplem i przegraliśmy prawie wszystko. Zamiast trochę uderzenia poćwiczyć, to graliśmy jak ćmoki. Tym bardziej, że on wczoraj po raz pierwszy od dwóch miesięcy był wingen, czyli z takim skrzydłem na "foil" surfował. Robił to na morzu północnym, upału tam nie było. Wiem jak jest, jak się czegoś przez dwa miesiące nie robiło. Do tego wingen trzeba też trochę wysiłku. Wiadomo, koordynacja mu siadała, ale i tak strasznie mnie to sfrustrowało, taka młocka bez sensu. Lubię sobie poćwiczyć, ale dałem się wciągnąć w te gry. Czym się człowiek nie przejmuje. Tu słońce wyszło, idę niedługo do sklepu, bo nie chce mi się pisać, tym bardziej, że to pisanie strasznie powoli idzie i wydaje się być bez sensu. Tyle, że tak sobie postanowiłem i tak to ciągnę, już od roku, z mniejszym niż większym sukcesem.  W zeszłym roku byłem w s