Cholerne zagadki szachowe

Zagadki szachowe są frustrujące, tym bardziej, że staram się mieć coraz więcej punktów. Im więcej ich mam, tym trudniejsze są one. Dzisiaj siedziałem chyba z godzinę nad jednym puzzlem, z przerwami oczywiście, na koniec obrałem zły ruch i znowu jestem 9 punktów do tyłu. Na chess.com i lichess.org są różne zagadki.

Nie tyle chodzi mi o te zagadki, ale o sam problem rozwiązywania jakiegoś zagadnienia. Na ile jestem ślepy na pewne rzeczy. Człowiek patrzy na rozwiązanie i mówi sobie "jak mogłem tego nie widzieć". No właśnie. Jest to dla mnie dosyć niepokojące, bo mam te swoje lęki PTSD. Dużo lepiej, jakby dało się wszystko kontrolować i przewidzieć. Za to byłoby pewnie nudno.

Podobnie jest z boudlering.  Jak z tą drogą w sobotę. Siedziałem, próbowałem, kombinowałem w te i wewte, na koniec znalazłem właściwe ułożenie ciała i właściwe ułożenie palców na chwycie. To chyba czyni tą dziedzinę sportu taką ciekawą, chociaż kiedyś lubiłem sobie pobiegać, co znowu pomaga w przewietrzeniu umysłu.

Dzisiaj cały czas było pochmurnie, ale teraz widzę kawałek niebieskiego nieba, albo widziałem, przez minutę. Może się to utrzyma, bo muszę pół godziny rowerem na ściankę, tą z liną. Samochód by się przydał, ale rower hartuje i pozwala na obniżenie poziomu stresu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!