Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Coś robić

Słucham sobie wieczorami tego psychoterapeuty, czy może jest on psychiatrą, van der Kolk. Ciekawie opowiada, tym bardziej, że nie stara sam siebie traktować jako wszystko wiedzącego. Porównuje to co teraz wie, z tym, o czym był święcie przekonany jakichś 20, czy 30 lat temu, bo on już długo w tym fachu. Potrafi się też przyznać do tego, że niektórych rzeczy po prostu nie wie. Może podoba mi się to też dlatego, że potwierdza to niektóre myśli, czy informacje, które już mam. Jak na przykład to, że jak się komuś całe dzieciństwo wciska, że jest do niczego, to ma się potem taką opinię o sobie samym, jako dorosły. Jak matka, pijana, wpółleżąc, oparta o kaloryfer, mówiąca do swojego dziecka, że byłaby świetną aktorką, gdyby nie zjawił się On, jej potomek, które jej wszystko zepsuł. - Wszystko przez ciebie - słyszy dzieciak. Jak to często słyszy, to dlaczego nie ma w to wierzyć, tym bardziej, że mówi to osoba, którą on kocha. Wiadomo, nie trzeba nikogo kochać, żeby wierzyć w to, co się c

No to siup

Obserwuję sam siebie, jak naukowiec chomika w klatce. Codziennie czuję niepokój, szczególnie, gdy wychodzę z pracy, ale też w domu, gdy mam coś zrobić, czasami cokolwiek. Bywają momenty, że udaje mi się moje "blokady" przezwyciężyć, jak we wtorek, gdy nagle pozbyłem się mikrofalówki, której i tak nie używałem, umyłem też większość okien i zamiast leżeć na łóżku, oglądając coś na YT, poćwiczyłem trochę. Wczoraj za to było gorzej. Owszem, coś tam popisałem, obowiązkowe zapiski w pamiętniku, ale potem wsiąkłem w świat internetu. Dzisiaj rano miałem moralnego kaca, że nic nie zrobiłem. - Tak bywa - powiedziałem sobie - wiesz, że warto coś zrobić, bo wtedy lepiej się czujesz. Więc dzisiaj spróbuję coś porobić. Nie byłem na sporcie w tym tygodniu, oprócz poniedziałku, bo wkurza mnie mój Achilles, mam nadzieję, że się trochę poprawi, jak mu dam do jutra odpocząć. Oglądałem parę wykładów van der Kolka. Ciekawie gada. Mówił znowu o tym, jak ludzie się dołują, to dlatego, że im

Bałagan w pokoju

Za oknami słońce, widzę tylko malutki kawałek niebieskiego nieba. Teraz siadłem sobie na balkonie, nieba widać więcej. Popijam czarną herbatę, wiadomo, mocną. Chyba rzeczywiście nie jest tu aż tak ciepło, bo znad filiżanki unosi się drobna smużka pary. Po drugiej stronie zielonego podwórka jest chyba ciepło, bo tam słońce świeci. Blondi jest na wycieczce, wspinają się i chodzą po jaskiniach, pewnie ją dopiero w następny weekend zobaczę, bo ona dostała pracę na wyjeździe, jak kiedyś, 3 godziny stąd, nad morzem. Trochę szkoda, ale takie życie. Przedtem była przez rok w Kanadzie, więc jest to w pewnym sensie poprawa. Zastanawiam się, kiedy ja pojadę do Australii. W pokoju roboczym mam bałagan, pełno rzeczy do wyrzucenia, kiedyś je posprzątam, kiedyś się za to wezmę. Jak w piosence. Wczoraj nie zostałem na drugiej sesji paletek, bo czuję jeszcze ścięgno Achillesa, od miesięcy. Japonka i Wariat byli, więc pewnie bym z nimi trenował, więc znowu gorzej dla Achillesa. Wracając do domu czu

Lubię biegać

Jestem połamany, to znaczy, mięśnie mnie bolą. To nic nadzwyczajnego. Od paru miesięcy czuję ścięgno Achillesa, choć bywa lepiej, gdy robię krótszą przerwę. Napisałem wczoraj do Łysego, czyli sąsiada z dołu. - Jak leci Łysy - pytam - kiedy wracasz do domu? Łysy siedzi w klinice, ma stany lękowe. Tak naprawdę, to może nie jest on całkiem łysy, nawet nie wiem ile ma włosów. W każdy razie, to u niego nad łóżkiem wiszą kajdanki i pejcz. - Chyba za prędko nie wrócę - pisze mi dzisiaj Łysy - bo nie czuję poprawy. Sam poszedł do kliniki, bo mówił, że go tak lęki dziabnęły, że nie dało się wytrzymać. Dzisiaj przyszło mi do głowy, że może robił on to specjalnie, żeby sobie przedłużyć rentę inwalidzką, czy co on tam ma. W sumie, to zdrowy chłop, ale ma stany lękowe i problemy z wychodzeniem z domu, czy pewnie jakieś lęki społeczne. W czwartek byłem z Blondi na ściance. Ona wspina się lepiej ode mnie. Ja to używam więcej siły, ona więcej techniki. W sumie, to nie wspinałem się przez jakie

Znowu ścianka.

Coś mi się nie chce tu pisać, może dlatego, że jestem jakiś dziwny, a może mi się po prostu nie chce, bo niebo jest niebieskie i słońce świeci. Byłem na ściance z Blondi, ona się lepiej wspina ode mnie. Może pójdziemy znowu w czwartek. Z jej powodu nie idę na paletki w środę, bo to Jej urodziny. Ona o moich w zeszłym roku zapomniała, ale, jakoś nie wiem, pomyślałem, że przyjemniej jej będzie, jak ktoś o jej urodzinach pamięta. Poza tym, to jedne paletki mniej, czy więcej, to wiele nie zmieni, myślę sobie. Dobrze to może mojemu ścięgnu Achillesa zrobi. Kumpel z Australii się odezwał, ten trochę porąbany. Tyle, że wiele moich kumpli jest porąbanych.