Coś robić

Słucham sobie wieczorami tego psychoterapeuty, czy może jest on psychiatrą, van der Kolk. Ciekawie opowiada, tym bardziej, że nie stara sam siebie traktować jako wszystko wiedzącego. Porównuje to co teraz wie, z tym, o czym był święcie przekonany jakichś 20, czy 30 lat temu, bo on już długo w tym fachu. Potrafi się też przyznać do tego, że niektórych rzeczy po prostu nie wie.
Może podoba mi się to też dlatego, że potwierdza to niektóre myśli, czy informacje, które już mam.
Jak na przykład to, że jak się komuś całe dzieciństwo wciska, że jest do niczego, to ma się potem taką opinię o sobie samym, jako dorosły.
Jak matka, pijana, wpółleżąc, oparta o kaloryfer, mówiąca do swojego dziecka, że byłaby świetną aktorką, gdyby nie zjawił się On, jej potomek, które jej wszystko zepsuł.
- Wszystko przez ciebie - słyszy dzieciak.
Jak to często słyszy, to dlaczego nie ma w to wierzyć, tym bardziej, że mówi to osoba, którą on kocha. Wiadomo, nie trzeba nikogo kochać, żeby wierzyć w to, co się codziennie słyszy, szczególnie jako dziecko.
Później trudno się tych myśli pozbyć, przez samą analizę. To pewnie pomaga, jakoś tam, w zrozumieniu tego, że trzeba coś zmienić, że zakradł się błąd w matrycy, ale nie jest to wystarczające.
Kolk twierdzi, że pomocne może być szukanie spokoju w sobie, poprzez sport, choćby sztuki walki, medytację, jogę, ale też poprzez zajęcia w podgrupach, choćby robienie czegoś z innymi.
Różne są metody, ważne jest, żeby nie popadać w bezwładność i bezradność, ale coś robić.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!