Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2021

Stabilizacja?

 Możliwe, że zbliża się czas, że postanowię się ustabilizować, mieć kogoś bliskiego, być w jednym miejscu, kupić samochód. Jakoś tego samochodu mi brakuje, oprócz tej bliskiej osoby. To wszystko pewnie spotęgowało się przez parę rzeczy, przez to, że Blondi, moja partnerka od wspinaczki wybrała kogoś innego, przez to, że mam rozwalone biodro i nie mogę się wyżyć biegając, to znaczy, uspokoić i może jeszcze przez to, że trudno jest gdzieś pojechać, choćby do Australii, albo choćby pójść sobie do kafejki z przyjaciółmi. A może po prostu też dojrzewam do czegoś, mniej się boję, a wiem lepiej czego chcę, albo, może czego nie chcę, czyli być samemu? A może bardziej się boję, bo historia z biodrem pokazała mi, że nie jestem ze stali, tylko zaczynam rdzewieć. Skomplikowane, bo kiedyś, latami chciałem się zabić, tak na poważnie. Teraz, ostatnio, też myślę o tym, ale nie tak na serio. Piszę trochę więcej, to znaczy, tą książkę, może tylko godzinę, czy dwie dziennie, ale lepiej niż kiedyś. Myślę,

Śmiejące się myszy

Zamówiłem sobie od razu dwie książki Jordana Petersona. 12 czegoś tam, porada na życie i 12 nowych porad na życie. Nie chodzi mi o same porady, ale on w swoich prelekcjach opisuje niektóre mechanizmy zachowawcze. Ogólnie, to słuchanie jego prelekcji to dla mnie jak wędrówka po różnych krainach. To co mówi nie jest całkiem nowe, ale interesujące jest jego wiązanie różnych wątków, faktów. Opowiada na przykład o tym, że szczury się śmieją, jak się je łaskocze. Problem w tym, że człowiek tego nie słyszy, bo one się śmieją na ultradźwiękach, czyli bardziej pod tony nietoperzy. Interesujące są niektóre rzeczy. Choćby to, że kondor odwiedza gościa, który mu życie uratował i wychował go, jak ten wyleciał z gniazda. Nie tak, żeby kondor u tego gościa mieszkał. Ptak żyje sobie swoim życiem, ale odwiedza go parę razy na miesiąc chyba, czy jakoś tak. Rozpościera skrzydła, a potem tuli się do niego. Zacząłem tą notkę pisać chyba z tydzień tamu i jakoś nie wysłałem. Jest taka metoda robienia trudnyc

Przechodzenie przez ścianę

Idę jutro do ortopedy, spotkanie przedoperacyjne. Nawet nie wiem, czy on mnie będzie operował, czy jakiś praktykant, to mnie dodatkowo stresuje. Układałem sobie jeszcze pytania dzisiaj, po tym, jak pojechałem do sklepu, a potem do parku. Wydrukowałem te pytania, objadłem się sałatą, bo ostatnio jem chyba codziennie sałatę, potem objadłem się chlebem. Jedzenie to dobra ucieczka od myślenia, poza tym, to najczęściej sprawia przyjemność. Małe przyjemności małych ludzi. Z tym, że nie można jeść cały czas, więc kiedyś musiałem skończyć. Wtedy pojawił się niepokój, schowany może do tego czasu w odgłosie poruszanych szczęk. Położyłem się więc na łóżku, bo taki niepokój, czyli po części duszenie się, traktuję jako zmęczenie. Obejrzałem co było do obejrzenia na demotywatorze, potem trochę Jordana Petersona, na temat depresji i tego, co człowiek mógłby ze sobą zrobić. - Cokolwiek nie będziesz robił - powiedział on w pewnym momencie - rób to. - Możliwe, że wylądujesz w jeszcze większym piekle niż