Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Obiektywne spojrzenie na rzeczywistość, albo jego brak

Budzę się rano, nie czuję lęku, ani smutku, to podejrzane. Idę na siłownię, coś tam poćwiczę, ale jestem trochę połamany, choć da się wytrzymać. Najtrudniej jest mi się wybrać z domu, gdy wrócę z siłowni. Gdy myślę, że mam coś zrobić z mojej listy, to czuję, jak zakrada się jakaś emocja, wiążąca mi trochę oddech. Te emocje są też cwane, wrzucają mi myśli do głowy, w stylu "przecież teraz chciałeś jechać najpierw do kafejki, więc dlaczego masz robić coś z listy". Wiem, że to lęk tak mówi. Jak ktoś na jednym z wykładów powiedział, człowiek unika sytuacji lękowych, znajdując sobie jakieś wytłumaczenie, by się z tym uczuciem nie konfrontować. A nikt nie zna mnie tak dobrze, jak moja własna głowa. Więc szuka ona jakichś wymówek. Gdy przegrywam z lękiem, to czuję się bezradny, zalewa mnie fala smutku, czy bezsensu wszystkiego. Wydaje mi się wtedy, że nie jestem w stanie nic zmienić, nic zrobić, że nie daję sobie rady. Wiem, że z zewnątrz wygląda to pewnie inaczej. Siedzę sobie w ka

Wyuczone emocje.

Budzę się rano i czuję samotność. Zastanawiam się, co dalej. Myślę sobie "znowu się włączyły jakieś emocje, które mnie wpychają w smutek". Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym lepiej chyba widzę ten mechanizm. Nauczono mnie bezradności, siedziałem latami w swoim pokoju, nie mogąc z niego wyjść, nie mogąc nic zrobić, starając się nie zwrócić uwagi Starego. Czasami po prostu nie wiedział, że jestem w domu. Zamiast wychodzić z pokoju, by iść do łazienki, odlewałem się do butelki po mleku, czy do ogródka z balkonu. Kiedyś się tego wstydziłem, teraz mi jakoś ten wstyd przeszedł. Byłem mały, co mogłem zrobić? Każde spotkanie starego mogło zakończyć się biciem i poniżaniem. "Pokaż no się", mógł powiedzieć Stary. "Czemu znowu nieuczesany", i prask w pysk. Ciągnął by mnie za włosy, czy ucho przed lustro. Potrząsał by moją głową, potem puścił ją i powiedział "Popatrz na siebie". Moja mama coś tam by zaskomlała, a On na to, "Nie wtrącaj się". Ba

Lęki, strach. "Jak ktoś się na gorącym sparzył, to na zimne będzie dmuchał"

Ciągle zastanawiam się nad tym, co się dzieje w mojej głowie, jak niektóre emocje, wywoływane czasami przez drobne impulsy, próbują mnie dołować. Czasami im się to udaje. Trudno jest walczyć z emocjami, bo człowiek jest do tego przyzwyczajony, że to "moje" emocje, że tak "czuję". Owszem, to coś, co dzieje się w mojej głowie, czy powstaje w mojej głowie, ale nie znaczy, że jest to adekwatne do rzeczywistej sytuacji. Na tym polega traumatyczna reakcja. "Jak ktoś się na gorącym spalił, to na zimne będzie dmuchał" Dużo ludzi miesza chyba pojęcia "lęk" i "strach". Też tak robiłem, aż mnie kumpelka psycholog uświadomiła, pewnego dnia. "Strach", to jak się widzi psa, któremu z pyska piana leci, wtedy człowiek się boi, że go to bydle może ugryźć, co na pewno nie jest przyjemne. "Lęk", zaczyna się wtedy, gdy człowiek boi się przejść ulicą, na której taka bestia mieszka, bo kto wie, może on kiedyś ucieknie, przeskoczy przez pł

Lęki i ucieczki.

Tu gorąco dzisiaj, albo mnie jest gorąco, bo w sumie, to jest tylko 30C i nawet lekki wiaterek powiewa. Wpieprza mnie to słońce dzisiaj, bo niby jest trochę chmur, ale człowiekowi jakoś deszcze na myśli. Wilgotność powietrza ponad 60%, może to przez to też. A może moje emocje odjeżdżają znowu trochę, bo po pierwsze, to wszystko mnie denerwuje, po drugie, to impulsy z zewnątrz są jakby wzmacniane. Za głośno, śmierdzi jakąś rybą w sosie pomidorowym, notebook za ciepły. Nie wiem, nie umiem się zdecydować co zrobić, jak długo tu zostać, czy w ogóle. Myślę czasami o NB. Kobieta by mi się przydała, albo upić się czy coś. Wczoraj pół dnia graliśmy w biliarda z B. Było tam trochę ładnych dziewczyn, młodych, w towarzystwie. Cholera. Ale za to klima była. B oczywiście chciał szybciej wracać niż ja. Moje emocje skaczą, jak zwykle, ale może łatwiej mi zauważyć teraz w którym momencie lęki mnie łapią i jak próbują wywołać na mnie nacisk. Bo dzieje się to czasami po prostu przez fizyczne bodźce. Rob

Samobójstwo, brak wiary w możliwość zmiany?

Kiedyś, gdy mieszkałem w jeszcze innym miejscu, innym kraju, biegałem czasami wzdłuż wysokiego skalistego brzegu morza, przerywanego małymi plażami. Trasa prowadziła najpierw wzdłuż asfaltowej drogi, potem ścieżką pośród kaktusów, takich z liśćmi wyglądającymi jak uszy zająca, potem znowu wzdłuż drogi, przez mostek i tak dalej. Ten mostek miał betonową poręcz, wystarczająco szeroką, żeby można było po niej przebiec, jak się trochę uważało. Wiedziałem, że gdybym się potknął i spadł, to raczej byłby to koniec. Zastanawiałem się nad tym prawie za każdym razem, widząc w dole szpiczaste kamienie, pomiędzy którymi wił się mały strumyk. A nawet jakbym przeżył pierwszy upadek, to pewnie by mnie szybko nikt nie znalazł, bo raczej mało kto tamtędy chodził, myślałem sobie. Dlaczego to robiłem? Może szukałem śmierci, albo ryzyka, czegoś, co by mnie wyzwoliło z nieprzyjemnego uczucia bytu. Kiedyś nie wiedziałem, że mogę się sam wydostać z tej ciemnej dziury, w której żyłem. Nie wiedziałem, że ból m

Asocjacje w mózgu. Lęki.

NB się nagle odezwała. Nawet sobie zainstalowała chata na komórce, tak, że zaczęła znowu do mnie pisać. Chodzi na terapię. Dużo nie pogadaliśmy, bo szedłem na siłownię. Lało od rano, nawet przyjemna odmiana. Teraz chłodno, to znaczy, 23C, wiatr jest chłodny. Trochę sobie nadwyrężyłem łydkę, więc zastanawiałem się, czy iść na siłownię, ale, A tam była, zdyscyplinowana, więc też poszedłem. A chodziła co drugi dzień, ale potem coś więcej poczytała, poza tym, to powiedziałem jej, że można codziennie chodzić, więc teraz zasuwa codziennie. Porobiłem trochę "na klatę", czyli raczej do paletek, bo nie zależy mi specjalnie na dużych mięśniach, temu nie ćwiczę ze sztangą, czy czymś. To i tak pikuś, w porównaniu z moimi prawdziwymi problemami, czyli lękami. Wkurzają mnie one, ale doszedłem do wniosku, że moje lęki nie są skierowane przeciwko mnie. Nie ma tam jakiegoś wroga w mojej głowie. Moja podświadomość próbuje mnie po prostu bronić, ratować mi może życie, technikami, które kiedyś d

Czasami reflektuję, obżerając się

Rano budzę się, jak zwykle, dosyć wcześnie. Wieczorem skrzeczą nietoperze, bijąc się o dojrzałe manga, na drzewie bezpośredni przed moim balkonem. Niestety, to drzewo stoi u sąsiada, "mój" ogródek jest minimalny. Więc mogę sobie na te mango tylko popatrzeć, tym bardziej, że tu kradzież, chyba nawet drobna, nie jest raczej miło widziana. Myślę, że na pewno kradną tu mniej niż w Europie. W każdym razie budzę się i czekam na to poranne uczucie, nie mdłości, ale bezradności i smutku. I nawet nie wiem, tak do końca, czy ono przyszło, czy nie, bo budziłem się parę razy. Mówiłem sobie cały czas "to tylko emocje w mojej głowie, wyuczone reakcje, na które tak naprawdę nie mam ochoty". I chyba nawet nie czułem tej bezradności dzisiaj. Tak mi się wydaje. To może się wydać dziwne, że nie wiem, ale jestem trochę jak na łódce, na morzu, szarym, na falach. Tu zawieje silniej, to przyjdzie większa fala, czasami trudno odróżnić, czy bardziej kołysze, czy mniej, bo cały czas jakoś ta

Gdy czuję się bezradny

Codziennie rano, albo prawie codziennie, zastanawiam się, po co tu jestem i czy to dobry pomysł. Miałem już parę dobrych pomysłów, jak i też złych, w swoim życiu. Myślę, że każdy ma jakieś tam lęki, to normalne. Tyle, że moje mi chyba bardziej przeszkadzają, biorąc uwagę to, co obserwuję w otoczeniu. Gdy jest się jednak uważnym, to wszędzie zobaczy się jakieś hasło mówiące o pokonywaniu lęków. Już w bajkach bohaterowie walczą ze swoimi lękami. W bajkach mają one postać smoka, czy innego stwora, z którym da się gadać. Chodzę na tą siłownię, ale coś nie tracę chyba sadła na brzuchu, pewnie dlatego, że za bardzo lubię orzeszki. Każdy dzień to walka z ociężałością. Gdy wracam z siłowni, to łatwo jest wisieć na kanapie, po śniadaniu. Moje emocje narzucają mi wtedy senność i bezradność. Zastanawiam się, czy nie lepiej było by gdzieś iść do pracy. Tyle, że wtedy przypomina mi się, jak to czasami w pracy było, gdy walczyłem z sennością, czy niemożnością robienia czegokolwiek. Nie mam ochoty na

Bieg z przeszkodami, w głowie. Odważna mrówka.

Rano budzę się, wita mnie niepokój. Muszę parę rzeczy, a przynajmniej jedną, z mojej listy zrobić, bo mnie terminy gonią. Gdy pomyślę o tym, czuję jak mi coś splot słoneczny ściska. Za chwilę moje myśli uciekają gdzieś dalej, nacisk na splot słoneczny przechodzi. Myślę znowu o tym, co muszą zrobić, nacisk i niepokój powracają. Tak sobie wtedy myślę, że logika myśli sobie jedną rzeczy, a emocje robią swoje. Nie jest to nowa myśl. Leżę w łóżku i nie chce mi się wstać, ale na 7 jestem na siłowni umówiony i głupio by było nie pójść. Więc wstaję. Robię nawet parę ćwiczeń. Wczoraj łaziliśmy przez prawie 4 godziny po pagórkowatym lesie, w bardzo szybkim tempie. A znowu o mało co, a by nastąpiła na węża. Ja o mało co, nie nastąpiłem na żabę. Wąż się wystraszył, schował od razu pod jakimś pniem, szkoda, bo chciałem mu zdjęcie zrobić. Wyczytałem, że ten wąż, to jakoś małooki coś tam. Poprzedni to był pyton. Ten trochę jadowity, ale nie śmiertelny. Poszedłem przy okazji na stronę organizacji od a

Walka z emocjami i szukanie granic możliwości, 22 minuty bez oddechu.

Trudno mi czasami uwierzyć, że to co się dzieje w mojej głowie, to po prostu różne emocje i reakcje. Gdy czuję smutek, to jest to po prostu smutek, trudno sobie powiedzieć "to po prostu wyuczona reakcja, która nie pasuje do teraźniejszości". Chodzi mi o smutek związany z uczuciem bezradności. Łatwiej sobie powiedzieć "tak już jest, tak pozostanie, nic się nie da zrobić", niż "to tylko chwilowa emocja, możesz ją zmienić". Myślę, że mnie jest w pewnym sensie łatwiej abstrahować od moich emocji, bo mam PTSD, czyli sporo reakcji w głowie, silnych, które w sposób oczywisty nie pasują to stanu rzeczywistego. Z drugiej strony wiem, skąd one się teoretycznie biorą, z mojego dzieciństwa. Wiadomo, to tylko teoria, ale wiele teorii w sposób dosyć poprawny, choć często niekompletny, opisuje jakiś system. To, że nawet niekompletny opis jest bardzo pomocny, to widać wkoło. Termodynamika też nie opisuje wszystkiego w 100%, co nie przeszkadza w konstruowaniu samochodów, s

"什么是幸福", czym jest szczęście?

Tak sobie tu siedzę, współmieszkaniec ogląda coś w telewizji, ulubiony serial się psuje. Jest w miarę miło, bo padało i jest chłodno. Gdzieś tam biegają sobie po mieszkaniu gekony. Może zjadły już tego pająka, który mnie wczoraj wieczorem straszył. Siedziałem dzisiaj w bibliotece, pojechałem tam rowerem, bo padało. W bibliotece łatwiej mi się skupić i jest ciekawiej. Biblioteka, to też trochę inny świat. Chinka z Shanghaiu, z którą sobie piszemy przez komórkę, pyta nagle, czym jest moim zdaniem szczęściem. "什么是幸福" To podobne pytanie, jak to w stylu "czym jest miłość".

Doliny emocji

Wczoraj wieczorem, jak leżałem w łóżku, coś mi jakby mignęło, koło drzwi balkonowych, chowając się za kotary, takie, z pasków, coś w rodzaju żaluzji. Nie byłem pewny, tak do końca, więc wstałem i odsłoniłem powoli te zasłony, używając do tego rakietki, bo nigdy nie wiadomo, czy człowieka coś tu nie użre. Drzwi balkonowe są przesuwane, były otwarte, tylko siatka zasłaniała ich połowę. Na szybie siedział duży pająk, taki, z nogami na parę centymetrów. Nie był to ten chudy, ale też nie aż tak super włochaty. Odsłoniłem trochę siatkę, bo chciałem go wyrzucić, ale zniknął. Te zwierzaki tutaj, to umieją znikać, podobnie jak gekon, parę dni temu. Jak zasypiałem, to miałem oczywiście wrażenie, że łazi mi po twarzy. Dzisiaj rano rozglądałem się za tym stworem, ale nigdzie go nie było. Odsunąłem siatkę, a tam na dole była mała jaszczurka, albo inny gekon. Popatrzyła na mnie z wyrzutem i uciekła na balkon. Więc może to ona była wieczorem w pokoju, a nie ten pająk. Tu jaszczurkami, czy gekonami w

Próbuję zmienić moje reakcje emocjonalne.

Analizuję moje lęki, próbuję się do nich dobrać z tej, czy innej strony. Wracam do dzieciństwa, by je trochę lepiej poznać i powiązać je z wydarzeniami. Bo w sumie, to dzieciństwo przeżyłem, jak widać na załączonym obrazku. Brakuje mi coś kobiecych piersi, których tyle widzę w koło. Wiem, że gdybym miał dziewczynę, to może by mnie już po miesiącu tak nie interesowała, więc aż tak bardzo się nie przejmuję, że żadnej nie mam. Dziewczyna oznacza też stres. Czy przychodził mi on na dobrze? Nie wiem. Wiem, że jak jestem sam, to lepiej sobie radzę z wieloma problemami. Nie ma wtedy chyba takiej presji, że "muszę" coś zrobić, że "muszę" być takim, a nie innym. Możliwe, że część z tego jest tylko w mojej głowie. Dzisiaj rano kumpelka mi coś napisała, związanego z jakimś drobnym interesem. Poczułem lekką falę niepokoju, który jakby zaraz się schowała, gdzieś głębiej. Bo przejmuję się czasami co ludzie o mnie pomyślą. Choć jest to wybiórcze. Lęki mnie unieruchamiają. Mam wyuc

Szczęśliwego Nowego Roku 2015!!!

Życzę Wam wszystkim szczęśliwego Nowego Rok, zdrowia i spełnienia marzeń!!! :) Tu już 8 rano. Słońce ostro daje, robi się gorąco. W Polsce dopiero 23 w nocy, dzień wcześniej. Byłem na imprezie, sylwestrowej. To znaczy, zaczęła się ona o 6 wieczorem, podobno, bo poszedłem, jak wypada, koło 9. To znaczy, tak może wypada w Europie, tu już był prawie, że koniec imprezy, bo część ludzi była z małymi dziećmi. Jakoś nikt nie tańczył, ale pal sześć. Koło 11 w nocy już chyba większość trupy poszła do domu. Potem 12 w nocy. Trzeba było na zegarki patrzeć, bo nie słychać było żadnej petardy, nic. Wyszliśmy na balkon, akurat kropiło, więc było przyjemnie chłodno. Złożyliśmy sobie wszyscy życzenia i tak wpadliśmy w ten nowy rok. Potem składanie życzeń ludziom w europie, przez komórkę. Uznałem to za zabawne, że tu była 12 w nocy, a w Polsce, czy Niemczech dopiero 1 po południu, więc posłałem trochę życzeń ludziom. Posiedziałem jeszcze chwilę, bo dostałem kawę, co mnie utrzymało na nogach. Koło 2-gie