Posty

Wyświetlam posty z etykietą shiatsu

Ciekawe

Leżałem sobie w piątek, DT tuliła się do mnie, ale nie zależało mi coś na tym. Co innego, dałem trochę Shiatsu J i ona mi powiedziała, że mam gorące dłonie, gdy je na jej plecach kładę. Nawet dotykała moich dłoni, by się przekonać, że wcale nie są takie gorące, jak jej się wydawały, "Kaszpirowski", powiedziała mi. W sumi, to prawie każdy mi mówi, że mam gorące dłonie, gdy daję Shiatsu. Ciekawe. Napisałem SMSa do L, o której wraca, ale nie odpowiedziała. Ciekawe, ile jeszcze u mnie pomieszka, czy może się jutro wyprowadzi, bo gdzieś, bardziej na mieście jest jakiś pokój u znajomej DT wolny. Ano, pożyjemy zobaczymy. Zauważyłem, że się denerwuję, gdy gram w grę, w której muszę czegoś szukać, na czas. Jak w dzieciństwie, gdy pod okiem wściekłego przeważnie ojca musiałem jakiś klucz na warsztacie znaleźć. Mam przynajmniej warunki laboratoryjne do testowania :) gra na komórce ;)

Pająk

NB (narkotyk-B) mi na moje smsy nie odpowiedziała. To znaczy, napisała, że je czyta. Każda godzina w której nie piszę do niej, to wygrana godzina, albo tak mi się wydaje. A właśnie do niej napisałem ;o) Nie chcę być zależny od narkotyków. Wczoraj wpadłem jakoś na „Nirvanę” w internecie. Kurt Cobain, gdzieś wpadło mi w oko zdanie o jego liście pożegnalnym i poczytałem o nim. Miał podobno osobowość borderline, czyli osobowość "z pogranicza", a dokładniej mówiąc, to spieprzone dzieciństwo. Ale borderline lepiej brzmi, bo to on taki był, a nie jego tak ukształtowano ;o) i tyle. Łatwiej powiedzieć „facet był trochę popieprzony”, niż „miał h...wych rodziców (albo dzieciństwo)”. Dałem wczoraj trochę Shiatsu kumpelce, tej z plecami pogiętymi od noszenia dziecka. Lepiej jej jest, ale mnie się trochę w głowie kręciło chwilę potem. Ciekawe. Dzisiaj mam się wspinać z NA (narkotyk-A). Piszę do niej bajkę, posyłam jej mailem kawałek po kawałku. Nie za bardzo mi się podoba to co piszę, ale,

Toxic

Byłem właśnie pobiegać. Wczoraj rozmowa z NB (narkotyk-B) na Skypie. Mam dosyć takich rozmówo niczym, bo jak schodzę na "poważniejsze" tematy, czyli problemy z naszą komunikacją, to ona się od razu zmęczona robi i chce kończyć. Znam tą reakcję, ale to trochę jak rozmowa ze ślepym o kolorach. Ludziom często się wydaje, że wiedzą co robią i dlaczego, oczywiście w pewnych sytuacjach ;o) Ona nie chce zerwać kontaktu, a ja nie mam siły go sam zerwać. Ona trzyma mnie na długiej lince, albo ja na to pozwalam. Toksyczna znajomość? Zastanawiam się nad życiem, nad tym, że jestem ograniczony moim lękiem (patrz PTSD). Wiem, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze swoich lęków, bo lęków nie widać, widać tylko często reakcje nimi powodowane. Byłem się wspinać w skałkach w sobotę. Parę osób nas było, NA (narkotyk-A) też. Czasami mam wrażenie, że ona dziwnie na mnie patrzy, jakby opuszczała swoją tarczę i szukała mojej bliskości. A może mi się po prostu wydaje. Strach, to może jest, gdy patr

Czekaj

NB napisała, że się zmienia, i nie chce przez to zrywać kontaktu ze mną. Dziękuje mi, bo teraz lepiej widzi pewne rzeczy. Coś mi ostatnio często dziękuje, a ja wolałbym, żeby się ze mną pokochała. W sumie, to mam sporo kontaków z jakimiś dziewczynymi, ale zręcznie też chyba unikam zbliżeń. Tak mi się wydaje. W każdym razie dzisiaj się nie wspinam, bo NA (narkotyk-A) nie miała czasu. Pewnie, że jakbym się uparł, toby się poszła wspinać, ale się nawet nie upierałem, bo mnie też już palce bolą. Ogólnie, to chyba łatwiej narzekać na brak dziewczyny, niż co..., mhmm, nie wiem. Nie chce mi się dzisiaj o śmierci pisać, bo za ładna pogoda, jakoś mi to nie pasuje. Nie mam ochoty się zabić, to znaczy, może od jakiegoś roku, czy coś, dlatego też wierzę w terapię. Podobnie, jak NA wierzy w moje Shiatsu, bo jakby nie było, to pomaga to. Samemu trzeba dużo robić, ale na koniec jest trochę lepiej. Zacząłem pisać bajkę dla NB, piszę po kawałku i posyłam jej w mailu. Nie po to, żeby ją poderwać. Nie po

Ano

Rozmawiałem wczoraj z NB, tak rozmawialiśmy o tym, czy zerwać kontakt. Ona powiedziała, że nie ma w tym żadnego interesu, ale jak będę chciał, to potrafi to zrobić. "Ale co wtedy, gdy się okaże, że za pół roku jest to samo"-zapytała mnie. Ano, co mam jej powiedzieć. W sumie, to nic nowego nie uzgodniliśmy. Dzisiaj wspinałem się z NA. Trochę się od razu wykończyłem, bo za trudno zacząłem. Ona była padnięta, bo ludzie w akademiku imprezują od 3 dni i nie mogła wogóle spać. Z takimi młodymi dziewczynai się zadaję. Jest chyba dosyć ładna, mnie się podoba. Poleżeliśmy na trawie, bo fajne słońce było i na koniec dałem jej trochę Shiatsu. Jeden krąg był zablokowany, i w czasie Shiatsu się odblokował. Poskarżyła się, że ma coś jeszcze w kręgach szyjnych, więc pomasowałem chwilę. Ona pokręciła trochę szyją i podobno wskoczył ten, z którym od 2,5 miesiąca ma kłopoty. Nie wiem, czy jej wierzyć, ale dlaczego miała by kłamać, że z nim miała kłopoty? Szkoda mi jej trochę, bo leci często na

wiosna, niby

Napisalem wczoraj maila do B, czyli mojego narkotyku. Ta sytuacja jest po prostu śmieszna, ale mnie coś nie do śmiechu. Chciałem wiedzieć, czy B jest jeszcze ze swoim chlopakiem, i zapytałem, jak im leci. Mówi mi, że całkiem fajnie, tyle, że on jest burkliwy, nawet przy ludziach, tak, że jej jest z tego powodu smutno. I ja się teraz oczywiście k... zastanawiam, czy jej jest smutno, tak, że znowu bedzie miała jakieś problemy zdrowotne, czy po prostu, o tak, trochę smutno. Dlaczego się nad tym wszystkim zastanawiam... Napisała mi ostatnio, że może to dziwnie "zabrzmi, ale trzymasz mnie czasami przy życiu". To co ja to jestem, ranimacja? Karetka pogotowia? Wpieprza mnie takie uzaleznienie, ale chyba sie krok po kroku z niego oswabadzam... Co ciekawe, dalem Shiatsu, bardzo krotkie w sobote, i A powiedziala w niedziele, ze jej kregi potem w nocy powskakiwaly na miejsce, bo nie umiala zasnac, wtedy cwiczy joge i probuje swoje plecy poustawiac. Potem jej zrobilem troche porzadniejsz