Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2009

Praca jest drogą cd.

<-- cd. Powiedzmy, że nazywała się Kaśka. Więc ona siedzi sobie gdzieś daleko, ma chłopaka, i jest zakochana w innym. A ja mam dylemat. Jest mi cholernie źle. Czasami jeszcze gorzej. Nie wspomniałem jeszcze nic o moich blokadach. Gdy próbuję coś zrobić, to. No właśnie, nie potrafię. Czasami nie potrafię podnieść się z łóżka, oglądając komediowe seriale, czyli sitcomy, bo oglądam je po angielsku. Złoszczę się sam na siebie, że do niczego się nie nadaję. Piszę do Niej, czasami rozmawiamy na gg, czy skypie. Nie wiem, co zrobić, bo czuję, że ona się oddala. Jakaś żelazna pięść zaciska mi się na gardle. Chciałbym krzyczeć, wykrzyczeć to wszystko co czuję, powiedzieć, jak mi źle, jak za nią tęsknię, jak mnie to wszystko boli. Ale nie potrafię. Bo ona mogła by się pogniewać, mogła by odejść. To znaczy, jak mogła by odejść? Przecież ona wcale ze mną nie jest i nigdy tak do końca nie była. --> Byłem na basenie. L mnie ignoruje trochę, albo tak się po prostu zachowuje, ale im dalej od niej

Praca jest drogą

--> Pracuję nad sobą i staram się otwierać ciemne szafy, bo wyczytałem, że tak można się pozbyć koszmarów i po prostu lepiej żyć. Wbiłem zęby w ścianę i zacząłem coś robić. Naprawdę? Tak dobrowolnie zacząłem się dogrzebywać, bo jestem inteligentny i chciałem znaleźć rozwiązanie? Oczywiście, że nie, bo moje lęki były silniejsze. Zaczęło się tak, że tęskniłem za kimś kiedyś i usłyszałem: -"Przyjedź tu, jakoś to będzie." Miałem jechać do innego kraju, nie mając wizy, gdy Ona, ona miała chłopaka, od parunastu lat i właśnie się w kimś innym zakochała, po tym, jak była we mnie zakochana. Ale tego ostatniego mi nie powiedziała, nawet wtedy, gdy leżeliśmy przytuleni, jeszcze spoceni, nocą na plaży. Odwiedziłem ją parę miesięcy wcześniej. "Jakoś się to załatwi"-stwierdziła któregoś dnia, gdy zacząłem się dopytywać, jak ona sobie mój przyjazd wyobraża. Obiecała mi parę miesięcy wcześniej, że wyjdzie za mnie za mąż, tak dla picu, gdy zajdzie potrzeba, żebym mógł zostać. Ale

Nic nowego

Nic mi się nie chce pisać.

Podróż

Przejechałem tych 800 kilometrów do siostry, czy może trochę więcej, w temperaturze koło -14, czasami -17 i bez spryskiwaczy w miarę spokojnie. Biorąc oczywiście te wszystkie warunki pod uwagę. Musiałem czasami zgrabiałymi po chwili palcami szybę śniegiem przecierać, by za chwilę, po wjechaniu na autostradę znowu nic nie widzieć. Wczoraj wizyta u kumpelki, dobrej w psychologii, czy chyba bardzo dobrej, ale nie jestem fachowcem, za to ona ;) Rozmawialiśmy sobie o pszczole i miodzie i jego znaczeniu w przyrodzie i też o tym, że większość ludzi nie zdaje sobie w ogóle sprawy, co się z nimi dzieje. Nie realizują, jak wiele zachować wynoszą z domu rodzinnego,  nie zauważają ich po prostu. I chodzi tu o zachowania negatywne, które w życiu często przeszkadzają, nie tylko ich, ale też ich bliskich. Ale gdy komuś takiemu, kto nie chce się tym zajmować o tym wspomnieć, to albo tego nie rozumie, albo reaguje agresją, co jest zrozumiałe, bo czuję często lęk, niepokój, wiele uczuć i po prostu się w

Podróż

Przejechałem tych 800 kilometrów do siostry, czy może trochę więcej, w temperaturze koło -14, czasami -17 i bez spryskiwaczy w miarę spokojnie. Biorąc oczywiście te wszystkie warunki pod uwagę. Musiałem czasami zgrabiałymi po chwili palcami szybę śniegiem przecierać, by za chwilę, po wjechaniu na autostradę znowu nic nie widzieć. Wczoraj wizyta u kumpelki, dobrej w psychologii, czy chyba bardzo dobrej, ale nie jestem fachowcem, za to ona ;) Rozmawialiśmy sobie o pszczole i miodzie i jego znaczeniu w przyrodzie i też o tym, że większość ludzi nie zdaje sobie w ogóle sprawy, co się z nimi dzieje. Nie realizują, jak wiele zachować wynoszą z domu rodzinnego,  nie zauważają ich po prostu. I chodzi tu o zachowania negatywne, które w życiu często przeszkadzają, nie tylko ich, ale też ich bliskich. Ale gdy komuś takiemu, kto nie chce się tym zajmować o tym wspomnieć, to albo tego nie rozumie, albo reaguje agresją, co jest zrozumiałe, bo czuję często lęk, niepokój, wiele uczuć i po prostu się w

Towarzystwo

Poszedłem sobie na basen. Fajnie mi się pływało, nawet były dwa pasy oddzielone, dla tych, którzy tam i z powrotem pływają. Przyszedł jakiś z płetewkami i sobie po jakimś czasie poszedłem, na obszar bez pasów, bo on był szybki, a ja zmęczony, a też sobie chciałem powyprzedzać. L jest zakochana w facecie, z którym ma się pobrać, za 12-miesięcy. Mnie się podoba (ciągle) NB, który ma chłopaka, i już się prawie do mnie nie odzywa. N jest zakochana w chłopaku, z którym była przez 1,5 roku, który ma dziewczynę i pojechał do N na urodziny, tydzień temu. Ciekawe, czy o tym swojej obecnej dziewczynie powiedział. Aha, ten facet L ciągle się nie zgłasza. Ona obudziła mnie w nocy, ok 1-szej, tak po prostu, coś tam chciała powiedzieć, zaśmiała się, to tyle, co pozostawiła na sekretarce komórki. Stwierdziłem, że jak jeszcze raz mnie w domu obudzi, to się na nią rzucę, bo już mnie mięczakiem nazwała, a obudziła mnie parę razy w nocy, pukając do mojego pokoju, po przyjściu z pracy. Aha, facet L nie zg

megawaty

Siedzę sobie w kafejce i nic mi do głowy nie przychodzi, albo może inaczej, za dużo mam w głowie na raz. L pojechała do domu. Nawet jej chciałem powiedzieć, że trochę będę za nią tęsknił, ale się powstrzymałem od tego. Istnieje coś w rodzaju walki, przynajmniej we mnie. Jestem miły dla niej, między innymi dlatego, że mam ochotę na seks z nią. Nie wiem, czy ona to czuje, pewnie tak. Czasami ona jest podejrzanie miła, ale to ona utrzymuje dystans. DT czasami przytuli się dosyć jednoznacznie do mnie, jak w tańcu wczoraj. Ale L nie. Czasami pozwala się masować, ale wtedy jest najczęściej zawiana. W sumie, to między nią a mną istnieje kolosalna różnica poglądów i nasze podejście do życia jest inne. Dla niej ochrona środowiska jako tako nie istnieje, rzuca niedopałki papierosów na chodnik, czy ulicę. Oczywiście, tu nie chodzi o niedopałki, ale ogólnie o podejście. Płyn do mycia naczyń chyba po cichu pije, bo tak szybko on znika. Ja jestem przyzwyczajony do tego, żeby na takie drobiazgi zwrac

Niepokoj po raz xxx

Coś mnie dzisiaj niepokój zżera. Najpierw mnie o 1-szej w nocy L obudziła, bo chciała się rozliczyć za opłaty za mieszkanie, to jest mnie dać jej cześć, bo ja opłacam. Skończyło się na rzucaniu się poduszkami. Ona się czasami dziwnie zachowuje, tak, ze nie wiem, co chce. Czasami zamyka się jak chomik w swoim pokoju, a czasami myje zęby siedząc na moim łożku. Mam ostatnio kontakt smsowy z NB, to jest, ja do niej pisze, ona od czasu do czasu coś odpisze. Chodzi o przesyłkę, która przez nieuwagę posłałem kurierem, a nie pocztę. A jej nie ma w domu o tej porze, jak on ma przyjść. Na maile nie odpowiedziała. Nie wiem, co o tym w ogóle sądzić. Jak jej pies umarł (nie lubię pisać "zdechł"), to napisała mi smsa. Swój adres mi podała, jak jej chciałem książkę posłac. Mogla napisać "nie posyłaj, nie potrzebuje". Czasami coś odpowie, a czasami nie. W sumie, to jest to trochę zabawne. L chodzi ostatnio po kuchni w koszulce i bez stanika. A ja dzisiaj trochę niewyspany. Przez L,

Chyba

Chyba czasami przestaję pisać maile do kogoś tylko dlatego, że myślę, że komuś może przez to być milej. Byłem się powspinać, znowu czuję trochę palec. Z L obejrzeliśmy sobie bajkę, a wczoraj z L, kumplem, który miał urodziny, i DT graliśmy do 1-szej w nocy w biliarda. Mój pomysł ;) Chciałem posłać NB obiecaną książkę, ale, że nie odpowiadała na miale, to napisałem "Posyłam na stary adres, najwyżej nie dojdzie". To posłała smsem nowy ;) Jakoś lepiej się czasami czuję. Medytacja i sport. L gotuje poza tym ciekawe rzeczy, nawet ostatnio bez mięsa, którego raczej unikam. Wiem, są ludzie, którzy twierdzą, że mięso jest niezbędne, ale jem drób i ryby. Poza tym, to mnichowie, ci którzy tacy dobrzy są w Kung-Fu, są wegetarianami, podobno, albo jedzą chyba rzadko mięso, czy coś. Ja nie jem jajek z masowych hodowli. Szkoda mi zwierzaków, ściskanych w klatkach wielkości kartki z zeszytu A4. Mało lęku dzisiaj, ale nie na tyle mało, żebym w domu coś specjalnie sensownego porobił.

Narkotyki?

Pewnie ktoś, kto tu zajrzy, pomyśli, że robię go w balona, bo to nie o "prawdziwych" narkotykach, ale o jakichś CA (cannabis A) czy NB (narkotyk B), czyli dziewczynach/kobietach, a nie prochach. Ktoś zauważył, że ja mówię na kobiety "dziewczyny". Nie wiem, co na to odpowiedzieć. Siedzę w kafejce, popijam gorące kakao, po tym, jak opchnąłem talerz jakiejś fasolki, czy czegoś w tym rodzaju. Byłem popływać, po godzinie padłem. Nie ta kondycha, nie ta technika, ale ten zwierz, który tak dobrze pływa zaczął się też męczyć delfinem, krzywiąc się przy tym trochę w przerwach. Na wszelki wypadek wolałem mu się nie przyglądać. Tych zwierząt było tam całe stado, albo może ja po prostu tak powoli pływam? Dlaczego się tak przejmuję NB? Jaki to ma na mnie wpływ? Dlaczego porównuję B do narkotyku? Bo to podobne objawy. Dołek, łaknienie, depresja, jak jest daleko (a jest od paru lat daleko) i euforia, jak do niej piszę. Uciekam do Niej, gdy mi źle. Przyglądałem się temu dzisiaj w p

Wolny

Dzisiaj rano obudzilem sie i pomyslalem sobie, ze w sumie, to jestem wolny. Tak po prostu. Nie chodzi o jakies fakty, ale o uczucie, relatywnie do innych. Inne, niz na przyklad "jest mi zle", "jestem smutny".

Na dluzsze mete, narkotyk?

Na dluzsza mete kontakt z NB (narkotyk B) chyba zle mi jednak robi. Ja pisze, ona nie odpowiada i mam potem dolek. Ze ogolnie mam gorki i dolki, to trudno mi to odroznic, co jest powodem czego. To troche tak, jak ze zmiana klimatu. Niektorzy mowia, ze nie ma zmiany, ze to wachania cykliczne, inni, ze jednak ludzie spowodowali zmianie. A lodowce, w Alpach i gdzie indziej po prostu topnieja i tyle. One nic o teorii nie wiedza. Ja mam dolek, NB nie odpowiada, wiec to jak topniejacy lodowiec. Teoria teoria, a mnie nie jest przez to chyba lepiej ;) Musze sie nauczyc przed tym bronic. Jeden z problemow PTSD.

No logic

Probuję logicznie rozwiązać problem, czy napisać smsa do NB (narkotyk B). Czy jesli go napisze, to będzie to świadectwem mojego uzależnienia od niej, czy pomoże mi to, no właśnie w czym. W pozbyciu się natrętnej myśli "napisac, czy nie". I tu się moja logika zacina. Przypomina mi to film "Along Came Polly", gdzie facet próbował programem statystycznym obliczyć, która dziewczyna bardziej do niego pasuje. Mnie chodzi bardziej o to, co w całokształcie jest lepsze dla mnie. Mam kontakt z tyloma dziewczynami, ale zadnej dziewczyny. Może rzeczywiście lubię moja swobodę, jak jedna z moich ex powiedziała. To jak odkrywanie zasad gry. -- Pachnę chlorem, jak to po basenie. Znów widziałem miła dziewczynę, w pracy. Spotkałem ją potem z moim kumplem na łódce. Ciekawe są takie przypadkowe spotkania, bo o tej porze prawie nigdy nie spotykam tam nikogo z pracy. Pojechałem do kafejki po basenie, bo co mam w domu robić. Jak L jest, to pewnie zamknięta w pokoju, jak jej nie ma, to będ

Takie sobie gadanie i marzenia

Stres mi powoli przechodzi. Wyczytałem znowu, że można ćwiczyć używając treningu mentalnego, wiadomo. Ale zrobili parę nowych doświadczeń, w których to wyraźniej widać. Więc skoro mój mózg i tak ma kłopoty z rozróżnianiem rzeczywistości od tego, co sobie wymyśli, to może sobie częściej pomarzę? Może problem polega też na tym, że człowiek sobie coś negatywnego czasami wymyśli, czy pomyśli, zamiast się cieszyć na pozytywne rzeczy, który może przyjdą, albo na marzenia. Jutro znowu pływanie, basen. W robocie coś łatwiej, mniej stresu. Piję więcej gorącej wody niż kawy, może to też pomaga, a może po prostu się zmieniam, albo jakaś moja część. Mniej się boję tłumionych wspomnień.

Delfin i inne

Lubię pływać delfinem, albo usiłować nim pływać. Czasami, gdy się rozluźnię, to wtedy się po prostu płynie, tak po prostu. Zastanawiam się, czy do NB nie napisać. Nie wiem dokładnie po co. To znaczy, czy nie jest to strata energii z mojej strony i nie spowoduje to, że jeszcze dłużej będę o niej myślał. Poszedłem się wspinać. Wspinałem się z A, z który mi się zawsze świetnie gada i z DN, który jest strasznie seksy, tym bardziej, że się tak ubiera. Na koniec siedziałem sobie z 4-ma miłymi dziewczynami, bo byliśmy w dwóch grupach. Gdy rozmawiam z A, to rozglądam się też trochę za innymi, co nie jest pewnie miłe. B robi to samo, tyle, że rozgląda się oczywiście za chłopakami. Dlaczego nie jestem z A? Czegoś tam brakuje. Może by po prostu spróbować być z nią. "Dać temu szansę", jak to się mówi. Wczoraj tyle chciałem zrobić, ale nie zrobiłem nic. Oglądałem seriale. L dała mi prezent na gwiazdkę, znalazłem go dzisiaj rano, gdy szukałem czegoś w pokoju, o 5.30 rano. Obudziła mnie, bo

Nie wiem

Coś jestem padnięty i nie wiem, czy iść dzisiaj na basen, czy mi to dobrze, czy źle zrobi. Jak pójdę, to się może rozchoruje, a może nie ;) ale jak mam stres, to sport pomaga :) Może sobie tak, powoli, popływam, a tu deszcz pada, decyzje, decyzje. To znaczy, o tym, czy deszcz pada to nie ja decyduje ;) --- I poszedłem na basen, pływał tam jeden, który 2 razy szybciej niż ja pływa. Ale mnie też było fajnie, można było się wyluzować i trochę odstresować. Teraz siedzę w kafejce, L koło mnie, coś tam czyta. Podejrzanie miła dzisiaj. W pracy, jeden z pracowników wydał książkę, a teraz pisze drugą, ale poszedł na jakiś kurs. Czasami to co piszę wydaje mi się jakby było na poziomie 15-latka. Może też pójdę na jakiś kurs pisania książki? --- L siedzi tu koło mnie, ze swoimi skokami nastrojów. śmiała się z moich dowcipów, gdy wracaliśmy samochodem z zakupów, co mi było podejrzane. Jak mówię, podejrzanie miła. Teraz wraca jej normalny humor, to znaczy, lekkie ignorowanie mnie, z podmuchami wcisk

Inne

I okazało się, że L nas wszystkich zaprosiła. 5 osób. Pożyczyła ode mnie pieniądze, bo dostanie wypłatę dopiero 15-go. Ona tak żyje trochę z dnia na dzień. Zupełnie inaczej niż ja. Ja żyję, może też z dnia na dzień, ale ... Czym się różnimy? Tym, że ona się częściej śmieje? Coś czuję stres w sobie. Nie pisałem już dawno do NB, ani do nikogo innego, kto we mnie flash-backi wywołuje. Ale mimo wszystko jestem zestresowany, czuję to po aftach, to u mnie oznaka stresu. Przez głupie kolano nie chodzę za często biegać, a wspinać mi się dzisiaj nie chciało iść, bo wczoraj coś przemarzłem. Mimo wszystko wydaje mi się, że łatwiej mi jest w pewien sposób, w porównaniu do tego, jak było kiedyś. Może dlatego, że wierzę, że mi "terapia" pomaga. Łatwiej mi się z L rozmawia, bo też już chyba w sumie nic od niej w tym momencie nie chcę. I tak uważam, że dobrze się dogadujemy, nie gra mi ona specjalnie na nerwach. Co mnie tak oszałamia, co mi tak siedzi w głowie. Lęk przeszłości. Dlatego wraca

Małe pomyłki

Okazało się, że L ma dzisiaj urodziny, a nie jutro. Dobrze, że kupiłem prezent(y) wczoraj, a nie przełożyłem tego na dzisiaj. Gdy wróciłem do domu miała zły humor. Przyszła do mojego pokoju, bo zapukałem do jej drzwi, bo list przyszedł. A teraz idziemy na miasto, z DT i jakimś praktykantem z Portugalii. Nie chce mi się trochę, ale jeszcze bardziej by mi się nie chciało w domu siedzieć :) DT pokazała pazurki, bo nie chciało mi się do niej jechać, wolałem się na mieście umówić. Kobiety. W sumie, to dobrze, że nie mam nic z DT, bo nie mam ochoty na jej humory. Pewnie ktoś powie "to kobieta, ma humory", ale są takie i takie kobiety ;) jak i tacy i tacy faceci ;) W pracy zamieszanie, dobrze, że jeszcze tylko 2 tygodnie, bo robi się dziwnie. L się popłakała, bo jej mentor do niej zadzwonił i jej się miło zrobiło. Cyrk na kółkach. Pełnia księżyca. Już zapomniałem prawie o tej z księgarni, tak szybko się niektóre uczucia zmieniają. Nie chciało mi się, ale teraz to bym się najchętniej

Niebezpiecznie śliczna dziewczyna

Poszedłem kupić prezent dla L, ma urodziny pojutrze. Kupiłem jej książkę i poprosiłem o zapakowanie. Pakowała mi ją śliczna dziewczyna. Krótkie jasne włosy, o kolorze lnu, niebieskie oczy, szczupła, po prostu. Może nie była aż taka cudowna, ale zapytała mnie o mój akcent, bo myślała, że jestem Anglikiem, albo jakimś innym Holendrem. Sama była z Południowej Afryki, jak się po chwili okazało, ale przyjechała tu, jak miała 11 lat. Porozmawialiśmy chwilę, bo jej ojciec pochodził z Polski, ale ja się trochę zaciąłem. Za ładna była, zacząłem się chyba peszyć. Coś się dzisiaj kobiety do mnie uśmiechały, może byłem rozczochrany po basenie, może miałem nieprzytomny trochę wzrok. Teraz mi chodzi po głowie ta jasnowłosa. Ale wiem, że jest niebezpieczna. Mógłbym się znowu nieszczęśliwie zadurzyć, a nie mam coś ochoty na ból. NB się nie odzywa i dobrze, że tak jest. Ta z księgarni miała coś w sobie, może to, że ze mną flirtowała? Ale jutro już pewnie o niej nie będę pamiętał, tak jak teraz, to jak

Dziwny dzień

Jakiś dziwny dzień dzisiaj. To znaczy, dziwny wieczór. Chciałem iść do kafejki, by coś popisać, ale jakoś byłem zmęczony. Chciałbym  nauczyć się pisania w domu. Pamiętam, jak siedziałem kiedyś w drewnianym domu, z widokiem na rzekę w dole, pokrytą krą i śniegiem. Na zrobionym przeze mnie stole stał komputer, na którym coś chciałem robić. To było parę lat temu. Stał on, i szumiał czasami, gdy wentylator się włączał. Chciałem coś na nim zrobić, ale nie potrafiłem podnieść się z łóżka, na którym coś czytałem. Coś trzymało mnie z dala od tego stołu. Budziłem się rano, wyglądałem przez okno, widziałem gładkie kształty, schowane pod śniegiem. Włączałem ten komputer, bo była to niedziela i szedłem robić herbatę. A potem. Potem za każdym razem, gdy chciałem coś zrobić, gdy chciałem choćby się zalogować, coś mi nie pozwalało. Minuty mijały, herbata zaczynała mnie oszałamiać, ja czytałem coś, "na chwilę tylko, ale zaraz się wezmę". Godzina mijała po godzinie, coś zjadłem, czegoś się na