Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2011

Dlugi weekend

Jade na dlugi weekend z J. Ciekawe jak bedzie. Dzisiaj ma cos ugotowac, jutro do kumpla bardziej na poludnie Niemiec, potem w skalki. Poniedzialek jest wolny. Wzialem dodatkowo urlop, ktory i tak moge wczesniej zakonczyc. Wczoraj bylem z dobra kumpelka u paru przyjaciol. Z nimi mozna sie dobrze posmiac, moze dlatego, ze sie z moich dowcipow zasmiewaja, chociaz one sie tez normalnie zasmiewaja, tym bardziej po winie. Spie po 6, 6.5 godzin dziennie, chyba mi zaczyna brakowac troche snu. Mysle czasami o NB, walcze z lekami, ale za to ladna pogoda i mozna sie bedzie do J przytulic, zawsze cos. Ciekawe jakby to bylo spotkac NB. Ale, wole poczuc realne cieplo J, niz spotykac NB w myslach ;)

Podróże po rzece

Rano jadę promem, zamiast autobusem. Dzisiaj słońce miało złocisty kolor. Ciekawe jak to będzie w piątek, bo mam się znowu z J spotkać. Mamy pojechać gdzieś razem na przedłużony weekend, bo tu poniedziałek wolny. Ona ma jeszcze jakiś egzamin w piątek. Walczę z lękami i nudą w pracy, bo nie mam nic konkretnego do roboty, a to co mam, jest nudne. J była u mnie w sobotę, byliśmy pobiegać, to znaczy, jak biegłem, ona na rowerze, choć ona chyba częściej ode mnie biega. Siedzieliśmy na skraju jeziora i zaczęła mówić, żebym wiele nie oczekiwał, i co ja w ogóle oczekuję. Powiedziałem, że życie czasami płynie, tak po prostu, zobaczę, co przyniesie. Przed bieganiem ja jej zrobiłem masaż, po bieganiu ona mnie. Miło jest mieć kogoś bliskiego. Czasami myślę o NB, ale odchodzi ona powoli w przeszłość. Na promie widzę jedną dziewczynę, kobietę. Czasami z nią rozmawiam. Ale, nie wydaje mi się, żebyśmy mieli cokolwiek wspólnego. Choć jest nawet atrakcyjna. -"Macie tu jakie atrakcję we wiosce?&quo

Dziwnie z kobietą

Jutro idę się z J wspinać, dzisiaj mi napisała, że poważnie się za przygotowywanie naszej wyprawy do kumpli wziąłem. Ona jedzie do swojego kumpla, ja do mojego, w sumie, a potem mamy razem gdzieś pod namiot. Nie rozumiem jej. Nie wiem, czego chce, co jej się podoba, co nie. Ale chyba nie ja jeden mam ten problem? Za to dzięki niej zapomniałem trochę o NB (narkotyku B) i jest mi po prostu fajniej. Jakoś inne dziewczyny stały się bardziej rzeczywiste. Ale J ma coś, nie hałasuje i można po prostu spędzać z nią czas, obojętnie w jaki sposób. Nie jest nudno. Ale nadal nie mam pojęcia, czy dojdzie do naszego wspólnego wyjazdu, czy może mi powie, że nie, że za blisko siebie na raz jesteśmy, że jesteśmy tylko partnerami do wspinaczki. A może jesteśmy tylko partnerami do wspinaczki? A moje lęki dalej sobie. Muszę znaleźć jakąś technikę na wyluzowanie się. Picie kawy tym na pewno nie jest.

Słońce i deszcz

Byłem pod namiotem z J. Teraz jestem trochę niewyspany, było wino, gitara, śpiew, niebo, słońce, pogubienie się w lesie (2 razy) trochę wspinaczki w dobrej ścianie. I leźliśmy przez las, z kłodami drewna na ognisko. Pogubiliśmy się trochę, po ciemku, ale miałem przy sobie GPSa, tak, że nie było tak źle. W sumie, to lubię też las nocą. Z J. nic nie wiadomo. Wiadomo, prawie na pewno, że jedzie na jeden z biegunów na 3 miesiące. Szukam w sobie tego, czego kiedyś szukałem u innych. Mam wiele lęku, ale nie tyle bólu w sobie. Gdy widzę Vanessę Mae na youtube, to myślę trochę o NB (narkotyk-B). Ale NB to powoli przeszłość. Z J mogę śpiewać, pić wino, wspinać się, czuć jej ciepło. NB jest jak V.Mae, piękna, i nieosiągalna. http://www.youtube.com/watch?v=_4BdbrhKdus Mniej jest bólu w moim życiu, to fakt. Z odległego kontynentu zadzwoniła A. mam z nią kontakt mailowy. Kiedyś wielkie uczucia, ból, tęsknota, teraz, miło się myśli, że jest tam gdzieś, na szczęście daleko. Szukam dalej siebie samego

Dzisiaj i jutro

Ide sie dzisiaj wspinac, z J, o ile ona w ostatnim momencie nie zrezygnuje, bo ma akurat sporo na glowie. Ogolnie, to widze, ze traktuje mnie ona jak dobrego kumpla, wiec nie pozostaje mi nic innego, jak sie do sytuacji dostosowac. Kiedys moze bym sie bil z myslami, emocjami, walczyl, ale mysle, ze musze zmienic podejscie. Po co sie kopac z koniem, jak mozna znalezc dziewczyne, ktora po prostu bedzie miala ochote ze mna byc. Bylem wczoraj na paletkach i mnie moj kumpel wpieprzyl, bo gral jak lamaga. Fakt, jest w miare poczatkujacy, choc niezle mu idzie, wiec mu nic nie powiedzialem. Mysle, ze ogolnie bylem pod napieciem. J odzywa sie srednio na dzien smsem, raz o 1-szej w nocy, raz w ciagu dnia. Uczy sie Polskiego. Czemu ja sie wszystkim tak przejmuje, zawczasu. Mecza mnie stany lekowe. Przeszlosc siedzi jeszcze we mnie. Wiadomo, mozna to potraktowac abstrakcyjnie, jak niektorzy ludzie robia, uznac mozg za galaretke, ktorej dzialania nie znamy, dodac do tego dusze i juz jest czlowiek.

Relatywnie

Obejrzalem wczoraj dwa filmy, jeden o chlopaku, ktory mial zlego ojczyma, drugi, o facecie, ktory po wylewie tylko jedna powieka potrafil ruszac, "lock in". Ten z ta powieka napisal ksiazke, mrugajac, cos "Skafander pletwonurka i motyl", nie wiem bo tytul byl po francusku a ogladalem z angielskimi napisami, facet byl glownym redaktorem "Elle", do wylwu, znaczy sie. Bylem wczoraj pobiegac, bo zaczynam sie okragly robic, a jak sie wspinam, to J jest lepsza w przewieszkach. Oswajam J, albo oswajam siebie. Nie wydaje mi sie, zeby cos z J wyszlo, bo ona duzo, duzo mlodsza, a poza tym, to jedzie na biegun poludniowy na 3 miesiace. Ale moze mi to pomaga, ta znajomosc, daje troche energii. Kiedys moze bym do niej pisal maile, albo myslal, ze jestem strasznie zakochany, teraz wiem, ze to droga ucieczki, ucieczki od pustki, od czegos, czego nie potrafie zdefiniowac. Probuje wydostac sie z mojej klatki, wyniesc z tego mieszkania, w ktorym mieszkam, przeprowadzic bliz

Chodzi mi po glowie

Bylem pod namiotem z J i H. Okazalo sie, ze H cos czuje do J, poza tym, to jest lekko depresyjny. Po tym jak to wyjasnili, atmosfera ani sie nie poprawila, anie nie pogorszyla, ale byla moze bardziej meczaca. W sobote po skalkach poszedlem z J nad jezioro. Ogolnie, to spalismy w tym samym namiocie z piatku na sobote, co sie H pewnie nie podobalo. Do niczego miedzy mna a J nie doszlo, choc moze moglo dojsc, jakbym bardziej probowal. Ale mam wrazenie, ze J sie zawsze jakos wywinie, jak sie za blisko siebie znajdziemy, nie liczac tego, ze lezy kolo mnie, czy na moim ramieniu i pozwala sie po wlosach glaskac. Troche jak oswajanie lisa, z Malego Ksiecia. Co do lisa, to pszyszlo takie bydle pod namiot z soboty na niedziele, bo mielismy w menazce pieczone kielbaski. Podrapal mi namiot. Ale fajnie za to bylo jego cien na plachcie namiotu widac. J tez sie kiedys obudzila i dusilismy w sobie smiech, zeby go nie sploszyc. Mial szpiczaste uszy i czail sie kolo wejscia. Jak na filmie rysunkowym. Ot

Jutro

Jadę jutro pod namiot z J i H, czyli dziewczyną-J i chłopakiem-H, z którymi się ostatnio wspinam. Może pojedziemy dopiero w sobotę rano, bo H ma jeszcze jakieś spotkanie. Zaczęło się od tego, że J miała wpaść do mnie w odwiedziny. Potem zaproponowała, że pójdziemy się w piątek wspinać i ona potem wpadnie. To mnie wpadło do głowy, że ma być ładna pogoda, więc w skałki pojedziemy. Może będą tam jacyś fajni ludzie, bo z J, to chyba nic nie wyniknie, ale fajnie się z nią gada i wspina. Wpieprzają mnie moje lęki, ale trudno znaleźć obiektywny odnośnik, trudno powiedzieć, czy radzę sobie dobrze, średnio, czy źle, w stosunku do moich możliwości.

Rano i wieczorem

Rano jak się budzę, to mam paskudny humor, zastanawiam się po co żyję. Wieczorem czuję się raczej lepiej. Może to wpływ przebywania między ludźmi, kto to wie. J może wpadnie do mnie w piątek po ściance, ale, raczej jako dobra kumpelka. Kontakt z nią jest dziwny, albo normalny. Chodzimy na kawę, ale ona stara się raczej unikać kontaktu cielesnego. Mimo to, jest miło. Muszę się rozglądać za mieszkaniem, a nie potrafię się za to wziąć. Mniej myślę o NB. Tyle jest dziewczyn, a ona jest pewnie tylko wytworem moich pomylonych uczuć, nie pierwszym i nie ostatnim. Tym bardziej dlatego, że mnie kiedyś olała, i trochę wykorzystała, a teraz nie odpisuje. Szukam rozwiązania części moich zagmatwanych problemów w dzieciństwie. Potrafię sobie wyobrazić jak to jest, jak się ktoś nad dzieckiem znęca, a drugi rodzic nie reaguje, tuląc uszy po sobie i udając, że w sumie, to wszystko jest normalne. To chore, ale choroby istnieją. Trudno mi powiedzieć, że się mój stary nade mną znęcał. To kwestia definicji