Dziwnie z kobietą

Jutro idę się z J wspinać, dzisiaj mi napisała, że poważnie się za przygotowywanie naszej wyprawy do kumpli wziąłem. Ona jedzie do swojego kumpla, ja do mojego, w sumie, a potem mamy razem gdzieś pod namiot.
Nie rozumiem jej. Nie wiem, czego chce, co jej się podoba, co nie. Ale chyba nie ja jeden mam ten problem?
Za to dzięki niej zapomniałem trochę o NB (narkotyku B) i jest mi po prostu fajniej. Jakoś inne dziewczyny stały się bardziej rzeczywiste.
Ale J ma coś, nie hałasuje i można po prostu spędzać z nią czas, obojętnie w jaki sposób. Nie jest nudno.
Ale nadal nie mam pojęcia, czy dojdzie do naszego wspólnego wyjazdu, czy może mi powie, że nie, że za blisko siebie na raz jesteśmy, że jesteśmy tylko partnerami do wspinaczki.
A może jesteśmy tylko partnerami do wspinaczki?
A moje lęki dalej sobie. Muszę znaleźć jakąś technikę na wyluzowanie się. Picie kawy tym na pewno nie jest.

Komentarze

  1. Pozdrawiam z krainy lęków, aktualnie jest to lęk przed odrzuceniem. Moim sposobem na lęki były zwykle zaburzenia odżywiania, ale to żaden sposób.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lek na odrzucenie, lekiem na odrzucenie, to fakt, ale mowie o moich "normalnych" lekach, zwiazanych z PTSD (post traumatic stress disorder) ;) Z tymi mam problem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla każdego z nas nasz własny lek jest dla nas największym lekiem, bo jest NASZ.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!