Posty

Wyświetlam posty z etykietą zycie

Nie lubię pożegnań

Wczoraj najpierw zaplątałem się na parking, zapchanego supermarketu, bo po prostu chciałem tam coś wydrukować. Niestety, jakoś nie przewidziałem, że będzie aż taki tłok, bo jakieś zniżki podobno były. Boxing day to się nazywa, chyba nie bez powodu. Potem spotkałem się z Księżycową Chmurą, bo tak się ona nazywa, choć używa prostszego imienia na co dzień. Poszliśmy na kawę, ale kafejka była zamknięta, mimo, że w internecie było, że czynna. Poszliśmy pół kilometra dalej, to samo. Wylądowaliśmy na obiedzie, w miarę taniej indyjskiej kuchni. Ona mnie zaprosiła, to znaczy, przy zamawianiu po prostu za mnie zapłaciła. Do tego też trzeba się przyzwyczaić. Potem poleźliśmy na kawę, rozsiedliśmy się, bo jeszcze były 2 godziny czasu do zamknięcia, a tu krzesła zaczynają składać. -- Nikogo prawie, że nie ma -- odpowiedział mi kelner na moje pytanie, o której zamykają. - Więc zamykamy za 15 minut. Poszliśmy więc z Chmurą na spacer do parku, rozmawiając o wszystkim i o niczym, o życiu. W parku zaczę

Jakoś się żyje

Interesujące jest obserwowanie emocji, przynajmniej dla mnie, przynajmniej moich. Wieczorem poczułem nagle niepokój. - Skąd się to dziadostwo wzięło - pomyślałem sobie. Po paru sekundach przypomniało mi się, że mam przecież nagrać życzenie na wesele kumpla, Chińczyka. Taka prosta rzecz, a mnie stresuje. Bo oczywiście, nie wiem, czy mam się do tego jakoś specjalnie ubrać, jak długie te życzenia, w jakim języku. Na koniec, to znaczy, dzisiaj, wyszło, że mam to sobie po angielsku napisać a potem na chiński przełożyć, bo tak łatwiej. Ta, ... Będę musiał poprosić o pomoc jedną z kumpelek. Potem nauczyć się to mówić, żeby nie wyjść na imbecyla, albo nie powiedzieć czegoś nie tak. Najlepiej niech to ktoś jeszcze sprawdzi. Spakowałem walizkę. To też może jakaś zmiana, bo kiedyś pakowałem w ostatnim momencie. Teraz staram się robić niektóre rzeczy po kawałku, ale codziennie. Możliwe, że to mnie tak męczy. Walka z lękami jest męcząca. Wiem, że mam dobrą kondycję, wszędzie mi to mówią, znaczy, ta

świadomość i wyuczone schematy

Za każdym razem, jak się loguję, mam opcję logowania przez "facebook". Teraz wszyscy, albo przynajmniej część, używa facebooka. Wiadomo, jest to wygodne, do przekazywania informacji, pokazywania, gdzie się jest i kiedy. Przypomina mi się dowcip rysunkowy, w którym dziewczyna opowiada, że chodzi ulicami i wykrzykuje co jadła na obiad i w którym sklepie była rano, i tak dalej. Mówi, że ma trzech "follower", z czego dwóch, to chyba policjanci ;) Wiadomo, złodzieje cieszą się z informacji na facebooku ;) Ludzie dziwią się oczywiście, jak wychodzi, że służby specjalne też mają do niego dostęp. Czuję napięcie w klatce piersiowej, nie wiem, skąd się bierze, czy to kawa, czy lęk, czy tylko lęk? Gdy piję kawę w kafejce, to jestem przeważnie pobudzony. Gdy w pracy, czy w domu, to różnie to na mnie działa. Tak sobie wczoraj po treningu myślałem, że moje wewnętrzne dziecko cieszy się, gdy gram w paletki. Na treningu, sami dorośli, ale, że nas sporo było, to nam trener zrobił gr

Uczyć się walczyć i żyć

Wczoraj byłem się wspinać z ładną dziewczyną, którą znam od lat. Potem nie czułem smutku, raczej trochę złości, bo w sumie, to mi godzina nie pasowała i musiałem linę tachać, chociaż ona była samochodem. W sumie, to byłem zadowolony, że nie czułem tego głębokiego smutku, który często się pojawia, gdy spotykam jakąś dziewczynę, która jest w pewnym sensie nieosiągalna. Ale, nawet nie wiem, czy bym chciał być bliżej tej C. Może dlatego nie było tego smutku, a może po prostu coś się we mnie zmienia? Staram się mieć dużo kontaktu z wewnętrznym dzieckiem, czyli emocjami z przeszłości, które codziennie wychodzą. Myślę, że wychodziły one też kiedyś, ale o tym nie wiedziałem. "Kiedyś", to byłem prawie cały czas nieszczęśliwie zakochany. To była w sumie wygodna forma ucieczki od problemów. "Bo gdyby...". Wiem, że nie tylko ja tak robię. Część ludzi czepia się kurczowo przeszłości, marząc o miłościach, które były, część czegoś innego. W sumie, miłość, czy zakochanie, to też fo

Raz tak, raz tak

NB napisała SMSa "Jak Twoje lato?". Strasznie rozgadany sms. Kiedyś dostał bym pewnie palpitacji serca, teraz mnie to specjalnie nie ruszyło. Zastanawiam się ciężko nad Australią i doszedłem do wniosku, że pojadę tam najpierw na parę miesięcy, zobaczę, czy mi się będzie chciało dłużej zostać. A teraz co, szukam mieszkania. A mieszkania tu drogie i albo trzeba zapłacić prowizję, albo szybko reagować. A jak tu reagować, jak mnie czasami moje lęki łapią i mam stres, czytając tylko ogłoszenia. Choć to też się zmienia, najważniejsze, to się nie poddawać. Myślę, że jak przeniosę się bliżej ludzi, to mi to dobrze zrobi, dosyć chyba mam powoli samotności. Byłem na ściance, z D. Z nią można się na luzie wspinać, nie ma stresu, bo wspina się dużo gorzej ode mnie. J wspina się w sumie lepiej, ale jej teraz nie ma. Próbowałem wejść na jakąś 8-kę, ale była za trudna. Przytyłem parę kilo ostatnio, więc staram się zrzucić. Po prostu nie objadać się tyle orzechami z miodem i nie jeść tyle na

Tak sobie, czyli pocałunek śmierci ;)

Spora część moich notek ma chyba tytuł "tak sobie". Ale, czy jest tak sobie, to nie wiem. Obudziłem się dzisiaj rano, i pomyślałem, że fajnie było by umrzeć. Wiem, dużo ludzi jakoś negatywnie kojarzy sobie śmierć i myślę, że utrata kogoś jest dla większości bardzo bolesna, chyba że jakiś wróg się przekręci, czy coś. Mnie też bardzo bolało, jak ktoś z moich bliskich umarł, a parę ich było. Albo jak ktoś odszedł. Ale z drugiej strony, to myślę, że umrzeć było by po prostu smutno, tyle, że mogło by to przynieść spokój, ciszę, brak wiecznego niepokoju. W sumie, to ciekawe co tam jest, po drugiej stronie, myślę, że po prostu nic nie ma. Kto to wie, poruszamy się w kosmosie z szybkością około 107000 km/godzinę, nie mówiąc już o tym, z jaką szybkością się nasz układ słoneczny porusza. Nie wiemy jak się świat zaczął i jak się skończy. I nie wiemy, co jest po tej drugiej stronie. Ale rano budząc się usłyszałem dzieciaka sąsiada i pomyślałem, że jestem sam. Nie mam nikogo bliskiego. Je

Zanikające lęki, czyli relatywność

W momencie, gdy mnie ogarnia lęk chciałbym wstać z krzesła, i zacząć krzyczeć. Albo po prostu wyjść na ulicę i zacząć biec, przed siebie, uciekając, jak Rain Man, albo jak jeden z surfistów z syndromem Aspergera, po prostu iść surfować i nie wychodzić z morza, jak długo tylko się da. Dlatego też czasami biegam, a jak mieszkałem nad Atlantykiem, to siedziałem godzinami w wodzie, nawet zimą, aż już się stóp prawie nie czuło i trudno było na desce ustać. Ale czasami to po prostu chciałbym się schować, bo nie mam tu teraz morza i nie mam ochoty wychodzić na zimno, czy chlapę. Myślę często o NB, ale wiem, że kiedyś będę mniej myślał, zakocham się znowu, zapomnę w jakiś tam sposób. Staram się po prostu, by nie czuć tyle bólu. To takie dziwne, w sumie, to zawsze było dziwne, że dużo ludzi żyło i żyje po prostu inaczej. Już za dziecka wiedziałem, że inne dzieci żyją inaczej, mają coś w rodzaju spokojnego domu. Nie rozumiałem tego, ale też się nad tym tak nie zastanawiałem, po prostu tak było.

Spokój, smutek, niepokój

Sobota, nawet jakoś przeleciała, nie tylko na oglądaniu seriali. Przeczytałem parę innych blogów, zanim się zalogowałem. Raczej tak z rozpędu. Ludzie mają problemy, bo mają dziecko, za mało kasy, albo ktoś tam kogoś na coś tam nie zaprosił. Ja się cieszę, że nie czuję lęku, albo czuję go mniej. Mam takie momenty, że nic mi nie leży na piersi, że potrafię zrobić to, co sobie postanowiłem, albo co akurat powinienem zrobić. To znaczy, jakoś robię te rzeczy, ale kosztuje mnie to dużo siły. Muszę się napić kawy, czy herbaty i uciekam w samotność mojego mieszkania, dzieloną ulubionymi serialami ściąganymi z netu. Po prostu by uciec od czegoś, co mam w głowie. Nie idę wtedy na miasto, bo nie potrafię się do ludzi zbliżyć, to znaczy, to ładnych dziewczyn, co powoduje jeszcze większą bezradność i smutek. Ale teraz siedzę akurat w kafejce, przyleźli inni i musiałem z nimi gadać chwilę, Niemiec, Amerykanin i Finka. Ale przez to, że dużo do miasta jeżdżę, w sumie codziennie, to lepiej mi jakoś je

Ech to życie

Tak jakoś czas leci. Dzisiaj praca, potem wspinaczka, jutro praca, potem fitness z J, który mi wolny wstęp na tydzień zorganizowała. We dwójkę jest więcej uciechy. Szkoda tylko, że ma dwójkę dzieci i faceta ;) Coś mi się nie układa z dziewczynami, ale cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz. W sumie, to najbardziej przeszkadza mi to uczucie, że zaczynam się dusić, że muszę coś zjeść, albo obejrzeć jakiś głupi serial. Wiem, że to lęk, że uciekam od rzeczywistości. Ale dzisiaj słońce świeciło, i było nawet miło się powspinać, choć nie dałem rady jednej drogi zrobić, którą zrobiłem kiedyś. Ale za to fajnie wisi się pod sufitem, zawieszonym na palcach stóp, jak nietoperz. Coś mi ostatnio znowu Australia po głowie chodzi. Fajnie tam było, gdyby nie moje lęki, to pojechał bym na jakie pół roku. Zobaczę.

Raz w te, raz we wte

Byłem na imprezie w Polsce, nie jestem najmłodszy, ale nasza grupa zaniżyła średnią ;) Ale bawiliśmy się fajnie, jak zwykle, przejmowałem się co ludzie powiedzą i nie zaprosiłem do naszego stolika dziewczyny, która się ze swoim chłopakiem nudziła, a parę razy chętnie ze mną zatańczyło. W pewnym momencie pomyślało mi się o NB (narkotyk B) i zrobiło mi się dziwnie, smutno, jakoś tak bez sensu. Więc przysiadłem do mojej dobrej kumpelki, mówiąc "to strzelmy sobie do dna", co ją bardzo ucieszyło, bo mnie trudno namówić do wypicia całego kieliszka na raz. I taka 50-ka nawet dobrze funkcjonuje, nie była ona zresztą jedyna tego wieczoru. Przez moment poczułem potem, jak wszystko się oddala, pozostają kolory palm, bo impreza była w ogrodzie botanicznym, kolorowych baloników. Tańczący ludzie oddalili się gdzieś, podobnie jak muzyka. Na raz wyłoniły się liście różnych roślin, na które nie zwracałem przedtem takiej uwagi, kopuła wysokiego szklanego dachu przecinała kratkami niebo, a ja,

Popieprzony świat

Putin ma podobno 40 miliardów, Assange, czyli ten, który stworzył Wikileaks jest oskarżony o to, że chciał mieć seks bez prezerwatywy. Jeden noblista prowadzi wojnę, drugi siedzi w Chinach w kiciu. Ja tęsknię za kimś bliskim i jedna część mojego mózgu, albo parę jego części wciska mi głupoty, o których wiem, że nie są prawdą, inna część powoduje lęki, a inna czasami się temu przygląda i próbuje normalnie żyć, ze świadomością, że i tak jestem inny i taki pewnie pozostanę. Myślę czasami o NB, ale jakoś mi łatwiej, albo może łatwiej mi uczucia blokować. Niektóre dni spędzam na ucieczce od myśli i uczuć, oglądają seriale, czy śpiąc, lub jedząc. Czasami wyjdzie mi coś w robocie. Ale ostatnio fajnie mi się wspina, bo coraz częściej wspinam się kawałkami w dachu i odkrywam nowe rzeczy. Możliwe, że mniej mnie fale emocji zalewają, gdy widzę jakąś dziewczynę, z tego typu, który coś we mnie budzi, nawet nie wiem co. Ale to uczucie powoduje, że coś mnie zaczyna w klatce piersiowej ściskać, czuję

śnieg

Tu śnieg. Jakieś smęciarstwo w kafejce, może żeby mnie przydołować? Byłem się wspinać, trochę się mogłem wyszaleć. Moja partnerka to nawet miła dziewczyna. Widziałem K, to jakaś taka jedna, fakt, mogłem ją zapytać co robi dzisiaj wieczorem. Teraz mi to do głowy przyszło. Ale nie zapytałem i jest mi smutno, ale nie z tego powodu. Może z tego powodu, że jestem sam. Ale wydaje mi się, że lepiej czasami samemu niż plątać się w coś, od czego mi potem naprawdę cholernie źle. Nie lubię tej samotności, ale nie chciało mi się iść z ludźmi na "Weihnachtsmarkt", czyli do budek, gdzie można się grzańca napić i w nogi zimno. Może innym razem. Jutro wpada moja siostra. Ma coś załatwić, czy chce coś załatwić i będzie u mnie parę dni, to znaczy, ze dwa tygodnie. Wsio ryba. Muszę się bliżej centrum przeprowadzić, bo tracę za dużo czasu na dojazdy i poza tym, to mieszkam na końcu świata. Jakiś czas mi to pasowało, ale chyba powoli przestaje. Myślę czasami o NB, to znaczy, myśli mi się, gdy wid

Gitara

Może znowu zacznę coś więcej na gitarze pogrywać, zobaczę. Byłem dzisiaj na basenie, z kumplami. To perwersja, ale pływaliśmy na otwartym, a na zewnątrz poniżej zera, opary się unosiły i jak człek dłużej postał to w głowę zimno było. Robotę mi chyba trochę przedłużą. Byłem na imprezie, tańczyłem do 4-tej nad ranem, bo o dziwo, była to impreza z tańcami ;) Napisałem kumpelce, że nie umiem rozgryźć Niemek, to ona mi odpisała, że mam ich nie rozgryzać, ale pożerać, eh. Spotkałem kumpelkę z Indonezji, która mieszka tu, tyle, że na południu. Ma już koło 30-ki i rodzina zaczyna jej stres robić, że to już czas na faceta, dzieci itp. Poza tym, to byłem na innej imprezie, w sobotę też, ale nudy na pudy. Ogólnie, to zaliczyłem 3 imprezy i jedno spotkanie w sobotę, bo rano jeszcze śniadanie u znajomych. A w niedzielę nie miałem siły się wspinać. Poznałem na ściance nową dziewczynę, ale ona poszła do domu, mąż jej kolację robił i nie chciała się spóźnić. Dała mi numer telefonu, bo czasami trzeba m

Gitara

Może znowu zacznę coś więcej na gitarze pogrywać, zobaczę. Byłem dzisiaj na basenie, z kumplami. To perwersja, ale pływaliśmy na otwartym, a na zewnątrz poniżej zera, opary się unosiły i jak człek dłużej postał to w głowę zimno było. Robotę mi chyba trochę przedłużą. Byłem na imprezie, tańczyłem do 4-tej nad ranem, bo o dziwo, była to impreza z tańcami ;) Napisałem kumpelce, że nie umiem rozgryźć Niemek, to ona mi odpisała, że mam ich nie rozgryzać, ale pożerać, eh. Spotkałem kumpelkę z Indonezji, która mieszka tu, tyle, że na południu. Ma już koło 30-ki i rodzina zaczyna jej stres robić, że to już czas na faceta, dzieci itp. Poza tym, to byłem na innej imprezie, w sobotę też, ale nudy na pudy. Ogólnie, to zaliczyłem 3 imprezy i jedno spotkanie w sobotę, bo rano jeszcze śniadanie u znajomych. A w niedzielę nie miałem siły się wspinać. Poznałem na ściance nową dziewczynę, ale ona poszła do domu, mąż jej kolację robił i nie chciała się spóźnić. Dał numer telefonu, bo czasami trzeba mieć

Murki

Tak sobie siedzę w kafejce. Nawet nie zagaduję do obsługi, bo po co. Ona ma faceta, który mieszka tu za rogiem, kiedyś miała innego. Kiedyś mi nawet dała swój numer telefonu i umówiliśmy się, ale jakoś nic z tego nie wyszło, nie dzwoniłem do niej więcej. Znajoma zapytała mnie co z NB, czyli moim narkotykiem B, czy się odzywa, bo coś dawno o niej nie wspomniałem. Jak nie wspomniałem, to znaczy, cholery, że nie mam ochoty wspominać i tyle, nie lubię ludzi, którzy grzebią w moich wnętrznościach. Nawet lubię moją pracę, ale nie wiadomo, czy mi przedłużą, czy w ogóle są z tego co robię zadowoleni, bo coś mało chcą wiedzieć, co ja w ogóle robię. Ale, pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie dobrze mi robi tak sobie pojeździć promem i potem kolejką po mieście. Trochę życia zobaczę, bo mieszkam naprawdę na końcu świata. Jest mi jakoś dziwnie, trzymam się na dystans i staram się mieć kontakt z wewnętrznym dzieckiem i nie dawać się wciągać w ból. Smutek, tak, ból nie. Jak moja mama mnie traktowała? P

Dachy

Przez robotę nie chodzę do kafejki, temu też mało piszę. Ale może się luźniej zrobi. Kobita by mi się przydała, ale chyba się za niewłaściwą kategorią rozglądam ;) Ostatnio zacząłem bardziej w dach wchodzić, jak się wspinam, fajne uczucie, tak gdzieś jakby w powietrzu wisieć, poza tym, to dostaje się lekkiego kopa adrenaliny :) Czytam coś ostatnio Asimova i zastanawiam się, co było zanim był wielki wybuch, o ile był, bo to teoria. Skomplikowane. Nic dziwnego, że ludzie sobie upraszczają i mówą "Bóg", choć to nic nie wyjaśnia, przesuwa tylko problem w inne miejsce ;) Byłem w weekend u kumpla i poszliśmy grać w Snookersa w Kolonii, fajnie się grało, tym bardziej, że on znał zasady. żona go zastawiła, ale mieszka w fajnym domu, z widokiem na otwartą przestrzeń. On stwierdził, czy zacytował kogoś, że brak bólu jest szczęściem, czy coś w tym rodzaju. W tym momencie czuję czasami smutek, czy pustkę, ale nie czuję tego przenikającego bólu, czy nie wciąga mnie tak ta czarna nicość. Z

Robota

Przez robotę mam coś mniej czasu i energii, mam nadzieję, że się to jakoś ułoży. NB (narkotyk B) na razie się nie odzywa, mam nadzieję, że tak to zostanie. Na ściance kumpel mi się zapytał, gdzie są moje partnerki do wspinaczki, bo jak się przecież zawsze z dziewczynami wspinam. Wolę z dziewczynami, z różnych powodów. Faceci często lubią się popisywać, jacy to nie są dobrzy, a i tak to wszystko amatorzy, to co się tu popisywać ;) Spotkałem przypadkowo E, z który miałem króciutką historię, prawie, że bez seksu. Nie mam coś ochoty na seks z nią, ale lubię sobie z nią pogadać. Ostatnio staram się wchodzić więcej w dach, czy jak się to mówi, jak się wspinam. Lubię to i coraz lepiej mi idzie. A dziewczyny też mnie chyba lubią, bo same się chętnie ze mną wspinają, i tyle :) Gdybym sam siebie nie znał, to bym pomyślał, że jestem gay ;) ale, to tylko moje niewinne oczy, bo jedna moja kumpelka od razu powiedziała, że mam "kurwiki w oczach" ;) Staram się utrzymywać kontakt z samym sobą

Zamieszanie i pogoda

Niebieskie niebo, choć ostatnio sporo padało. Zagadałem do jednej dziewczyny w kafejce, jak siedziałem tam z kumplem. Zrobiliśmy jej zdjęcia, bo chciałem wypróbować aparat kumpla i dała nam, dokładniej jemu, swojego maila, żeby zdjęcia posłał. Coś tam odpisała, ja coś do niej napisałem i posłała mi swój numer telefonu mailem, żebym zadzwonił, jak znowu w tej kafejce będę. Spotkaliśmy się tam, nawet fajnie nam się gadało. Wspomniała nawet, że ma dwójkę dzieci. Ale gadaliśmy też dużo o religii, bo ona się tym po części zawodowo zajmuje. Wyszliśmy razem, bo mieliśmy wspólny kawałek, ja na przystanek autobusowy, ona do domu. Pogadaliśmy chwilę przed jej drzwiami, kropiło trochę, a ona powiedziała nagle, "możesz u mnie przenocować, co będziesz w taki deszcze do domu wracał". "Ale będziemy musieli spać na jednym łóżku". Szczerze mówiąc, to nie miałem na to aż takiej ochoty, może dlatego, że nie wiedziałem, czego ona chce. Bo po co spać z kimś na obcym łóżku bez seksu, to

Zdjęcia i rozum

Znalazłem dzisiaj przypadkowo parę zdjęć NB (narkotyku B). Udało mi się nawet parę skasować, ale nie wszystkie "bo warto mieć takie zdjęcia". Po co warto, to nie wiem, bo mam pełno różnych zdjęć, których nigdy już nie oglądam, bo po co. Może to trochę jak z papierosami. Gdy palimy, podnosi nam się poziom dopaminy i czujemy się szczęśliwi, potem spada on drastycznie, a mózg jest nauczony, że nikotyna go znowu zwiększa, więc znowu sięgamy po następnego, albo po następne zdjęcie, choć potem jest nam gorzej. Więc nie oglądałem wszystkich zdjęć, a nawet parę skasowałem, czyli sukces, jakiś drobny, ale zawsze. Chcę znaleźć sens życia, taki mój, nie polegający na tęsknocie za kimś. Od jakiegoś czasu nie czułem tego bólu, sięgającego wnętrza. Staram się też nie popaść w taką sytuację, żebym go czuł. Uczę się chronić siebie samego. I gdy tak siedziałem koło M, było mi bardzo miło, ciekawe, czy ją jutro zobaczę, bo jutro tu nie ma święta, a znam ją z pracy. W pracy spokojniej, powoli,

Rozmowy

Spotkałem wczoraj jedną z moich lepszych kumpelek. Fajnie nam się gada, choć mieszka ona teraz w innym mieście i rzadko się widujemy. Na koniec tańczyliśmy krótko na ulicy, nucąc sobie jakiś rytm. Nasze pożegnanie było długie i gdyby nie fakt, że ma chłopaka, i w sumie, to moja dobra kumpelka, to może bym ją pocałował. Nie dlatego, że bym miał taką ochotę, czy coś, ale po prostu staliśmy naprzeciwko siebie, trzymając się za ręce, blisko i pocałunek jakby do tego pasował ;) NB (narkotyk B) odezwała się wczoraj znowu, zapytała po prostu w smsie "żyjesz?". Odpowiedziałem jej dzisiaj "żyje", bo nawet nie mam polskich liter na komórce. Już mi tydzień temu, czy coś napisała "Miłego wieczoru", czy coś w tym stylu, ale nie odpowiedziałem. Pewnie, przypomniało jej się, wygodny pewnie byłem, taki absztyfikant, co po prostu było i za nią biegał, choć na odległość. Ale stwierdziłem wreszcie, że po co mam za kimś biegać, co mi w sumie tylko ból sprawia, bo jestem cały