Raz w te, raz we wte

Byłem na imprezie w Polsce, nie jestem najmłodszy, ale nasza grupa zaniżyła średnią ;)
Ale bawiliśmy się fajnie, jak zwykle, przejmowałem się co ludzie powiedzą i nie zaprosiłem do
naszego stolika dziewczyny, która się ze swoim chłopakiem nudziła, a parę razy chętnie ze mną zatańczyło.
W pewnym momencie pomyślało mi się o NB (narkotyk B) i zrobiło mi się dziwnie, smutno, jakoś tak bez sensu. Więc przysiadłem do mojej dobrej kumpelki, mówiąc "to strzelmy sobie do dna",
co ją bardzo ucieszyło, bo mnie trudno namówić do wypicia całego kieliszka na raz.
I taka 50-ka nawet dobrze funkcjonuje, nie była ona zresztą jedyna tego wieczoru. Przez moment poczułem potem, jak wszystko się oddala, pozostają kolory palm, bo impreza była w ogrodzie botanicznym,
kolorowych baloników. Tańczący ludzie oddalili się gdzieś, podobnie jak muzyka. Na raz wyłoniły się liście różnych roślin, na które nie zwracałem przedtem takiej uwagi, kopuła wysokiego szklanego dachu przecinała kratkami niebo, a ja, nie wiem nawet gdzie byłem.
Ale otrząsnąłem się z tego i poszedłem tańczyć.
W sumie, to może powienienem się cieszyć, że przeżyłem, że nie jestem jednym z tych, którzy rzucają się pod pociąg, albo coś w tym rodzaju.
Dopiero powoli zaczynam rozumieć i zdawać sobie sprawę ile lęku mam w sobie i jak jestem do tego przyzwyczajony, że czuję ból. J zapytała mnie, czy to nie było bolesne, jak spotkałem X, gdy pojechałem do niej, choć ona miała już kogoś innego.
"Jestem przyzwyczajony do bólu", odpowiedziałem, "od małego tak miałem". Właśnie, z tego kręgu chcę się wyrwać, nie pozwolić, bym wchodził znowu w te stare schematy, że ktoś mi zadaje ból, jak po prostu nie odejdę, gdy mnie za bardzo boli, lub nie próbuję czegoś zmienić.
Ale, raz jest lepiej, raz gorzej, a ja jeszcze żyję ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!