Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2009

Teoria i praktyka

Jakoś mnie tak wzięło ostatnio na myślenie o NB. W dodatku obejrzałem "Seven Pounds" i główna aktorka jest do niej podobna, codziennie widzę jakąś dziewczynę, której włosy, usta, czy może sylwetka mi ją przypominają. Obsesja. Uzależnienie. Gdy to ująć w słowa może łatwiej to zrozumieć. Ale pozostaje smutek i tęsknota, niepokój o nią i może trochę radości, że ona, NB, mimo wszystko gdzieś jest, że istnieje. Nie próbuję tego teraz zrozumieć, słowa, ale wiem, że do niej dzisiaj nie napiszę, chyba.

Co ludzie myślą

Tak mi się przypomniało, bo A.Miller sporo o tym pisze, podając przykłady Mishimy, Dostojewskiego, czy był to Tołstoj, nie pamiętam i innych, którzy mieli "trochę" przerąbane w dzieciństwie. To samo Bukowski, K.Cobain itp. Oczywiście, że wtedy się ucieka, gdy wspomnienia z dzieciństwa wracają, bo nad tym nie zawsze ma się kontrolę, ale dokąd? Gwiazda-Popu, która niedawno zmarła też chyba uciekała, przed czym? "Jackson claimed that he was physically and emotionally abused by his father from a young age, enduring incessant rehearsals, whippings and name-calling. But he also credited his father's strict discipline as playing a large part in his success.  In one altercation—later recalled by Marlon Jackson—Joseph held Michael upside down by one leg and "pummeled him over and over again with his hand, hitting him on his back and buttocks""" He said that during his childhood he often cried from loneliness and would sometimes start to vomit upon seeing h

Tęsknoty

Siedzę sobie w kafejce, przy cappuccino. Cały dzień przesiedziałem w domu, oglądając coś tam, czytając Alice Miller. Myśląc o terapii. Martwię się o NB, tęsknię trochę za NB i myślę, że jest to też tęsknota za mną samym. Potrafię zamknąć się przed światem. Ale nie jest mi wtedy dobrze. Lecz gdy się otwieram, to nie wiem czasami co z tym zrobić. Myślę sobie "nie zabiłem się, to też sukces". Pewnie mieliście coś takiego, że martwiliście się o kogoś, jak ja o NB. Ale nie chcę mieć z nią kontaktu, bo mnie to chyba wyniszcza i za dużo kosztuje. Wtedy kręcę się w kółko i udaję, że jest dobrze, nawet, gdy nie jest dobrze, bo ona jest z kimś innym. Za dużo wtedy zmiennych w tym równaniu i nie zawsze udaje mi się tym i moimi lękami żonglować, Więc, póki co, to szukam, samego siebie, czyli mojej przeszłości, by nie musieć przed nią uciekać. A równocześnie próbuję żyć, konfrontować się z tym, co jest, albo tak mi się wydaje ;o)

No nieźle

Dzisiaj czułem się trochę jak na filmie. Mój terapeuta zaczął narzekać, że go nie doceniam. że prowadzę z nim walkę, i co najlepsze, twierdził, że ja ją wygrywam. Myślę, że jest między innymi zazdrosny o swoją byłą dziewczynę, czyli DT, chociaż między nami nic nie ma. Ale, wyobraźnia pewnie działa. Nawrzucał mi trochę, żal mi go trochę było, też mu trochę nawrzucałem, chociaż odruchowo, to bym uciekł. On potem powiedział, że pewnie na to nie wygląda, ale teraz schował swoje uczucia i wszystko jest ok. Nie muszę chyba dodawać, że wcale na to nie wyglądał. Co najlepsze, to nagrywaliśmy to. Ciekawe, czy to kiedyś zobaczę... Ja wpadłem na pomysł, żeby nasze sesje nagrywać. Sam mi powiedział, że mogę go krytykować, chociaż i tak go oszczędzam. Ale po wyjściu od niego trochę mną trzęsło. Ciekawe jak będzie dalej, w sumie, to dla mnie to ciekawe doświadczenie, a dla niego? Nie wiem. Aha, an koniec otworzyłem mojego laptopa, bo chciełiśmy ściągnąć z kamery i sprawdzić jak się nagrało (to nasze

Prom o zachodzie słońca

Chyba wezmę aparat i porobię parę zdjęć z tego stateczku, bo naprawdę ładnie, szczególnie wieczorem. -- PTSD --- Po co się tak zastanawiam nad wieloma rzeczami? Dlatego, że potrafię. Kiedyś, jako dziecko marzyłem o tym, że któregoś dnia się obudzę i będę sam. Wyjdę na ulice i będą one puste. Jak na filmie, który jakiś czas temu widziałem. Myślałem o tym, że będę mógł jedzenie ze sklepów brać i być po prostu wolny. To była kiedyś normalna myśl. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że coś w niej jest dziwnego, może dlatego, że myślałem, że jestem dziwny. Myślałem, że gdy będę z kimś, kimś bliskim, takim najbliższym, to będzie mi lepiej. Nie będę czuł się jak pies podwórkowy na łańcuchu, który nikomu nie pozwala podejść, ale za każdym tęskni. Za każdym, kto jest jakiś wymarzony. Myślałem, że wtedy zniknie to uczucie przypalonej skóry, od środka. Byłem przekonany, że gdy tylko kogoś znajdę, tą osobę, której szukam, to wszystko będzie dobrze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Sam

Zastanawiam się, dlaczego jestem sam. W sumie to mieszkam trochę na końcu świata, ale też jakoś nie umiem sobie nikogo znaleźć. Nie, żebym nie znał dziewczyn, ale nie zależy mi na nich tak, jak na NB (narkotyk-B), albo jak mi zależy, to mają kogoś. Może sobie po prostu szukam kogoś takiego, kto jest niosiągalny? Zdarzało mi się, że mi dziewczyna numer telefonu dała. Ale, jakoś, spotkaliśmy się może raz, czy dwa razy i nie wiem. Nic. Może się po prostu boję? Wczoraj widziałem ładną dziewczynę, grającą w zespole muzykę karnawałową, bo tu imprezy uliczne były. Mogłem zagadać, ale taki byłem spięty, że stwierdziłem, że nie ma sensu, bo i tak pewnie nic z siebie nie wyduszę, sensownego. Siedzę w kafejce i popijam cappuccino. Ciekawe. Ale miło się tym stateczkiem jeździ, to jakby człowiek nad morzem był ;o) Brzeg jest porośnięty drzewami z jednej strony. Rzeka jest szersza od Wisły w Krakowie, może ze 2 albo 3 razy. I nie płynie się w poprzek, ale wzdluż, spory kawałek i potem na drugą stron

Problemy innych

Wczoraj miałem padnięty dzień. Są takie dni. Nie byłem pobiegać, bo coś mnie w gardle drapie, poza tym, to chciałem się wreszczcie wyspać i pozbyć trochę kofeiny, wypierającej powoli inne płyny z moich żył. Wieczorem spotkałem się z E. To moja dobra przyjaciółka, artystka. Pewnie wyglądamy czasami jak para, bo siedzimy tak blisko, albo jak wczoraj, wziąłem ją na ręce, by nad paleniskiem dużego grilla ustawionego na brzegu placu mogła ogrzać stopy. Mimo, że lato, to nocą zimno. Ale nie o to chodzi. Opowiedziała mi o tym, że spotkała swoją dawną miłość. Byli teraz razem, przez 3 tygodnie, gdy była na swojej małej wysepce, na morzu śródziemnym. Niezależnie od tego, że ma chłopaka, z którym jest od chyba dwóch lat. Stwierdziła, że kocha ich obydwu. I nie wie co dalej, bo ten "stary" jest daleko, ale czuje się bliżej niego, niż tego tutaj. Tak mi się to skojarzyło, z tym czym się tu na blogu wymieniamy. A ja? Ja ciągle jestem trochę pokasłujący, może to tylko wymówka, bo nie chce

Wieczór

No właśnie, poszedłem dzisiaj do kafejki, napić się cappuccino, popisać sobie trochę. Słońce świeciło, chmury przmykały po niebie, czasami ostro kudłate. Wymieniłem parę maili z DT (dziewczyną terapeuty) i też chciała tam wpaść. Przegadaliśmy parę godzin. Nie dlatego, że musiałem z nią rozmawiać, trochę mi się nie chciało, bo chciałem popisać, ale też jakaś część mnie cieszyła się z tego. Na koniec musiałem trochę pedałować, żeby na przedostatni prom-stateczek zdążyć. Wiatr, lekko szumiące fale, rozbijane dziobem, noc, stałem sam przy relingu na dziobie. Jeden z tych wielkich statków, płynący pod prąd rzeki, przywiązany jak do pajęczej sieci, do małych łódek pilotów rzucał światło na wodę. Pomyślałem, że powierzchnia wody wygląda jak anielskie włosy na choinkę, albo jak sreberko z czekolady, na które pada kolorowe, światło. Nocne białe ptaki przelatywały przed dziobem, często je widzę wieczorem. Woda zmieniała swój kształt, raz była jak smoła, gładka, czarna, nieruchoma, a potem jak to

Poranek

Tu ciągle jeszcze nie jest zupełnie ciemno, chociaż prawie 22.45. Piję chyba za dużo kawy, może za dużo wspomnień. Obudziłem sią o 4-tej rano, o 5-tej poszedłem pobiegać. Za każdym razem jak mnie jastrząb, czy inna skrzydlata bestia próbuje straszyć, nadlatując nisko to tyłu i trzepoczą skrzydłami, atakują go wrony, czy może są to kawki? Pewnie też tam mają gdzieś gniazdo. Mgła snuła się nad łąkami. Zimno było i dostałem chrypki. Teraz jestem rozgrzany, pewnie się trochę spalam, jakby od środka. Przez okno widzę koronę wielkiego drzewa i niebo, wymieniam maile z DT (dziewczyną terapeuty) i myślę czasami o NB (narkotyku-B). Ale ja jestem tutaj, więc po prostu jestem. Terapeuta mówi, że już nie jest z DT, ona nic na ten temat nie mówi. Byłem popatrzeć na salsę, nad jeziorem, w parku, w niedzielę. życie snuje swoje wątki.

Akwarium

Za dużo kawy dzisiaj, za mało innych płynów. Kawa pozwala tłumić mój niepokój ;o) ale czasami wywołuje agresję ;o) Kiedyś złościłem się na siebie samego, że sobie w niektórych sytuacjach nie daję rady. To tak, jakby sobie jeszcze dawać po głowie, jak mnie tego nauczono w dzieciństwie. Długo nie zaglądałem do przeszłości, wiedziałem, że była taka sobie. Ale kiedyś zacząłem. Nawet nie wiem, jak na to wpadłem. Może po prostu szukałem, szukałem, może trochę ciepła przeżyłem i nabrałem może siły, by spojrzeć w przeszłość. Po drodze było może parę książek, może wiele książek, trochę przyjaciół i spojrzenie w bezradność, otarcie się o nicość (tak dla dramatyki ;o) Ludzie mi mówili "trzeba wbić zęby w ścianę, przezwyciężyć to, czy tamto". Ale "ludzie" nie zawsze mają racją. Prosty przykład, lęk wysokości. Gdy się kogoś na siłę próbuje z tego wyleczyć i powoduje u niego za każdym razem atak paniki, to może się nigdy tego nie pozbędzie, objawy mogę się może nawet pogłębić. Al

Taki sobie dzień

Mam dobre i słabsze dni. Dzisiaj to pewnie ten słabszy. Jakiś wykończony się obudziłem. Napisałem nawet do kumpla, doktora fizyki, jak to z tą teorią względności. I nadal nie wiem ;o) Bo to w sumie teoria. I jak już Russel i inne powiedzieli, że "prawdy nie da się udowodnić, da się ją jedynie zaprzeczyć". Teraz świeci słońce, ja siedzę przy cappuccino w kafejce i powoli zaczyna na mnie kofeina działać. Możliwe, że mnie za bardzo wracanie do przeszłości wykańcza, zauważyłem to już parę razy. Więc daję sobie trochę na luz. W dodatku straciłem drobną sumę, przez własną nieuwagę, co bardziej denerwuje ;o) niż zarobienie tej samej ilości ;o) Patrz samoocena jako nieudacznik ;o) Wybiorę się dzisiaj do innej kafejki na urodziny znajomej, której nie widziałem z pół roku chyba, a przedtem widziałem ją ze dwa razy. To w sumie dobra znajoma jednego z moich kumpli, których widuję raz na 5 lat. Ale napisała maila, że jest impreza, czy inne cóś, więc kupiłem wiązankę i może jeszcze czerwon

Teoria względności

W sumie to proste. Myślimy to co myślimy, jesteśmy jacy jesteśmy. Gdy coś chcemy osiągnąć, to po prostu musimy do tego dążyć, podświadomość jako tako nie istnieje. Ale nie zawsze może odpowiada to praktyce. Podobnie jak jabłko Newtona, które spada na ziemię. Ono spada, można to zmierzyć i wszysko się zgada z zasadami dynamiki Newtona. Ktoś może powiedzieć, że istnieje coś takiego jak czasoprzestrzeń. Niezależnie co to jest, nie widać tego, może tego wcale nie ma, ale widać pewne efekty tego. Gdyby nie uwzględnić teorii względności (to ta Einsteina), to pomiary GPS-u, używanego w systemach nawigacyjnych myliłyby się na dzień o ok 10 km. Dlaczego? Bo satelity są daleko od ziemi i szybko sobie lecą. Dlatego czas im krócej płynie, plus efekt zmniejszonej grawitacji, który dodatkowo działa, czy coś w tym stylu ;o) Oczywiście, że istnieją przeciwnicy teorii względności, ale jej zasad używa się podobno przy poprawkach zegarów na satelitach. To trochę jak podejściem do problemów w pyschologii.

Bez myśli

Nic mi dzisiaj nie przychodzi do głowy, z tego, co bym chciał napisać. Myśli są trochę puste, albo trudno je schwycić. To wietrzny dzień, ale bez deszczu, dlatego jestem tu promem. Może napiszę potem coś więcej, ale jakąś mam pustkę w głowie. -- PTSD --- Wyczytałem, że ludzie często idealizują swoich rodziców, tak jak ja może moją mamę. Gdyby ona mogła mnie tak kochać, jakby chciała, gdyby nie musiała się tak trzymać tego, co mój ojciec powiedział, gdyby mogła mnie przed nim naprawdę obronić, albo gdyby chociaż czasami tak obrywała, jak ja obrywałem, a nie wmawiała mi, że on ma po prostu porywczy charakter. Ogólnie, to mówi się, że projektuje się dzieciństwo. Więc ja szukam sobie może dziewczyn, które nie chcą być do końca ze mną, albo "nie mogą". I wtedy udaję, że wszystko jest w porządku, próbując być dla nich, być miły, dawać im coś. Pewnie jak kiedyś, w nadzieji, że one mnie naprawdę pokochają i nie pozwolą, by mi ktoś krzywdę zrobił. Pogmatwane zwoje mózgu ;o) I wtedy po

Coś

Za oknem deszcz, na szybach jego krople, przez okno widzę korony drzew, z jednej strony jakby niespokojne, ale równocześnie jakby bawiące się z wiatrem, w coś, co nie bardzo może rozumiem. Dlaczego mam tęsknić za NB (narkotyk-B)? Wiatr ucichł na chwilę, prawie, i gałęzie tylko lekko się kołyszą. Dlaczego mam tęsknić za kimś, kto nie chce być ze mną? Dlaczego tęskni się za narkotykiem, chociaż nie nazywa się tego tęsknotą, ale uzależnieniem, łaknieniem. To może wyobrażenie jej, tego, jak by mogło być. Wczoraj byłem znowu na kawie z DT (dziewczyną terapeuty). W sumie, to miała się uczyć czegoś tam, siedząc w kafejce. Ptaki zaczynają śpiewać, dzień się powoli kończy. Zaczynają się długie dni lata. Dlaczego mam wyczekiwać czegoś, zamiast bawić się z wiatrem, teraz.

Otwarcia i zamknięcia

Mój terapeuta ma mi zaraz mój aparat oddać. Muszę się go zapytać, czy jest w sumie ze swoją dziewczyną, z którą sobie maile pisujemy. Koniec balangi, od jutro do roboty znowu. Kumpel z Australii pyta się, kiedy znowu wpadnę. Ja szukam dziewczyny, albo po prostu seksu. Ale jak zwykle, to nie takie proste ze mną, albo sobie coś takiego wmawiam, bo boję się, że mnie ktoś zrani ;o) Cholera, kto to wie. Ale z NB nie miałem takich oporów, z niektórymi innymi też nie. Może jestem po prostu wybredny? Wiem, że czasami czuję dłońmi rzeczy, których wiele innych ludzi nie czuje. Wiem to z Shiatsu. Oglądam sobie "America's Next Top Model", oprócz tego "Australia's NTM". Amerykanie są chyba o wiele bardziej agresywni w takich rzeczach. Ale jednym z tych przyszłych modeli jest dziewczyna, która ma lekki syndrom Aspergera, zdiagnozowany jak miała 14 lat. Ja nie mam czegoś takiego, ale podobnie jak ona, myślę chyba czasami po prostu inaczej, albo czuję inaczej, tak mi się wy

Początek lata

Ja sobie znowu siedzę w kafejce, przy cappuccino, w cieniu. Za oknem słońce, bo siedzę w środku, spokojniej i jest kontakt ;o) (do zasilacza notebooka ;o) Myślę sobie czasami o NB. Pracjuę nad tym, by zrozumieć moją zależność i powoli się trochę uniezależnić. Byłem pobiegać i wracając wystraszyłem jastrzębia, który chyba siedział na płocie z żerdek, przy pastwisku koni. On się poderwał a za nim chyba kawka, czy inna wrona. Już parę razy widziałem, jak go goni, czasmi gonią go we dwójkę. Musi zmykać, ale robi to w miarę od niechcenia. Byłem znowu na kawie z DT (dziwczyną terapeuty). Ale to po prostu kawy, czyli pogadamy i na tym się kończy. Ona oczywiście nie wspomina, że już nie są razem. Może myśli, że ja wiem? A może myśli, że nie wiem, i nie ma ochoty o tym mówić? Ciekawe, kto się pierwszy złamie i napisze, ja, czy NB. Ale niezależnie od tego, miło się płynie promem, bo to w sumie mały stateczek, nie taki płaski prom. Słońce, wiaterek, turyści. Kto by pomyślał, że wrona może pogonić

Rzeczywistość

Siedzę w kafejce, przy cappuccino, słońce świeci, wieje przyjemny wiaterek. Kiedyś mieszkałem jakiś czas nad Atlantykiem, miałem parę minut na plażę. Dlaczego się stamtąd wyniosłem? Akurat tu facet przechodził, 3 razy w tygodniu sport, poszedł na kontrolę, coś mu źle zrobili i widzi podwójnie od 8 dni. Temu nie chodzę do lekarza, chyba, że do ortopedy. Wczoraj cały dzień prawie z AW. Ale coś nie wiem, jak do niej podejść, czegoś brakuje. Myślę o NB, od dwóch lat, codziennie. Tyle, że ja wiem, że jestem trochę inny. Ktoś powiedział, że Kafka był inny, bo nie znał regół gry życia. Ja też się ich nie nauczyłem i odkrywam je, jak "obcy" ;o) Mam też dosyć tego "uciekania", czuję po prostu ciężar na piersiach i łatwiej mi, gdy oglądam jakieś głupoty, albo uprawiam sport, albo piszę ;o) Skąd to uzależnienie od NB?