Prom o zachodzie słońca

Chyba wezmę aparat i porobię parę zdjęć z tego stateczku, bo naprawdę ładnie, szczególnie wieczorem.
-- PTSD ---
Po co się tak zastanawiam nad wieloma rzeczami? Dlatego, że potrafię. Kiedyś, jako dziecko marzyłem o tym, że któregoś dnia się obudzę i będę sam. Wyjdę na ulice i będą one puste. Jak na filmie, który jakiś czas temu widziałem. Myślałem o tym, że będę mógł jedzenie ze sklepów brać i być po prostu wolny. To była kiedyś normalna myśl. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że coś w niej jest dziwnego, może dlatego, że myślałem, że jestem dziwny. Myślałem, że gdy będę z kimś, kimś bliskim, takim najbliższym, to będzie mi lepiej. Nie będę czuł się jak pies podwórkowy na łańcuchu, który nikomu nie pozwala podejść, ale za każdym tęskni. Za każdym, kto jest jakiś wymarzony. Myślałem, że wtedy zniknie to uczucie przypalonej skóry, od środka. Byłem przekonany, że gdy tylko kogoś znajdę, tą osobę, której szukam, to wszystko będzie dobrze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Komentarze

  1. Ale NB jest wyjątkowa ;o) Jak pewnie i wiele innych ;o)

    - wszyscy są w zasadzie do siebie bardzo podobni, każdy myśli za to, że jest jedyny, niepowtarzalny, niezastąpiony...

    Miałeś dziwne dziecięce marzenia. Ja marzyłam o świecie bez pieniędzy

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że NB była wyjątkowa, jak wiele innych ;o)
    Nie wszyscy uważają, że są niezastąpieni. Dlatego można czasami ludźmi manipulować, mówiąc im, że bez kogoś, najczęściej tej osoby manipulującej, nie są niczym, nikt ich nie będzie chciał. To książkowy przykład. Sprawca/oprawca zaniża ich poczucie własnej wartości, zwiększając uzależnienie od siebie. Pierwsze lepsze z internetu:
    "Nie potrafisz zakończyć związku, mimo że przysparza Ci on więcej cierpienia niż radości? Nieobce Ci są przepłakane noce i napady panicznego lęku przed utratą partnera? Masz już serdecznie dość karczemnych awantur, ale nie wyobrażasz sobie funkcjonowania bez tego człowieka? Czujesz, że Wasze oczekiwania wobec życia całkowicie się różnią, lecz wciąż tkwisz w relacji bez perspektyw?" To o jakiejś książce, ale nie znam jej, więc nie wrzucam linka.
    Co do moich marzeń, to były one odzwierciedleniem mojej sytuacji w domu, gdy człowiek "wie", że nie może się wyzwolić z rąk oprawcy ;o)
    To nie tylko teorie książkowe. Siostra mojej kumpelki ma faceta, który jej nie pozwala się z nikim spotykać. Trzyma ją w domu. Do jej siostry nie wolno jej dzwonić (mojej kumpelki), albo bardzo rzadko. Oczywiście, ona nie pracuje. Tak się go boi, że mojej kumpelki nie jest w stanie odwiedzić, "bo on by się o tym mógł dowiedzieć". Statystycznie zmienia się coś po 3-cim pobycie w szpitalu, z powodu pobicia. Ale jeśli facet niespecjalnie bije, to może się nigdy nie zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, nieźle...Jak już zacząłem grzebać w internecie..., czy to autentyczne, nie wiem, ale załączam linka:
    "witam... to może ja Wam coś powiem o toksycznym związku...
    rok temu udało mi się zakończyć czymś co było toksycznym związkiem? a może to już były schody do piekła? nie wiem
    wyszłam za mąż za chlopaka 5 lat straszego, znaliśmy się od przysłowiowej piskownicy, nasi rodzice przyjaźnili sie, ojcowie prowadzili wspólny interes. Odkad pamietam (pozwolcie że nie bede wymawiala jego imienia) zawsze był przy mnie. Razem do szkoly, liceum, wszędzie chodzilismy razem. Treaz po latach, wiem że nigdy tego człowieka nie kochałam, ale za to kochałam rodziców...i nie chciałam ich nigdy zawieść, ani sprawić im przykrości... wszyscy mówili nam jaka to jestesmy szcześliwa parą, jakiego to ja nie mam szczęścia.. i do ślubu wszystko było w porzadku... nie narzekałam... było nam ze sobą dobrze...
    Jak skończyłam liceum, doslzismy do wniosku, ze sie poobierzemy, on dostał sie na studia, ja też chcialam zaczac studium, ale łśub był wązniejszy niż moja kariera... zreszta powtarzal mi ciagle, ze nie musze pracowac i nie moge pracowac... bo ktos musi byc w domu...
    dwa lata małzentwa przeszło... było spokojnie...
    moj maz nadal sie kształcił, wyjezdzał... ja siedzialam w domu...
    jak obronił magistra przejał firme naszych rodzicow, a ja? nadal siedzialam w domu-z psemn, kotem i papuzka...
    nasze malzenstwo byl;o tylko na papierze... zero seksu, rozmowy od czasu do czasu...ja mialam swoje pasje i tym sie zajmowalam- on mial ciagle wyjazdy i sprawy w firmie... w dodatku pojawil sie alkohol.. moj teraz juz były maz zaczał naduzywac alkoholu... mialam wtedy 26 lat... a czulam sie taka samotna, chcialam miec dzieci, kochajacego meza i zwykla szarą codziennosc... nie zalezalo mi na firmie, pieniazkach, chcialam miec zwykle zycie...
    pamietam ten dzien, jak sie upomnialam o to...
    maz rzucil sie na mnie z piesciami...
    zepchnął ze schodów...
    zamilkłam...
    alkohol był czestym gosciem w naszym domu, a agresja męza coraz czesciej malowała na moim ciele piękne krajobrazy...
    prztrwałam w takim zwiazku ponad 20 lat..
    co sklonilo mnie do odejscia? popatrzylam w lustro pewnego dnia...
    i wiecie co zobaczyłam? nie rozkwitajaca, pelna seksu kobiete tuz po 40-stece, tylko zmeczona zyciem, pomarszcozną 80-letnią babcie...to bylo jak impuls... odeszlam... zaczynam oddychac samodzielenie... ciezko jest... ale wiem ze dam rade...
    odpowiednia terapia u psychoterapeuty..i chec do zmian na lepsze.. uratowaly moje zycie.. teraz dopiero zaczynam tworzyc i ukladac zycie po swojemu... wiem, ze dzieci nigdy nie bede miala.. ale moze jeszce rafie na czlowieka, ktory otoczy mnie odrobiną ciepła..
    przerwijcie wszystkie toskyczne zwiazki wszyscy ktorzy w nich tkwicie!! to nie ma sensu! zyciue jest za piekne i za krótkie aby tkwic w czyms, co jest gorsze niż smierć...!!!"
    http://www.psychiatria.pl/forum/vt,49,243,19132,240
    toksyczne związki
    http://theppd.org/index.php?id=37,50,0,0,1,0

    OdpowiedzUsuń
  4. brzmi na prze-koloryzowane opowiadanie rodem z onetowskich komentarzy...
    bez obrazy oczywiście dla kogokolwiek

    zdaję sobie jednak doskonale sprawę, że takie historie się zdarzają...

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze i wyglada jak jakies rzeczy z onetu, i moze pare jest nawet wymyslonych, kto wie, ale podejrzewam, ze reszta jest z zycia. Statystyki przemocy w rodzinie tez mowia same za siebie. Jak mowie, sam znam taki przypadek.
    Patrz link:
    http://www.psychiatria.pl/forum/vt,49,243,19132,240
    139.000 ofiar przemocy domowej,
    patrz:
    http://www.policja.pl/portal/pol/4/318/Przemoc_w_rodzinie.html
    Tego sobie chyba policja sama nie wymyslila, chociaz, kto ich tam wie ;o)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak mówiłam ja sobie z tego doskonale zdaje sprawę. wybacz, ale nie lubię czytać o czyimś nieszczęściu, wierzę Ci na słowo...

    po prostu ta historia... może się nie znam, tzn. na pewno się nie znam, ale nie wiem czy ofiara przemocy napisałaby coś w takim stylu

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez nie wiem, czy to naprawde, ale z drugiej strony wyszla ona z roli ofiary i pisze teraz troche z dystansu, moze.
    To po prostu jedna z pierwszych stron, o ile nie pierwsza, ktora po Twoim komentarzu znalazlem na temat toksycznych zwiazkow w internecie.
    Akurat mi sie skojarzylo, akurat znam inna pare, ona w domu z dzieckiem, on pracuje, ma kochanke. Tyle, ze jej sie nie chce do pracy i pewnie jest jej w miare dobrze. Ale jesli ona dalej tak pociagnie, to trudno jej bedzie wyjsc z tego zwiazku, w ktorym jej teraz wygodnie. A fakt, ze facet ma kochanke moze swiadczyc o tym, ze cos jednak jest nie tak, przynjamniej nie jest na 100% ok ;o) Ale, dosyc tych rozwazan o malzenstwach ;o)

    OdpowiedzUsuń
  8. To sam czy jednak z kimś? :)Ludzie często myślą, że związek jest recepta na samotność. A warto by zapamiętać, że póki nie będziesz się dobrze czuł ze sobą, nie będziesz się czuł naprawdę dobrze z nikim innym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To dwie alternatywy, zupełnie sam, albo z kimś bliskim. Pewni, że się wykluczają, ale tylko na tyle, że jedna drugiej nie przeszkadzała, bo obie były wtedy nierealne ;o) A pomiędzy nimi istnieje cała paleta.
    "A warto by zapamiętać, że póki nie będziesz się dobrze czuł ze sobą, nie będziesz się czuł naprawdę dobrze z nikim innym"
    ...hmmm, dobrze, że o tym porozmawialiśmy ;o) Teraz wiem ;o) chociaż nie całkiem się zgadzam. To trochę jak stwierdzenie, że najlepszy środek antykoncepcyjny, to brak seksu ;o) u niektórych działa ;o)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!