Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2011

Demony

Slucham sobe Glena Goulda, lubie przejrzystosc jego interpretacji Bacha. Inni graja moze ladniej, milej, ale u niego slychac struktury, przebiegi melodyjek. J mi sie zapytala, czy to jedna osoba gra, bo Gould gra czasami jak orkiestra. Na youtube jest pare fajnych wycinkow z nim, o jego zyciu. Facet byl pokrecony, bral na koniec za duzo lekow antydepresyjnych i mu odbijalo. W sumie, to przypomina mi on Van Gogha, Hemingwaya i innych. Jest w nich jaka taka nutka, trudna do uchwycenia, smutku, zamyslenia, czegos wiecej? Innego swiata? Ja walczylem wczoraj z moja ospaloscia. Musze szukac malego mieszkania do kupna, trudno mi sie za to zabrac. W sumie, to nie musze, ale wypadalo by, mowi moj ksiegowy. Ospaloscia, to znaczy, stanami lekowymi. To zabawne, mam coz zrobic, co mnie stresuje i czuje od razu, albo sennosc, albo zaczyna robic mi sie goraco. Kiedys nawet nie wiedzialem, ze tak czuje, po prostu unikalem pewnych rzeczy, zloszczac sie, ze nie umiem sie za nie zabrac. Nie nalezy mylic

Nie chciało mi się

Czyściłem sobie laptopa i coś spieprzyłem w kablu klawiatury, teraz nie wszystkie litery działają. Ale piszę na innym. Coś mi się ostatnio nie chciało pisać. Na promie piszę sobie o dzieciństwie. Praca nad dzieciństwem to jedna z moich metod obchodzenia się z lękami. Obserwuję ludzi, jak żyją, do niektórych dzwonią ich dzieci, chodzi mi o ojców. Im więcej sobie o przeszłości piszę, tym bardziej widzę, jaka pokopana była. Ale nie piszę dlatego, żeby sobie popisać, ale, by jakoś połączyć te pogubione, stłumione emocje, z wydarzeniami. Wtedy nie będą one "bez powodu" wzbudzały lęku w teraźniejszości. Mnie by nigdy za dziecka nie przyszło do głowy, żeby do mojego starego zadzwonić. żyłem raczej jak zwierzę unikające niebezpieczeństwa, czyli starego. To z jednej strony prawie śmieszne, że potrafiłem usłyszeć jego samochód z odległości chyba z pół kilometra, jak było cicho. W sumie, to automatycznie nasłuchiwałem cały czas. Cały czas trzeba było być ostrożnym, żeby człowieka gdzieś

Nie do uzytku

W weekend nic nie robilym, bylem jakis lichy, gralem na telefonie w glupia gierke "Angry Birds", cala sobote i pol niedzieli, bo mnie glowa rozbolala, wiec poszedlem pobiegac. A moze glowa mnie rozbolala, bo J nic nie napisala. J napisala dzisiaj, mowila, ze nie mieli internetu, bo sniezyca byla. Siedza tam na jakiejs krze, czy innej wysepce lodowej i czasami nawet z tego ichnego iglo nie moga wyjsc, bo taki wiatr. Iglo, to znaczy baza. Za to NB (narkotyk B) poslala mi smsa, ze ma zimne uszy, i milego wieczoru pozyczyla. Czego ona znowu chce? Kobiety. Nie poszedlem sie wspinac bo kumpele glowa bolala, a mnie sie nie chcialo. A dzisiaj jakis taki nie do uzytku. Za duzo mysli mam na mysli i zly jestem, ze nic w weekend nie robilem, choc mam tyle do roboty. Ale, czasami mnie cosik zniewala, szczegolnie w domu. Siedzac na lodce pisze sobie o tym jak kiedys bylo i dochodze do wniosku, ze mialem przerabana rodzine. Czegos takiego na zywo nigdzie jeszcze nie widzialem, ale tego nie

Jeden tak, inny inaczej

Jakos sie zyje. Rano mialem dolek, nie chcialo mi sie wstac, a wstaje kolo piatej rano. Nikt mnie do tego nie zmusza, tyle, ze wole rano wstac, wtedy jest wiecej spokoju na ulicach i nie ma tloku na lodce, albo korkow, gdy jade samochodem i jest miejsce na parkingu firmowym. J sie nie odezwala od dwoch dni, z zimnych krajow. Do NB (narkotyku B) jeszcze ja sie nie odezwalem, bo po co, po co mam sobie jeszcze bardziej mieszac w glowie. Codziennie czuje ostatnio ciezar na piersiach, cos w rodzaju mrowek chodzi mi po plecach, czy cos. Trudno to opisac. Moze pije za duzo kawy? Ale musze dokonac zakupu, szukac najpierw. Bylem na urodzinach kumpla. Jedna moja znajoma, tym razem w moim wieku, albo starsza, opowiedziala mi juz, jak wychodzilem, o swoim znajomym. Dojezdza on codziennie 1,5 godziny do pracy, rowerem. Latem, zima. Mial juz pare wyppadkow, cos go najechalo, gdzies sie na lodzie poslizgnal. Wariat. Ale wyszlo na to, ze on nie robi tego dla sportu, ale po prostu boi sie ludzi. A mies

Szukam

Wczoraj pojechalem zobaczyc jedno mieszkanie, kolo lotniska. Bylem podenerwowany, mieszkanie dosc fajne, ale kolo lotniska. Nie chce tez mieszkania na parterze, bo jak juz kupuje, to chce cos, w czym ja bym sie dobrze czul. J jeszcze sie nie zglosila, NB (narkotyk B) nie odpowiedziala na maila, jeszcze. W sobote ide sie wspinac. Tak sobie mysle, ze powoli moze przyzwyczajam sie do moich lekow, o ile mozna sie do czegos takiego przyzwyczaic. Boje sie, ze popelnie jakis blad, ale ogolnie, to gdy jechalem zobaczyc to mieszkanie, to po prostu czulem normalne zdenerwowanie. Sciskanie w zoladku, spiecie. Oczywiscie, szukalem argumentow, by tam nie pojechac, ale wszyscy mi radzili, "jedz, zobacz, co ci szkodzi". Ciekawe, z tymi argumentami w glowie. Unika sie czegos, podswiadomie, a "swiadomie" glowa zawsze znajdzie jakis stosowny argument, w najgorszym razie "bo tak!". Byle uciec od czegos, co lek wywoluje. Kobieta by mi sie przydala. Zauwazam to jeszcze bardzie